Jurasz: najważniejsze wnioski dla Polski po debacie w USA. „Trudno tego nie zauważyć”

news.5v.pl 1 tydzień temu

Nie sposób nie zauważyć postawy Donalda Trumpa

Jako iż Pensylwania jest jednym z tzw. swing states, czyli tych stanów, w odniesieniu do których nie ma pewności, kto w nich zwycięży i tym samym być może decydujących o wyniku wyborów, słowa Harris trzeba interpretować bardziej jako element kampanii wyborczej, niż coś realnie istotnego.

Polsce nie grozi bowiem, jak pisaliśmy w Onecie, ani wojna, ani porzucenie przez sojuszników.

Win McNamee / Staff, Win McNamee / PAP

Donald Trump i Kamala Harris

Równocześnie jednak nie sposób nie zauważyć, iż gdy wiceprezydent USA Kamala Harris podkreślała znaczenie NATO i deklarowała jednoznaczne poparcie dla Ukrainy, Donald Trump wypowiadał się z lekceważeniem o NATO i nie odpowiedział na pytanie, czy jego celem byłoby zwycięstwo Ukrainy w wojnie.

Niektórzy politycy polskiej prawicy wprost stwierdzają, iż dla Polski lepsza byłaby prezydentura Trumpa. To głupota

To, iż Harris definiuje zwycięstwo Ukrainy inaczej, niż życzyłoby sobie tego wielu naiwnych polskich polityków i komentatorów, którzy zwycięstwem nazywają wyłącznie odbicie przez Ukrainę wszystkich okupowanych terytoriów, nie ma przy tym żadnego znaczenia.

Jest bowiem absolutnie jasne, iż z punktu widzenia Polski lepszym prezydentem Stanów Zjednoczonych jest osoba, która rozumie znaczenie Paktu Północnoatlantyckiego i która nie puszcza co i rusz oka do Władimira Putina.

O tym, jaki jest stosunek Trumpa do NATO i iż w pewnym momencie rozważał on choćby wyjście Stanów Zjednoczonych z Sojuszu, mówiło wielu byłych jego współpracowników, w tym przede wszystkim były doradca ds. bezpieczeństwa narodowego John Bolton.

Warto o tym pamiętać, szczególnie, iż niektórzy politycy polskiej prawicy wprost stwierdzają, iż dla Polski lepsza byłaby prezydentura Trumpa. Taka teza w ustach polskiego polityka jest niczym innym jak wyrazem skrajnej głupoty i ideologicznego zaślepienia.

Dalszy ciąg materiału pod wideo

Równocześnie jednak warto pamiętać, iż co prawda Donald Trump w czasie pierwszej kadencji mówił wiele rzeczy nierozważnych lub wręcz niemądrych, to zarazem nie był wcale z naszego polskiego punktu widzenia złym prezydentem.

Problem polega na tym, iż nie wiemy, czy w czasie ewentualnej drugiej kadencji w jego otoczeniu znaleźliby się rozsądni atlantyści, którzy powstrzymywaliby go przed szaleństwami, czy też pomny tego, jak jego decyzje były blokowane przez administrację, otoczyłby się tym razem wyłącznie lojalistami i realnie zrobił to, co zapowiada, albo na co wskazują jego wypowiedzi.

Demetrius Freeman / POOL / PAP

Donald Trump podczas debaty prezydenckiej

W wypadku Trumpa, w odróżnieniu od Harris, moglibyśmy więc mieć co najwyżej tylko nadzieję, iż prezydent USA mówi co prawda rzeczy szkodliwe lub niemądre, ale nie ma ich na myśli, bo za jego słowami albo nie stoi żadna głębsza refleksja, albo też nie pójdą za nimi czyny.

Rosjanie mają nad nami niestety kilka przewag

Optymistyczny scenariusz oznaczałby tym samym tyle, iż musielibyśmy liczyć na chaos. To zaś prowadzi do pytania, komu — nam (Polsce, Zachodowi i NATO), czy też Rosji chaos bardziej zagraża.

Odpowiedź wcale nie jest oczywista. jeżeli bowiem spojrzeć na realną siłę Zachodu i Rosji to Zachód jest potęgą, a Rosja karłem. Gospodarka Zachodu (liczonego jako USA, UE, Kanada, Turcja i Wielka Brytania, a można przecież dodać jeszcze Australię, Nową Zelandię, Japonię i Koreę Południową oraz Tajwan) jest kilkanaście razy większa od rosyjskiej gospodarki.

Nasze siły zbrojne są nieporównywalnie silniejsze od rosyjskiej armii (warto uświadomić sobie, iż z dużą — z ukraińskiego punktu widzenia, ale skromną z punktu widzenia Zachodu — pomocą, Ukraińcy zniszczyli połowę czołgów, którymi Rosjanie dysponowali w momencie rozpoczęcia wojny). Nieporównywalne są zasoby finansowe, innowacyjność gospodarki, czy też technologie, którymi dysponujemy.

Równocześnie jednak Rosjanie mają nad nami niestety kilka przewag. Po pierwsze w sytuacji chaosu często lepiej dają sobie radę państwa, w których decyzje podejmowane są szybko, czyli państwa autorytarne.

PAP/EPA/ALEXANDER KAZAKOV/SPUTNIK/KREMLIN POOL

Władimir Putin

Po drugie chaos daje też przewagę w sytuacji konfliktu tym, którzy nie muszą się przed podjęciem decyzji układać ze sobą nawzajem.

I wreszcie po trzecie: Rosjanie czasem sprawiają wrażenie, jakby bardziej im zależało na zwycięstwie. Gdyby mieli wygrać, to byłby to swego rodzaju „tryumf woli”. Tryumf woli to skądinąd tytuł propagandowego filmu ulubionej reżyserki Hitlera Leni Riefenstahl. Może dlatego zresztą tytuł ten pasowałby do rosyjskiego sukcesu. Film miał wszak sławić faszyzm. Sukces Rosji byłby właśnie sukcesem faszyzmu.

CZYTAJ WIĘCEJ: Remis ze wskazaniem. Co wiemy po debacie Donald Trump — Kamala Harris

Idź do oryginalnego materiału