Jest decyzja ws. 40 tys. protestów wyborczych. Giertych grzmi o "grupie kolegów Kaczyńskiego"

9 godzin temu
Sąd Najwyższy pozostawił bez dalszego biegu protesty wyborcze złożone według wzoru Romana Giertycha - podaje RMF FM. Do sprawy odniósł się poseł KO. Jak pisze, "protest był kierowany do SN, a nie do grupy kolegów Kaczyńskiego".
Sąd Najwyższy zdecydował ws. "protestów Giertycha"
RMF FM podało, iż Sąd Najwyższy pozostawił bez dalszego biegu protesty wyborcze oparte na wzorze Romana Giertycha. Poseł KO sam wnosił o m.in. o ponowne przeliczenie wszystkich głosów oddanych. Jego protest został oddalony. Teraz to samo spotkało inne powielone protesty. Łącznie miało być ich około 40 tys. Stacja podaje, iż powodem ich oddalenia były kwestie formalne. Sam Giertych w odpowiedzi na informację przekazaną przez dziennikarza RMF FM Tomasza Skorego odpowiedział: "Proszę nie wprowadzać w błąd. Nasz protest był kierowany do SN, a nie do grupy kolegów Kaczyńskiego, która zgodnie z wyrokami SN, TSUE i ETPCz nie jest choćby sądem. Nasz protest nie został rozpoznany". Strona rządowa kwestionuje status Izby Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych, która decyduje o protestach wyborczych. To ją Giertych nazywa "grupą kolegów Kaczyńskiego".


REKLAMA


Zobacz wideo Atak USA i Izraela wzmocnił chęć Iranu do zbudowania bomby atomowej


Dziennikarz odpowiada Giertychowi
"Czekamy również na rozpoznanie naszego wniosku o przeliczenie głosów. PG zapowiedział 1472 komisje do przeglądu i kilkadziesiąt tysięcy obywateli czeka na wynik tej pracy" - dodał we wpisie Giertych. "To ten sam SN, przed którym także kwestionujący istnienie Izby Kontroli Prokurator Generalny we wtorek zajmie stanowisko ws. ważności wyborów? I z którym 25 delegowanych przez niego prokuratorów od paru tygodni ocenia protesty? Dla pewności pytam" - odpowiedział Giertychowi Skory.


"Giertychówki"
Protesty według wzoru posła KO nazywane bywają "giertychówkami". Określenie w mediach wypromowała pierwsza prezeska SN Małgorzata Manowska. - Indywidualnych protestów jest kilkaset sztuk. Ponad 90 proc. to są protesty powielane, których wzór został udostępniony przez pana posła Romana Giertycha w internecie. Pracownicy SN nazywają je "giertychówkami". Kilka tysięcy protestów to wzór udostępniony przez pana Wawrykiewicza - mówiła Manowska w Radiu Zet w ubiegłym tygodniu. Oceniła, iż taka "nieodpowiedzialna akcja, lekkomyślność nie dokuczyła jej i sędziom Sądu Najwyższego".


Co dalej z wyborami?
W piątek Izba Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych uznała zasadność trzech protestów wyborczych. Sędziowie uznali jednocześnie, iż nieprawidłowości nie miały wpływu na wynik wyborów prezydenckich. 1 lipca Sąd Najwyższy ma podjąć uchwałę w przedmiocie ważności wyborów prezydenckich, chociaż czas na to ma do 2 lipca. Posiedzenie jawne zostało wyznaczone na godzinę 13. Do Sądu Najwyższego trafiło około 56 tysięcy protestów wyborczych. Na ich podstawie dopuszczono już ponowne przeliczenie głosów w trzynastu komisjach wyborczych. Prezes SN Małgorzata Manowska zapewniła, iż do 2 lipca Sąd Najwyższy zdąży rozpatrzyć protesty wyborcze.


Przeczytaj też: "PiS wybrało prezesa. Jarosław Kaczyński ujawnił plany".


Źródła: RMF FM, Roman Giertych na X
Idź do oryginalnego materiału