Karol Nawrocki – świeżo upieczony prezydent-elekt, który jeszcze nie złożył przysięgi, już zdążył zaliczyć pierwszą kompromitację na arenie międzynarodowej. Niedawno pochwalił się rzekomo „bardzo dobrą rozmową telefoniczną” z prezydentem USA Donaldem Trumpem. Problem w tym, iż – jak się okazuje – taka rozmowa najprawdopodobniej nigdy się nie odbyła.
Już sama forma wpisu wzbudziła wątpliwości. Nawrocki nie oznaczył we wpisie Donalda Trumpa. Biorąc pod uwagę znane przywiązanie obozu PiS do propagandowych zagrywek, wielu internautów z miejsca zaczęło pytać: czy to w ogóle miało miejsce? Na odpowiedź nie trzeba było długo czekać.
Dziennikarze i komentatorzy polityczni postanowili zwrócić się z prośbą o potwierdzenie tej „rozmowy” do oficjalnych przedstawicieli USA. Ambasada Stanów Zjednoczonych w Polsce odpowiedziała krótko, ale dobitnie: „Nie posiadamy żadnych informacji o takiej rozmowie.”
Jeszcze bardziej wymowna była odpowiedź Białego Domu, który stwierdził: „Jeśli taka rozmowa się odbyła, to była nieoficjalna i nie została odnotowana w żadnym oficjalnym kanale.” W tłumaczeniu z języka dyplomacji: nikt w USA nie traktuje jej poważnie. jeżeli Nawrocki rzeczywiście rozmawiał z Trumpem (co wciąż pozostaje wielką niewiadomą), to równie dobrze mogło to być przez przypadek… z fanem Trumpa z Florydy przez TikToka.
Sprawa ma jednak szerszy kontekst.
Po pierwsze, Karol Nawrocki nie pozostało urzędującym prezydentem Rzeczypospolitej Polskiej. Odebrał jedynie zaświadczenie od PKW o wyborze, ale nie złożył przysięgi przed Zgromadzeniem Narodowym. I nie wiadomo czy złoży. Zgodnie z Konstytucją, dopiero ten moment oznacza objęcie urzędu. W związku z tym nie posiada jeszcze żadnych kompetencji do prowadzenia oficjalnych kontaktów międzynarodowych w imieniu Polski.
Po drugie, posługiwanie się nieprawdziwymi informacjami o kontaktach z zagranicznymi przywódcami w celu budowania swojego wizerunku to ordynarne kłamstwo wobec milionów wyborców.
Podsumowując – jeżeli ktoś jeszcze miał złudzenia, iż Karol Nawrocki będzie prezydentem transparentnym, wiarygodnym i kompetentnym, to pierwsze dni po ogłoszeniu (prawdopodobnie sfałszowanych) wyników rozwiewają je do cna. Zamiast spokojnej i godnej prezydentury – mamy już na wstępie niepotwierdzone rozmowy, manipulacje i wątpliwe znajomości.
Jeszcze nie zaczął kadencji, a już ustawił się w roli kłamcy i oszusta.