Jun Suk Jeol oficjalnie aresztowany. Konsekwencje stanu wojennego w Korei Południowej

news.5v.pl 4 godzin temu

W sobotę po południu Jun Suk Jeol został przewieziony do Sądu Okręgowego w Seulu na posiedzenie, podczas którego sędzia rozpatrywał wniosek o jego aresztowanie. Jak informuje „The Korea Times”, polityk bronił się, wskazując po raz kolejny, iż wprowadzenie przez niego stanu wojennego wynikało z troski o zachowanie porządku publicznego. Sąd nie uznał jego tłumaczenia.

W nocy z soboty na niedzielę czasu lokalnego, południowokoreański prezydent został przewieziony do aresztu śledczego w stolicy Korei Południowej, gdzie od środowego zatrzymania przebywał w pomieszczeniach „poczekalni” dla podejrzanych. Teraz zostanie przeniesiony do budynku dla więźniów, gdzie wykonane zostaną mu zdjęcia i przydzielony będzie indywidualny numer aresztanta.

Na miejscu Jun spędzi przynajmniej 20 dni, w czasie których śledczy będą mogli sformalizować akt oskarżenia. W przypadku gdyby sąd odmówił wnioskodawcom, przywódca zostałby natychmiastowo zwolniony i mógłby oczekiwać na przebieg zdarzeń w prezydenckiej rezydencji.

Korea Południowa. Jun Suk Jeol ostatecznie trafia do aresztu

W środę rano Jun Suk Jeol został zatrzymany przez CIO i policję. Odmówił złożenia zeznań, korzystając z prawa do milczenia. W ciągu kolejnych dwóch dni nie wyrażał woli wzięcia udziału w przesłuchaniach, co jego prawnicy argumentowali względami zdrowotnymi. Stwierdzili też, iż CIO nie ma kompetencji, by prowadzić tego rodzaju dochodzenia.

CIO złożyło do sądu wniosek o oficjalne aresztowanie prezydenta. Swoją decyzję argumentowali obawą o matactwo, podejrzenie ucieczki, niszczenia dowodów i ponownego popełnienia przestępstwa. Wskazano też, iż jeżeli Sąd Konstytucyjny nie poprze impeachmentu głowy państwa, Jun Suk Jeol może zdecydować się na ponowne wprowadzenie stanu wojennego.

ZOBACZ: „Po raz pierwszy w historii”. Żołnierze Kima i Putina staną ramię w ramię

W sobotę przed Sądem Okręgowym w Seulu zebrało się ok. 44 tys. zwolenników postanowionego w stan oskarżenia przywódcy. Manifestanci skandowali imię prezydenta i wymachiwali południowokoreańskimi i amerykańskimi flagami. Gdy Jun opuścił budynek sądu, demonstranci zaczęli demolować auta należące do CIO i wzywali do natychmiastowego rozwiązania Biura.

Prezydent ponosi konsekwencje wprowadzenia stanu wojennego

3 grudnia 2024 r. Jun Suk Jeol ogłosił stan wojenny w Korei Południowej i zapowiedział „eliminację sił antypaństwowych”. Oskarżył opozycję o próbę sparaliżowania prac rządu i sympatyzowanie z komunistyczną Koreą Północną. niedługo później wojsko wydało dekret, w którym zakazało działalności politycznej, pracy parlamentu i narzuciło kontrolę sztabu zarządzającego stanem wojennym nad mediami.

Kilka godzin później parlament południowokoreański przegłosował zniesienie stanu wojennego, czym unieważniono decyzję prezydenta. Jun podporządkował się woli Zgromadzenia Narodowego.

ZOBACZ: Wielki protest w Waszyngtonie. Przeciwnicy Trumpa wyszli na ulice

W związku z faktem, iż prezydent kilkukrotnie odmówił stawienia się na przesłuchanie i uniemożliwiał przeszukanie jego biura, utrudniając śledztwo mające ustalić, czy wprowadzenie stanu wojennego było rebelią, 3 stycznia, zgodnie z decyzją sądu w Seulu, podjęto próbę aresztowania głowy państwa.

Funkcjonariusze CIO weszli do rezydencji prezydenta, ale zatrzymanie Juna uniemożliwiła im obecna na miejscu ochrona i żołnierze. Służby zadecydowały wówczas o odstąpieniu od aresztowania.

Czytaj więcej

Idź do oryginalnego materiału