Tak, to nieodwołalne, ów kabotyn kończy już swoje urzędowanie a zastąpi go, wszystko na to wskazuje, kolejny egzemplarz, dość dobrze już zdiagnozowany, nie wiem czy już kabotyn, czy dopiero w fazie formowania się. I może na tym poprzestanę z opisem i definiowaniem owego egzemplarza, żeby nie narazić się na czynności na które narażać się nie mam ochoty. Sami wiecie doskonale, jakimi owego osobnika opisać słowami i terminami oddającymi jego faktyczny stan.
A wracając do Dudy, to podczas ostatniego posiedzenia tak zwanej Rady Niebezpieczeństwa Narodowego, po uwadze pana Tuska – iż przeliczenie głosów jest jednak konieczne, bo wiemy, iż prezydentem będzie Nawrocki, ale chodzi o to, żeby wszystko wyjaśnić, wszystkie wątpliwości których jest fhuj dużo – kabotyn nam poczerwieniał na kabotyńskim licu i wypalił, iż pomysł Tuska, to zamach na Polskę i demokrację i próba podważenia ostatecznego wyniku wyborów, no i jak będzie trzeba, to on osobiście stanie na czele rewolucji przeciwko Tuskowi. Tak powiedział. Kompletna pisda na czele rewolucji? Czyż nie jest to zabawne?
Ewidentnie widać, iż gość ma nie po kolei we łbie, i pomyśleć, iż ktoś taki z wyraźnymi obawami pogłębiającej się choroby psychicznej przez 8 lat był prezydentem tego kraju. Co prawda też psychicznie i psychiatrycznie niestabilnego, ale nigdzie przecież nie jest napisane, iż mimo iż kraj jest jebnięty, to reprezentować go ma koniecznie jebnięty osobnik. I w tej diagnozie raczej się nie mylę, bo oto wedle wszelkich znaków na niebie i ziemi w Pałacu zwanym już Burdelwederem, mamy kolejnego osobnika z wyraźnymi objawami emocjonalno-umysłowej niestabilności, wywodzącego się tym razem nie ze środowiska krakowskiej patointeligencji, ale dla odmiany gdańskiej patologii kibolsko-podwórkowej. Takie są fakty.
Zdaje się wspominałem już tu o tym, iż na 100% te wybory w jakimś stopniu przekręcono, bo tak mówią fakty, oraz zwykła logika, która podpowiada, iż PiS nie mógł puścić tych wyborów ot tak na żywioł. Wygranie ich za wszelką cenę i nie ważne jakimi metodami, było dla tych patusów kwestią być albo nie być, kwestią życia lub śmierci. Przecież bodaj Czerniak albo Czarnek, w każdym razie ktoś kojarzący mi się ze złośliwą odmianą raka, mówił, iż jeżeli Trzask wygra wybory „to z całą pewnością będziemy siedzieć, a PiS zostanie zdelegalizowany”. Za żadne skarby świata nie mogli do tego dopuścić. Więc szykowali się do tej operacji przez długie miesiące, plan wprowadzili w życie, choć co nieco niestety się zjebało, no bo wiadomo jak to jest z PiSem. Być może zasady gry wymyślał Sasin z Suskim.
I proszę mnie tu nie szachować argumentem, iż skoro teraz przekręcili (a przynajmniej usiłowali), to dlaczego nie zrobili tego w roku 2023, przy wyborach parlamentarnych? Najprostsza z możliwych odpowiedzi jest taka, iż wtedy byli pewni wygranej (co w istocie się stało, choć nie dało im władzy) i w ogóle się nie zorganizowali. Teraz pomni tamtej bolesnej nauczki, dmuchali na zimne. Mleko nie jednak nieco rozlało, smród jest, więc stąd to darcie mordy, to strasznie zamachem, ponoć na samego (p)rezydenta, choć na horyzoncie ni chuja żadnego Niewiadomskiego póki co nie widzę. Jest więc Rejtan i granie tezą iż niby „cały naród wybrał”. Chuja prawda, Nawrockiego wybrał nie naród, tylko jego część, a do dziś dokładnie nie wiadomo jak duża była to cześć.
Czy w sumie to ważne? Dla mnie osobiście nie za bardzo, pomijać to, iż przez 5 lat będę musiał znów oglądać jakiegoś puszącego piórka kandydata na kabotyna, plus dziunię niewiadomego pochodzenia. Niech tam sobie ten Nawrocki z tą swoją pięknotą siedzą w tym Burdelwederu. Zwisa mi to jak mówię, zwisa mi nie tylko Nawrocki, ale cały ten urząd mi zwisa, choćby dlatego, iż poprzednik pana Alfonsa sprowadził go do poziomu szamba, a szamba mnie nie kręcą.
Poza tym powiem wam szczerze, iż z wiekiem jestem zwolennikiem świętego spokoju, żadnych wrzasków, rewolucji i rozrób. Być może będzie lepszy powód by spotkać się na ulicach, niż być albo nie być jakiegoś niedorobionego kibola z bejsbolem w prawicy. No i nie ukrywam też, iż na swój sposób grzeje mnie wizja prezydenta z tymi wszystkimi przywarami, łatami, plamami i śladami spermy na życiorysie, plus niemożliwa do zmycia etykieta uzurpatora. I jako publicystę piszącego od czasu do czasu dla wrażej z definicji i obcojęzycznej gazety, ciekawi mnie jak sobie gość z tym wszystkim poradzi. Zapowiada się cyrk i dobra zabawa.