Kaczyński boi się "ciosu w plecy". "Obawiał się tego przez całe życie"

1 tydzień temu
Zdjęcie: Prezydent Andrzej Duda, pierwsza dama Agata Kornhauser-Duda i szef gabinetu prezydenta Marcin Mastalerek Źródło: KPRP / Grzegorz Jakubowski


Jarosław Kaczyński ma coraz mocniej obawiać się utworzenia przez prezydenta Andrzeja Dudę własnej partii o profilu konserwatywnym.


W maju przyszłego roku zakończy się kadencja Andrzeja Dudy w fotelu prezydenta. Wielu spodziewa się, iż polityk może nie chcieć przejść tak gwałtownie na polityczną emeryturę. "Trudno spodziewać się, iż tak doświadczony, ale wciąż młody polityk, przejdzie na emeryturę. Dlatego w centrali PiS coraz częściej pojawia się pytanie o polityczne plany głowy państwa. I jednocześnie obawa, iż Andrzej Duda, razem ze swoim najbliższym współpracownikiem ministrem Marcinem Mastalerkiem (myślą o powołaniu konkurencyjnego wobec PiS bytu" – informuje "Super Express".


Partia Dudy i Szydło?


Pojawiają się spekulacje, iż nowego projektu mogliby zostać też zaangażowani popularni politycy jak Beata Szydło. – Biorąc pod uwagę obecne problemy finansowe i kadrowe PiS, swego rodzaju kryzys po przegranych wyborach, to gdyby jeszcze teraz jakieś bliskie środowisko zadało cios w plecy, prezes może obudzić się w sytuacji, której obawiał się przez całe swoje polityczne życie – mówi anonimowy polityk PiS.


"Faktycznie dla Kaczyńskiego ewentualna dekompozycja partii byłaby czymś zdecydowanie gorszym niż utrata władzy w państwie" – zauważa "SE". – Niechęć wobec prezydenta podsyciła jeszcze polityczna gra wokół małopolskiego sejmiku, w której dużą rolę odegrała Beata Szydło, ale też otoczenie Andrzeja Dudy – ocenia informator tabloidu z otoczeniu władz PiS.


"W tym kontekście ciekawie wyglądają zapowiedzi odmłodzenia władz Prawa i Sprawiedliwości, co ma wydarzyć się już na przełomie września i października. W ramach tych zmian stanowisko wiceprezesa ma stracić była premier" – czytamy. Kiedy kilka miesięcy temu zapytano Jarosława Kaczyńskiego o polityczną przyszłość głowy państwa, odparł: – Ja przyjąłem taką zasadę, iż o ile chodzi o pana prezydenta, to ani słowa.


Regres w relacjach


Obaj politycy nie rozmawiali osobiście od 4 lat. "Ten regres w stosunkach pałacu i Nowogrodzkiej zaczął się w 2017 od prezydenckich wet dotyczących ustaw sądowych. najważniejsze miało być choćby nie tyle odrzucenie ważnych przepisów, co późniejsze negocjacje władz PiS z Andrzejem Dudą" – przypomina "SE". – Kaczyński strasznie się irytował tym, iż musi przyjeżdżać na jakieś rozmowy. Jako wytrawny polityk zaciskał zęby i był na tych spotkaniach. Zachowywał się choćby zaskakująco uprzejmie wobec prezydenta, ale to była tylko gra. Tak naprawdę wtedy na trwałe zmienił się jego stosunek do Andrzeja, a potem było już tylko gorzej – mówi polityk z otoczenia prezydenta.


Czytaj też:Szczerba o "zdradzie dyplomatycznej". Doradca prezydenta odpowiadaCzytaj też:Wspólny biesiada, a potem odmowa. Kulisy rozmów Kaczyński-Bańka
Idź do oryginalnego materiału