Chyba najmocniej skrywana tajemnica PiS ujrzała właśnie światło dzienne. Już wiadomo dlaczego Morawiecki udaje iż tworzy rząd, a Andrzej Duda również udaje, iż w to wierzy.
Diabeł tkwi jak zwykle w szczegółach, czyli w tym wypadku w pieniądzach. Morawieckiemu ma zależeć na możliwości wyboru nowego szefa Komisji Nadzoru Finansowego. Kadencja w tej chwili urzędującego kończy się 23 listopada.
– Dla Morawieckiego to szczególnie ważna instytucja, sam wywodzi się z systemu bankowego i wie, jak istotny jest swój człowiek w KNF – zdradza kulisy intrygi jeden z informatorów „Gazety Wyborczej”.
– KNF to budżet ponad 500 mln zł, w komisji pracuje prawie 1400 osób, a średnia pensja wynosi 11 tys. zł. Jasne, iż nie wszyscy tam trafią, ale menedżerowie bliscy Morawieckiemu już mają szansę. To arka Noego dla ludzi premiera. Są w stanie przetrwać rządy opozycji, które będą niczym potop – dodaje.
Politykom PiS jak zwykle chodzi tylko i wyłącznie o pieniądze. I życie na nasz koszt.