Z każdą kolejną wypowiedzią Jarosława Kaczyńskiego staje się coraz bardziej jasne, iż lider PiS przestał już choćby udawać, iż widzi przyszłość Polski w Unii Europejskiej w obecnym kształcie.
Jego diagnozy — wygłoszone na Kongresie Młodych ECR — nie są już tylko krytyką unijnej biurokracji czy narzekaniem na przewagę Niemiec. To wizja całkowitego odejścia od europejskiej wspólnoty i zastąpienia jej politycznym sojuszem państw narodowych, coś na kształt „UE bez UE”. Problem w tym, iż taka konstrukcja istnieje wyłącznie w świecie idei, a nie realnej geopolityki.
Kaczyński mówi dziś o Unii z rozczarowaniem graniczącym z potępieniem. „Prawo jest dziś deptane w sposób niebywale bezczelny, a UE nic z tym nie robi” — stwierdził, po czym dodał, iż „taka UE przyszłości nie ma”. To słowa nie lidera partii opozycyjnej szukającej reform, ale polityka, który już mentalnie odwraca się od projektu wspólnotowego. Trudno nie zauważyć, iż to najdalej idąca krytyka Unii, jaką Kaczyński wygłosił od lat. I iż robi to w czasie, gdy Polska — po latach chaosu prawnego i konfliktów z instytucjami europejskimi — powoli odbudowuje wiarygodność na Zachodzie.
W jego opowieści Unia jest „nośnikiem imperialnych ambicji Niemiec i Francji”, a także „mechanizmem narzucania ideologii”. To język, który sytuuje Polskę w roli wiecznej ofiary europejskich potęg, język, który wzmacnia polityczną emocję, ale osłabia państwo. Co więcej, w tej narracji Kaczyński idzie krok dalej niż dotychczasowe spory o praworządność. Jego opis brzmi jak preludium do fundamentalnej decyzji: zakwestionowania sensu polskiej obecności w strukturze UE, jeżeli ta nie zmieni się tak, jak życzyłby sobie PiS. A iż taka zmiana jest nierealna — to tylko wzmacnia logiczną konsekwencję: wyjście.
Lider PiS od lat sugerował, iż Unia „stacza się w złym kierunku”. Teraz jednak słychać coś innego: przekonanie, iż Unia jest niereformowalna, a jej przyszłość to „bardzo ciężki kryzys”, który „uczyni społeczeństwom europejskim wiele krzywd”. W praktyce to dokładnie ta sama argumentacja, którą przed Brexitem posługiwała się brytyjska Partia Konserwatywna — zapewniając, iż wyjście jest jedyną drogą do „odzyskania suwerenności”.
Kaczyński krytykuje też koncepcję europejskiej autonomii strategicznej, przedstawiając ją jako utopię. Opisuje, iż wspólna armia UE wymagałaby „950 mld dolarów rocznie” i „całkowitej przebudowy Unii”. Konkluzja brzmi niemal jak wyrok: Europa nie jest zdolna do samodzielności. Prawdziwy sojusznik to tylko USA. W wersji Kaczyńskiego to jedyne realistyczne zabezpieczenie naszego bezpieczeństwa. Tym samym przedstawia projekt europejski jako kosztowny, nieskuteczny i politycznie niebezpieczny.
Niepokojące jest także to, iż PiS, próbując budować nowe europejskie alianse, raz za razem flirtuje z ugrupowaniami eurosceptycznymi, choć sam Kaczyński odcinając się teraz od AfD, przyznał: „to jest partia po prostu postnazistowska i kooperacja jest niedopuszczalna”. Takie zdanie brzmi jednak nie jak deklaracja zasady, ale korekta kursu — bo jeszcze kilka miesięcy temu PiS budował swój europejski wpływ właśnie na polityce niekończących się zwrotów w prawo.
Kaczyński kreuje obraz Polski tłamszonej przez UE, zmuszanej do uległości i pozbawianej suwerenności. „My ją ostatnio właśnie tracimy” — twierdzi. To opowieść, którą łatwo sprzedać na prawicowych kongresach, ale trudniej pogodzić z rzeczywistością, w której Unia w ogromnym stopniu chroni Polskę: ekonomicznie, politycznie i militarnie — także poprzez wspólne decyzje NATO-wskie, bo przecież te światy są dziś nierozerwalne.
Ostatnie wypowiedzi Kaczyńskiego pokazują jedno: PiS szykuje grunt, na którym wszystko poza członkostwem Polski w UE stanie się możliwe. Wystarczy, iż kolejny kryzys polityczny zostanie ogłoszony dowodem „bezbrzeżnego upadku Brukseli”. Polexit przestaje być straszakiem używanym przez przeciwników PiS — a zaczyna być logiczną konsekwencją strategii, którą prezes partii prezentuje już bez zasłon retorycznych.
I to jest właśnie najpoważniejszy problem. Nie Unia. Nie Niemcy. Tylko polityka, która z polskiego interesu narodowego robi dekorację w walce o władzę.

1 godzina temu












