Kaczyński, człowiek, który zbudował swoją polityczną legendę na hasłach „walki z komuną”, ma za sobą pewien epizod, o którym PiS-owscy spin doktorzy wolą nie przypominać. To spotkanie w Magdalence, gdzie przy jednym stole zasiadł z komunistami, by pić wódkę z gen. Czesławem Kiszczakiem. Ta historia wraca niczym bumerang, przypominając, iż mit „niezłomnego” nie zawsze ma wiele wspólnego z rzeczywistością.
Rok 1989. W Magdalence, w niewielkim domku na skraju lasu, odbywały się tajne rozmowy między opozycją a przedstawicielami władzy komunistycznej. Spotkania te, poprzedzające obrady Okrągłego Stołu, miały za zadanie wypracować porozumienie, które pozwoliłoby na pokojowe przejście do demokracji. Brzmi szlachetnie? Być może, ale to właśnie tam zawarto układ, który do dziś budzi kontrowersje – system okrągłostołowy, w którym opozycja i komuniści podzielili się wpływami. Wódka lejąca się strumieniami była jego nieodłącznym elementem.
Chcesz czytać więcej wewnętrznych informacji ze świata polityki i mediów? Prosimy o obserwowanie naszego profilu na Facebooku oraz na Twitterze. Proszę o lajkowanie i podawanie dalej naszych wpisów - w ten sposób możemy zrobić dla Ciebie więcej. |
W tych historycznych rozmowach brał udział także Kaczyński, wówczas mniej znany działacz opozycji. I to nie jako bierny obserwator, ale jako uczestnik tychże toastów z samym gen. Czesławem Kiszczakiem – jednym z architektów stanu wojennego. Wódka, żarty, uśmiechy – tak wyglądały zakulisowe negocjacje, które Kaczyński dziś tak chętnie przedstawia jako „zdradę narodową”.
Obecnie PiS przedstawia Magdalenkę jako symbol zdrady narodowej i podstępnego układu elit, który na dekady miał zabetonować układ władzy w Polsce. Jednak kiedy ktoś przypomni zdjęcia Kaczyńskiego z kieliszkiem w ręku, w towarzystwie ludzi, których dziś nazywa zdrajcami – wtedy zapada niezręczna cisza.
Ta historia jest symbolem hipokryzji, która zagnieździła się w narracji PiS.