Jarosław Kaczyński i jego uniki. Mistrz tematów zastępczych

4 dni temu

Jarosław Kaczyński, prezes Prawa i Sprawiedliwości, po raz kolejny pokazał, iż woli odwracać uwagę od trudnych pytań niż stawić im czoła.

W odpowiedzi na apel premiera Donalda Tuska o ponowne przeliczenie głosów w wyborach prezydenckich, Kaczyński zaatakował rząd, wskazując na bulwersującą sprawę śmierci czteromiesięcznego dziecka i nieludzkiego traktowania jego matki. „Nie szukajcie tematów zastępczych” – wezwał na platformie X, sugerując, iż Tusk unika „rzeczywistych problemów”. Jednak to właśnie Kaczyński mistrzowsko unika meritum, uciekając w emocjonalną retorykę, by zbić kapitał polityczny na tragedii. Jego postawa zasługuje na ostrą krytykę, bo zamiast bronić demokracji, woli grać na podziałach i strachu.

Po pierwsze, Kaczyński cynicznie wykorzystuje ludzką tragedię, by odwrócić uwagę od kwestii wyborów. Sprawa śmierci dziecka i skandalicznego potraktowania matki, prowadzonej na pogrzeb w kajdankach, jest bez wątpienia wstrząsająca i wymaga wyjaśnienia. Jednak Kaczyński, zamiast domagać się rzetelnego śledztwa, używa jej jako narzędzia politycznego, by zaatakować Tuska. Jego słowa o „państwie silnym wobec słabych” brzmią szczególnie obłudnie, gdy przypomnimy, iż to za rządów PiS, pod jego kierownictwem, dochodziło do licznych nadużyć władzy, w tym w systemie penitencjarnym. Oskarżanie rządu o „ukrywanie” sprawy przez miesiąc, bez dowodów, to tania manipulacja, która ma przykryć niewygodny temat wyborów.

Po drugie, Kaczyński wykazuje się hipokryzją, odrzucając pomysł ponownego przeliczenia głosów jako niezgodny z prawem. Twierdzi, iż „przeliczenie wszystkich głosów nie jest przewidziane przez prawo”, powołując się na konstytucyjną zasadę legalizmu. Tymczasem to właśnie PiS przez lata naginało prawo, forsując reformy sądownictwa, które podważyły niezawisłość sądów i umożliwiły polityczną kontrolę nad instytucjami. Wynik wyborów prezydenckich, w których Karol Nawrocki wygrał minimalną przewagą (50,89% do 49,11%), budzi wątpliwości. jeżeli Kaczyński jest tak pewien uczciwości procesu wyborczego, dlaczego boi się pełnej weryfikacji? Jego kategoryczne odrzucenie propozycji Tuska sugeruje, iż prawda mogłaby być dla PiS niewygodna.

Po trzecie, Kaczyński pokazuje, iż nie rozumie istoty demokracji. Tusk, pytając „czy nie jesteście ciekawi prawdziwych wyników?”, nie podważa wyborów, ale apeluje o transparentność, która jest fundamentem zaufania obywateli do państwa. W wielu demokracjach, takich jak USA czy Niemcy, ponowne przeliczenie głosów w razie wątpliwości jest standardem. Kaczyński, zamiast popierać taki krok, woli straszyć „tematem zastępczym” i budować narrację o rzekomym ataku na Konstytucję. To on sam od lat stosuje tematy zastępcze, by unikać odpowiedzialności – czy to w sprawie Smoleńska, czy reform sądownictwa. Teraz, gdy stawką jest wiarygodność wyborów, znów ucieka w retorykę konfliktu.

Postawa Kaczyńskiego szkodzi Polsce. Zamiast wspierać dialog i weryfikację, która mogłaby rozwiać wątpliwości, woli polaryzować społeczeństwo i grać na emocjach. Jego wezwanie, by „zajmować się rzeczywistymi problemami”, brzmi jak próba zamiecenia pod dywan pytań o demokrację. jeżeli Kaczyński naprawdę troszczy się o obywateli, powinien poprzeć transparentność, a nie blokować ją w imię partyjnych interesów. Jego upór i manipulacje pokazują, iż dla PiS władza jest ważniejsza niż prawda. Polska zasługuje na lidera, który stawia demokrację ponad polityczne gry, a nie na polityka, który od dekad stosuje taktykę unikania odpowiedzialności.

Idź do oryginalnego materiału