"Jesteście komisją bezprawną". Były szef CBA doprowadzony przed komisję ds. Pegasusa

14 godzin temu

Były szef CBA Ernest Bejda został doprowadzony przez funkcjonariuszy na posiedzenie komisji śledczej ds. Pegasusa. Wcześniej cztery razy nie stawiał się przed sejmowe gremium. Jak wynika z dokumentów Ministerstwa Sprawiedliwości, to m.in. on stał za zakupem systemu Pegasus. - Jesteście komisją bezprawną, nielegalną - mówił Bejda, powołując się na wyrok TK.

Zobacz więcej

Rzecznik MSWiA Jacek Dobrzyński poinformował rano w w mediach społecznościowych o zatrzymaniu Ernesta Bejdy. Jak wskazał, były szef Centralnego Biura Antykorupcyjnego został zatrzymany na polecenie Sądu Okręgowego w Warszawie przez stołecznych policjantów.

Były szef CBA cztery razy - po raz ostatni 31 marca - nie stawiał się na posiedzenie komisji, dlatego wystąpiła ona do sądu o zgodę na doprowadzenie świadka przez policję.

Były szef CBA Ernest Bejda przed komisją ds. Pegasusa

Początek posiedzenia miał bardzo burzliwy przebieg. - Ta rozmowa będzie trudna i dość długa - ocenił Bejda. Na wstępie przewodnicząca komisji Magdalena Sroka (PSL) i świadek kilkukrotnie wchodzili sobie w słowo.

- Jesteście komisją bezprawną, nielegalną - mówił Bejda, powołując się na wyrok TK.

Ostatecznie komisja większością głosów zdecydowała o odebraniu Bejdzie prawa do swobodnej wypowiedzi. - To jest skandal - grzmiał świadek.

W trakcie zadawania pytań Bejda i Magdalena Sroka ponownie sobie przerywali i wzajemnie się przekrzykiwali.

Według wiceszefa komisji ds. Pegasusa Tomasza Treli (Lewica) do Bejdy jest bardzo dużo pytań pod względem zarówno zakupowym, jak i funkcjonalnym i użytkowym dotyczącym systemu Pegasus.

ZOBACZ: "Jest jeden szkopuł". Czarnek odpowiada szefowej sztabu Trzaskowskiego

- Mamy bardzo dużo zebranego materiału dowodowego w trybie niejawnym, o którym nie możemy mówić - dodał poseł. - On rzeczywiście nadzorował Centralne Biuro Antykorupcyjne. Wiemy, czyim był człowiekiem. Wiemy, kto jego nadzorował - zaznaczył Trela.

Afera ds. Pegasusa. Komisja śledcza bada sprawę

Sejmowa komisja bada, czy użycie systemu inwigilacyjnego Pegasus przez rząd, służby specjalne i policję w czasie, kiedy rządziło PiS, było zgodne z prawem. Komisja ma też ustalić, kto był odpowiedzialny za zakup Pegasusa i podobnych narzędzi dla polskich władz. Według zebranych dotychczas informacji, przekazanych m.in. przez NIK, system Pegasus został zakupiony jesienią 2017 r. dla CBA, ze środków pochodzących w zasadniczej części (25 mln zł) z Funduszu Sprawiedliwości (nadzorowanego przez ministerstwo sprawiedliwości).

Na początku kwietnia Ministerstwo Sprawiedliwości opublikowało odtajnione dokumenty dotyczące zakupu systemu Pegasus. Wynika z nich, iż umowę na przekazanie do Centralnego Biura Antykorupcyjnego 25 milionów zł w 2017 r. podpisał ówczesny wiceminister sprawiedliwości Michał Woś oraz szef CBA Ernest Bejda.

ZOBACZ: Przesłuchanie Zbigniewa Ziobry. Kolejna próba sejmowej komisji

W środę w śledztwie ws. stosowania systemu Pegasus zarzuty przekroczenia uprawnień usłyszeli były dyrektor Delegatury CBA w Warszawie Jarosław W. oraz była naczelnik wydziału I operacyjno-śledczego tej Delegatury Katarzyna S. Przekroczenie uprawnień miało polegać na przeprowadzeniu czynności operacyjno-rozpoznawczych wobec byłego prezydenta Sopotu Jacka Karnowskiego "pomimo braku ku temu podstaw faktycznych i prawnych".

Tego samego dnia w rozmowie z "Rzeczpospolitą" Bejda podkreślił, iż zarzuty postawione funkcjonariuszom "są natury stricte politycznej". - Jestem absolutnie przekonany co do uczciwości zatrzymanych funkcjonariuszy. Są profesjonalni, robili trudne sprawy – powiedział cytowany przez "Rz" b. szef CBA.

WIDEO: Zdecydowane zwycięstwo kandydata KO w Niemczech. Relacja Tomasza Lejmana
Idź do oryginalnego materiału