Opozycja grzmi, iż to niestosowne.
Wielu mieszkańcom nie podoba się to, iż od poniedziałku w mieście trzeba płacić więcej za parkowanie. Prezydent Poznania odniósł się do podwyżki w mediach społecznościowych i zaznaczył, iż opłaty w SPP nie są sankcją dla kierowców, a narzędziem. - Przede wszystkim - do zwiększenia rotacji w SPP, czyli zapewnienia lepszej dostępności miejsc parkingowych oraz do wpływania na zmniejszenie ruchu samochodowego w mieście. Wyższe stawki skłaniają część osób do pozostawienia samochodu pod domem i wyboru komunikacji miejskiej, na czym nam zależy - napisał. Podkreślił, iż w szczególności podwyżka ma skłonić osoby spoza Poznania do wybierania transportu publicznego.
Odpowiedział mu jeden z mieszkańców. - Mieszkam pod Poznaniem. Rano odprowadzam córkę do przedszkola. Potem muszę jechać do ścisłego centrum (Aleje Marcinkowskiego), gdzie mam próbę w Orkiestrze Amadeus (jestem tam skrzypkiem). Potem jadę szybciutko do Szamotuł, żeby zrobić zajęcia w szkole muzycznej. I jak niby mam jechać komunikacją? Po pierwsze, musiałbym wychodzić z domu chyba o 6 rano. Po drugie, nie odwiózłbym córki do przedszkola, a po trzecie, nie byłoby mowy, żeby zdążyć na zajęcia. Także dziękuję bardzo. Oby była to Pana ostatnia kadencja... Zniszczył Pan to miasto tak, jak nikt nigdy przed Panem. Gratuluję - opisuje swoją sytuację Dominik. Prawdopodobnie nie spodziewał się, iż Jacek Jaśkowiak mu odpowie. A jednak tak się stało. - Podjął Pan takie, a nie inne decyzje w zakresie wyboru miejsca zamieszkania i miejsca pracy i ponosi Pan konsekwencje tych decyzji - napisał w odpowiedzi prezydent naszego miasta.
Odpowiedź nie spodobała się opozycji. - To jest forma komunikacji, która jest absolutnie niedopuszczalna - stwierdził przed kamerą WTK Zbigniew Czerwiński, radny PiS. - To jest mniej więcej tak, jak Bronisław Komorowski proponował młodemu człowiekowi, żeby wziął kredyt. Jako prezydent miasta, choćby jeżeli tak myśli, nie zawsze to, co się myśli, powinno się publikować na komunikatorze - dodał.
Co na to sam Jaśkowiak? - Ja wiem, iż dojeżdżanie z podpoznańskich gmin nie jest proste, ale to są właśnie konsekwencje pewnych decyzji - zauważa w rozmowie z WTK. - My musimy dbać o interes mieszkańców Poznania, o jakość powietrza, i stąd takie, a nie inne decyzje - dodaje.