Jednym głupim wpisem wkurzył miliony uczniów w Polsce. Morawiecki chce im odebrać telefony.

2 tygodni temu

Były premier Mateusz Morawiecki, znany z katastrofalnych decyzji, które doprowadziły jego partię do upadku, postanowił znowu zabłysnąć. Tym razem jednak, zamiast ratować tonącą łajbę, wziął na celownik telefony – jedyne, co uczniom w Polsce za czasów PiS dobrze działało. W przypływie desperacji, bo przecież jego polityczna kariera leci na łeb na szyję, Morawiecki postanowił wkurzyć miliony uczniów, sugerując, iż telefony powinny zniknąć ze szkół.

Najwyraźniej Morawiecki, który ostatnio stracił kontakt z rzeczywistością, uznał, iż problemem polskiej edukacji nie jest niska jakość nauczania, brak nowoczesnych programów czy chroniczne niedofinansowanie, ale właśnie te przeklęte telefony. Może gdyby spędził więcej czasu w szkołach, a mniej na konferencjach prasowych pełnych pustych obietnic, zauważyłby, iż w XXI wieku telefon to narzędzie edukacyjne, a nie wróg publiczny numer jeden.



Chcesz czytać więcej wewnętrznych informacji ze świata polityki i mediów? Prosimy o obserwowanie naszego profilu na Facebooku oraz na Twitterze. Proszę o lajkowanie i podawanie dalej naszych wpisów - w ten sposób możemy zrobić dla Ciebie więcej.


Decyzja byłego premiera nie tylko wzbudziła falę oburzenia, ale też przypomniała, jak bardzo PiS jest oderwane od rzeczywistości. Uczniowie, którzy i tak mają dość propagandy wciskanej im przez rządowe media, teraz muszą walczyć o to, by nikt nie grzebał w ich kieszeniach. “Morawiecki, zostaw nasze telefony!” – to hasło, które w mgnieniu oka może stać się viralem na TikToku, Instagramie i Twitterze. Bo skoro Mateusz Morawiecki nie potrafi zająć się poważnymi problemami, to przynajmniej niech nie psuje tego, co jeszcze działa.

Ruch Morawieckiego wydaje się być kolejnym desperackim krokiem w próbie przypomnienia o sobie w polityce, której dawno już nie rozumie. Czy naprawdę myśli, iż odbierając uczniom telefony, odzyska poparcie? Jak widać, po klęsce wyborczej jego zdolności przewidywania reakcji społecznych spadły do poziomu zimowego Bałtyku – czyli do zera.

Można się zastanawiać, co będzie dalej. Może Morawiecki postanowi, iż dzieci nie powinny mieć zeszytów, bo przecież za dużo piszą? A może zakazane zostaną podręczniki, bo i tak nikt ich nie czyta? W obliczu coraz poważniejszych wyzwań, przed którymi stoi Polska, były premier zajmuje się czymś, co przypomina polowanie na czarownice – i to w najgorszym wydaniu.

Idź do oryginalnego materiału