Debata prezydencka zorganizowana przez „Super Express” i transmitowana w Telewizji wPolsce24 miała być okazją do merytorycznej dyskusji między kandydatami na urząd prezydenta.
Jednak komentarz Jarosława Kaczyńskiego, który pojawił się po wydarzeniu na platformie X, pokazuje, iż lider PiS wciąż żyje w świecie własnej narracji, gdzie fakty i rzeczywistość ustępują miejsca partyjnej propagandzie. Jego wypowiedź, pełna manipulacji i wybiórczej pamięci, jest kolejnym dowodem na to, iż Kaczyński nie tylko nie rozumie współczesnych czasów, ale także próbuje narzucić Polakom swoją wersję historii – choćby kosztem prawdy.
Kaczyński i jego wizja „nieszczęścia”
„Podczas debaty dostrzegłem wiele nieszczęścia – bo głupota w polityce oraz niezrozumienie mechanizmów demokracji i współczesnych czasów jest nieszczęściem” – napisał Kaczyński. Te słowa brzmią jak wyrzut pod adresem wszystkich kandydatów, którzy nie wpisują się w jego wizję polityki. Problem w tym, iż lider PiS sam jest symbolem tego, co nazywa „nieszczęściem”. Jego rządy, pełne centralizacji władzy, ataków na niezależne instytucje i podważania zasad demokratycznych, pokazały, iż to właśnie on ma problem z rozumieniem mechanizmów nowoczesnej demokracji. Kaczyński zdaje się nie dostrzegać ironii w swoich słowach – krytykując innych za brak zrozumienia współczesności, sam tkwi w mentalności rodem z minionych dekad, gdzie polityka opiera się na konfliktach i manipulacji, a nie na dialogu i współpracy.
Nawrocki jako „zbawca” Polski
Kaczyński nie szczędzi pochwał Karolowi Nawrockiemu, kandydatowi PiS, którego nazywa „bezapelacyjnym zwycięzcą” debaty. „Z satysfakcją stwierdzam, iż był jeden uczestnik, który pokazał, iż te czasy naprawdę rozumie i iż jest w stanie podjąć trudne brzemię, jakim jest przewodzenie Polsce i Polakom – i to jest Karol Nawrocki” – napisał. Ta deklaracja budzi jednak poważne wątpliwości. Nawrocki, choć lojalny wobec PiS, jest postacią mało rozpoznawalną i – jak wskazywali eksperci – obciążoną kontrowersyjnymi poglądami, które mogą odstraszać umiarkowanych wyborców. Wybór takiego kandydata przez Kaczyńskiego bardziej świadczy o desperacji partii niż o realnej wierze w jego zdolności przywódcze.
Zachwyt Kaczyńskiego nad Nawrockim wydaje się być kolejnym przejawem jego oderwania od rzeczywistości. Lider PiS zdaje się nie zauważać, iż Polacy oczekują prezydenta, który będzie reprezentował całe społeczeństwo, a nie tylko elektorat jednej partii. Nawrocki, jako kandydat o skrajnych poglądach, raczej polaryzuje niż jednoczy – a to ostatnie, czego Polska potrzebuje w obecnych, pełnych wyzwań czasach.
Kaczyński przepisuje historię
Najbardziej bulwersującym fragmentem wypowiedzi Kaczyńskiego jest jego atak na przeciwników politycznych w kontekście obrony granicy. „Wśród zamieszania i dziwnych twierdzeń szczególnie uderzały niezwykle wręcz bezczelne kłamstwa, ze szczególnym wyróżnieniem obrony granicy. Najbardziej intensywny atak na nią miał miejsce za naszych czasów. To my stworzyliśmy podstawy do tego, żeby go odeprzeć, oni to wówczas wściekle atakowali” – napisał. Te słowa to klasyczny przykład manipulacji, do której Kaczyński przyzwyczaił Polaków przez lata swoich rządów.
Obrona granicy polsko-białoruskiej w czasie kryzysu migracyjnego w 2021 roku rzeczywiście była trudnym wyzwaniem, ale Kaczyński zapomina wspomnieć o kontrowersjach wokół działań jego rządu. Budowa muru na granicy, choć miała swoich zwolenników, była krytykowana za brak przejrzystości w wydatkach, naruszanie praw człowieka i odcięcie dostępu do informacji dla mediów oraz organizacji humanitarnych. Co więcej, opozycja – którą Kaczyński oskarża o „wściekłe ataki” – nie kwestionowała konieczności ochrony granicy, ale sposób, w jaki PiS to robił, często wykorzystując kryzys do politycznych rozgrywek i budowania narracji o „wrogach ojczyzny”. Twierdzenie Kaczyńskiego, iż jego partia „stworzyła podstawy” do odparcia ataku, ignoruje fakt, iż sukces w tej kwestii był wynikiem wspólnych działań wielu instytucji, w tym Straży Granicznej, a nie wyłącznie zasługą PiS.
Kaczyński – lider przeszłości
Komentarz Jarosława Kaczyńskiego po debacie prezydenckiej „Super Expressu” to kolejny dowód na to, iż lider PiS nie potrafi wyjść poza schematy, które sam stworzył. Zamiast merytorycznej oceny kandydatów, serwuje Polakom mieszankę propagandy, wybiórczej pamięci i ataków na przeciwników. Jego zachwyt nad Karolem Nawrockim i próba przepisania historii obrony granicy pokazują, iż Kaczyński nie tylko nie rozumie współczesnych czasów – jak sam zarzuca innym – ale także nie ma pomysłu na to, jak przekonać Polaków do swojej wizji. jeżeli PiS chce odzyskać zaufanie wyborców, potrzebuje lidera, który spojrzy w przyszłość, a nie będzie tkwił w przeszłości, rozdrapując stare rany i budując mity o własnej nieomylności. Na razie Kaczyński pozostaje liderem przeszłości – i to jest prawdziwe nieszczęście dla polskiej polityki.