Kolejna miesięcznica smoleńska rozpoczęta. Punkt 9.00 Jarosław Kaczyński grzmiał na Pl. Piłsudskiego o „obrzydliwym ludobójstwie” i atakował policjantów. – Reżim długo nie potrwa, a wy łamiecie prawo! – upominał. Znowu to samo 10. każdego miesiąca pod pomnikiem smoleńskim w Warszawie Jarosław Kaczyński i politycy Prawa i Sprawiedliwości obchodzą tzw. miesięcznicę. Gdyby bukmacherzy wzięli się za przyjmowanie zakładów, „czy dojdzie tego dnia do awantury”, kurs wynosiłby jakieś 1.01, czyli całe nic. To, iż podczas miesięcznicy wydarzy się coś, o czym przez cały dzień będą „trąbić” media jest pewne jak kłótnia w kolejce do lekarza albo upadek kanapki z dżemem na podłogę – oczywiście tą posmarowaną stroną. Nie inaczej było i tym razem. Niemal punktualnie o 9.00 Jarosław Kaczyński zjawił się na Pl. Piłsudskiego w Warszawie. Prezesa i jego świtę przywitał niespodziewany widok – pomnik smoleński był otoczony barierkami, na których zawisły biało-czerwone flagi. W reprezentacji Nowogrodzkiej znaleźli się m.in. Mariusz Błaszczak, Piotr Gliński, Marek Suski (przepychał się z kontrmanifestantami) czy Maria Kurowska. A prezes? Mówił o zamachu, którego jest pewny, wyzywał protestujących aktywistów od agentów i ludzi Władimira Putina i strofował policjantów, którzy są najwyraźniej nowym wrogiem partii. – Jak zwykle mamy tutaj do czynienia… z jednej strony nasze spokojne uroczystości,