Jarosław Kaczyński nietykalny? Sprawa Ewy Wrzosek pokazuje, iż obecna władza nie chce rozliczenia prezesa PiS

1 dzień temu

Choć w kampanii wyborczej Donald Tusk wielokrotnie powtarzał, iż „nie będzie świętych krów”, a rozliczenie władzy PiS będzie szybkie i bezwzględne, rzeczywistość okazuje się zupełnie inna. Upłynęło już ponad pół roku od objęcia rządów przez koalicję 15 października, a Jarosław Kaczyński wciąż pozostaje nietykalny. Co więcej – ostatnie wydarzenia sugerują, iż nikt nie ma choćby zamiaru tego stanu rzeczy zmieniać.

Punktem zwrotnym, który ujawnił skalę problemu, była decyzja o odsunięciu prokuratorki Ewy Wrzosek od śledztwa, które mogło doprowadzić do postawienia Kaczyńskiemu realnych zarzutów. Wrzosek, znana z niezłomnej postawy wobec rządów PiS, od lat ścigana dyscyplinarnie za swoją niezależność, została wyłączona z postępowania dotyczącego nieprawidłowości w finansowaniu budowy dwóch wież przy ul. Srebrnej w Warszawie. Postępowania, które – prowadzone z determinacją – mogło zakończyć się postawieniem zarzutów Jarosławowi Kaczyńskiemu. Zamiast tego: cisza, wyciszenie, polityczne kalkulacje.

Odpowiedzialność za tę decyzję ponoszą bezpośrednio minister sprawiedliwości Adam Bodnar i prokurator krajowy Dariusz Korneluk. To oni, mając wszystkie instrumenty w ręku, mogli umożliwić Wrzosek kontynuację sprawy. Zamiast tego – ulegli naciskom? Kalkulowali politycznie? A może po prostu zabrakło im odwagi?

Środowisko rządzące obawia się otwartego konfliktu z Kaczyńskim. Bo choć stracił władzę, wciąż posiada olbrzymi wpływ na służby, sądy, struktury państwowe. Rozliczenie go oznaczałoby uruchomienie lawiny – sięgającej szczytów PiS, świata biznesu, mediów publicznych, służb specjalnych. I najwyraźniej nowa władza nie chce tej lawiny. Woli pozory sprawiedliwości niż jej bezkompromisowe wykonanie.

Ale prawda jest brutalna: jeżeli Kaczyński nie stanie przed sądem, jeżeli nie odpowie za systemowe niszczenie instytucji państwa prawa, za łamanie konstytucji, za afery związane z Srebrną, Pegasusem czy Funduszem Sprawiedliwości – to cała zmiana po 15 października okaże się iluzją. Bo czym różni się demokracja od autorytaryzmu, jeżeli najważniejsi politycy są ponad prawem – niezależnie od tego, kto aktualnie rządzi?

Milczenie Bodnara i Korneluka w sprawie Wrzosek to nie przypadek. To sygnał. Sygnał, iż pewnych ludzi dotykać nie wolno. Że są postacie, których ruszyć nie wypada. A to oznacza jedno: Jarosław Kaczyński przez cały czas ma nad tym państwem władzę. Może już nie de facto, ale de iure – jest nietykalny.

Czy taki miał być ten nowy ład po rządach PiS?

Idź do oryginalnego materiału