Polska scena polityczna przypomina dziś tykającą bombę zegarową.
Szymon Hołownia, lider Polski 2050, w swojej wypowiedzi w Polsat News rzuca światło na cyniczną, destrukcyjną strategię Prawa i Sprawiedliwości, z Jarosławem Kaczyńskim i jego protegowanym, Karolem Nawrockim, na czele. Nawrocki, nowa twarz PiS, staje się symbolem agresywnej polityki, która zamiast budować, sieje zamęt i polaryzację. Hołownia ostrzega przed „jesienią średniowiecza”, którą PiS szykuje dla Polski, jeżeli koalicja nie podejmie radykalnych działań. Te słowa to nie tylko diagnoza, ale i alarm – czas na zmiany jest teraz, bo alternatywą jest polityczny regres.
Karol Nawrocki, choć stosunkowo nowy w strukturach PiS, gwałtownie stał się jednym z filarów strategii Kaczyńskiego. Jego populistyczna retoryka, pełna manipulacji i agresji, idealnie wpisuje się w narrację oblężonej twierdzy, którą od lat buduje lider PiS. Nawrocki, niczym wierny wykonawca poleceń, nie waha się eskalować konfliktów, podsycać emocji i grać na najniższych instynktach. Hołownia trafnie wskazuje, iż PiS, z Nawrockim jako jednym z głównych rozgrywających, nie prowadzi polityki opozycyjnej w duchu konstruktywnej krytyki. Zamiast tego szykuje się do wetowania ustaw, organizowania rad gabinetowych co dwa tygodnie i prób obalenia budżetu. To strategia antypaństwowa, stawiająca partyjne interesy ponad dobrem kraju. Nawrocki, z jego brakiem refleksji nad konsekwencjami takich działań, staje się symbolem tej krótkowzrocznej, ale groźnej taktyki.
PiS pod wodzą Kaczyńskiego i z Nawrockim jako nową twarzą nie oferuje wizji rozwoju Polski. Ich działania to zemsta za utratę władzy, podsycana przez agresywną retorykę i manipulacje. Nawrocki, ze swoimi pełnymi półprawd wystąpieniami, jest kalką starej pisowskiej szkoły, która zamiast merytorycznej debaty wybiera krzyk i podział. Hołownia nazywa to „jesienią średniowiecza” – i ma rację. PiS nie proponuje alternatywy programowej, nie przedstawia pomysłów na przyszłość. Czeka jedynie na potknięcia koalicji, by z furią zaatakować. Nawrocki, jako jeden z liderów tego frontu, wydaje się idealnie stworzony do siania zamętu, a jego brak odpowiedzialności za długofalowe skutki jest porażający.
Tymczasem koalicja, jak zauważa Hołownia, pogrąża się w komunikacyjnym chaosie. Rząd podejmuje działania, ale nie potrafi ich pokazać. Gdy wicepremier Władysław Kosiniak-Kamysz wymienia osiągnięcia, ledwo dotyka powierzchni, a społeczeństwo pozostaje w niewiedzy. To woda na młyn PiS, które z Nawrockim na czele bez skrupułów wykorzystuje tę słabość. Koalicja pozwala opozycji narzucać narrację, zamiast jasno komunikować swoje sukcesy. Hołownia mówi o „za pięć 12” – i nie ma w tym przesady. Brak radykalnych działań, takich jak nowa umowa koalicyjna, przebudowa komunikacji czy określenie priorytetów z datami realizacji, to zaproszenie dla PiS do przejęcia inicjatywy. Nawrocki i jego partyjni koledzy tylko czekają na takie okazje, by eskalować kryzys.
Czas na przebudzenie koalicji jest teraz. PiS, z Nawrockim jako jednym z jego zwiastunów, nie oferuje niczego poza destrukcją. Ich polityka to nie wizja, ale odwet – za utratę kontroli nad instytucjami, za konieczność oddania władzy. Ta strategia, choć krótkowzroczna, jest groźna, bo wykorzystuje realne problemy koalicji: brak spójności i fatalną komunikację. jeżeli rząd nie weźmie się w garść, Nawrocki i PiS mogą zatriumfować, nie dzięki własnej sile, ale przez cudze błędy. Hołownia ma rację – to ostatni moment, by działać. Inaczej czeka nas polityczny mrok, w którym Nawrocki i jego agresywna retoryka będą tylko zwiastunami większego chaosu.