W szeregach pomorskiego PiS wrze. Coraz więcej działaczy zadaje sobie jedno pytanie: kto odpowiada za katastrofalny pomysł wystawienia Karola Nawrockiego na świecznik życia publicznego? Odpowiedź pada coraz częściej – Jarosław Sellin.
„Karol Nawrocki do Muzeum II Wojny Światowej przyszedł z IPN-u. Ja go znalazłem w gdańskim IPN-ie na kierowniczym stanowisku” – mówił Jarosław Sellin na antenie Polskiego Radia


„- Z prawdziwą satysfakcją stwierdzam, iż Muzeum II Wojny Światowej zaledwie po dwóch latach od jego otwarcia, stało się ważnym miejscem nie tylko na polskiej, ale także światowej mapie kultury, zaś polski głos, w ciągle żywej dyskusji o II wojnie światowej, stał się znacznie bardziej słyszalny” – powiedział w 2019 roku wiceminister kultury Jarosław Sellin w Gdańsku chwaląc Nawrockiego.
To właśnie Sellin, niezmordowany w swojej misji przerabiania instytucji kultury w partyjne wydmuszki, miał być ojcem chrzestnym kariery Nawrockiego. To on, pełen dumy i politycznego samozadowolenia, forsował jego nominację na dyrektora Muzeum II Wojny Światowej. A gdy muzeum pod rządami nowego dyrektora wpadło na pomysł sprzedaży skarpetek z motywem bitwy o Monte Cassino – symbolu ofiary i bohaterstwa polskich żołnierzy – Sellin nie tylko nie zareagował, ale wręcz bronił tej „innowacji”, jakby chodziło o promocję sztuki użytkowej, a nie bezmyślne zbezczeszczenie pamięci narodowej.
Prawdziwy popis lojalności dał jednak w momencie, gdy Nawrocki miał awansować na szefa IPN. „Nawrockiego poznałem kilka lat temu, kiedy był jeszcze pracownikiem gdańskiego IPN i został dyrektorem Muzeum II Wojny Światowej – placówki, którą świetnie prowadzi. W prowadzeniu polityki historycznej, polityki pamięci jest już bardzo doświadczony i myślę, iż to wskazanie jednomyślne nie jest przypadkowe. Liczę na to, iż dzisiaj to poparcie Sejmu uzyska.”
A dzisiaj? Nawrocki stał się jednym z symboli klęski wizerunkowej PiS. Jego obecność w debacie publicznej – pełna niejasnych oświadczeń majątkowych, kontrowersji wokół mieszkania wyłudzonego od staruszka, a także braku jakiejkolwiek charyzmy – odstrasza nie tylko niezdecydowanych wyborców, ale i wielu dotychczasowych sympatyków partii. W kampanii, która miała być ofensywą, Nawrocki okazał się balastem. A ten balast z pełnym przekonaniem i polityczną determinacją przytargał do partii właśnie Jarosław Sellin.
„Bardzo dobrze, iż mamy taką kandydaturę – ona przeszła jednomyślnie w Kolegium IPN, a jest to bardzo ważna wskazówka dla parlamentu. Mam nadzieję, iż przekonamy do tej kandydatury Sejm i Senat – chwalił Sellin, który był gościem 3. Programu Polskiego Radia. – Karol Nawrocki był pracownikiem IPN w oddziale gdańskim, na kierowniczym stanowisku, zanim został dyrektorem Muzeum II Wojny Światowej, więc instytucję (IPN) też dobrze zna i myślę, iż – a znam go osobiście – z charakterystyczną dla niego energią, pomysłowością bardzo dobrze mógłby tę instytucję poprowadzić”
Dziś działacze z Pomorza nie kryją frustracji. To nie Nawrocki się narzucał. To Sellin go pchał wszędzie, gdzie tylko się dało – słyszymy od jednego z lokalnych działaczy, który prosi o anonimowość. A teraz mamy, co mamy – wizerunkowy dramat i spadki w sondażach.
Sellin sam ma na koncie kilka niewyjaśnionych epizodów…