Z Nowogrodzkiej dochodzą niepokojące sygnały – Jarosław Kaczyński ma być w bardzo kiepskiej formie. Coraz częściej słychać, iż stan zdrowia prezesa jest powodem poważnych zmartwień w szeregach PiS. A przecież to właśnie on trzymał w garści całą partię i przez lata rozdawał karty w tej skrajnej prawicowej organizacji.
Jak donoszą nasze źródła, w centrali PiS atmosfera jest gęsta. Wśród działaczy zaczęły się rozmowy o „czasie po Kaczyńskim”. Nie chodzi tylko o politykę, ale i o to, kto obejmie schedę po człowieku, który przez dekady był jedynym gwarantem władzy tej formacji.
Pytanie, które zadaje dziś pół Warszawy, brzmi: co tak naprawdę osłabia Kaczyńskiego? Czy to zwykłe problemy wieku i zdrowia, czy może ciężar kolejnych porażek i widmo końca epoki? Fatalne sondaże, utrata wpływów i kolejne kompromitacje mogą być ciosem mocniejszym niż niejedna choroba.
Choć oficjalnie nikt nie mówi głośno o następcy, w kuluarach realizowane są gorączkowe rozmowy. Kto przejmie władzę w partii, gdy Kaczyński całkiem wypadnie z gry? Czy Ziobro, Morawiecki, a może ktoś trzeci? Jedno jest pewne – stan zdrowia prezesa to dziś klucz do przyszłości PiS.
Kaczyński nie jest już tym samym politykiem, który jeszcze kilka lat temu rządził żelazną ręką. A czas nie działa na jego korzyść. Dobija go nie tylko wiek ale i własna nienawiść.