Jan Miszczak: Wigilie w partii wielkiego namiotu

1 dzień temu
Jan Miszczak (Fot. Archiwum)

W ostatnią niedzielę przed Bożym Narodzeniem wypadałoby tak dobrać temat felietonu, by był on chociaż odrobinę świąteczny i dawał przynajmniej trochę radości. Ale byłoby to możliwe tylko wtedy, gdyby całkowicie pominąć działalność naszych polityków, a to nie jest proste, gdyż oni najczęściej dominują w większości serwisów informacyjnych, nadając im ton. Zawsze jednak można znaleźć coś w miarę przyjemnego dla większości rodaków, bo wszystkim i tak nie dogodzisz. W tym przypadku nie będą radzi wyznawcy PiS.

Partii tej wyraźnie spadają bowiem notowania i gdyby taka sytuacja utrzymała się do 2027 r. to marny los Kaczyńskiego i jego akolitów. Zresztą już teraz humor wyraźnie psuje mu Mateusz Morawiecki, który zignorował wezwanie na naradę na Nowogrodzką i pojechał sobie do Brzozowa na spotkanie ze swoimi sympatykami. Na dodatek w towarzystwie innej byłej wybitnej premierki Beaty Szydło, a także niemniej wybitnego wyjadacza Daniela Obajtka.

Prezes się wściekał, a Morawiecki nie tylko nie przeprosił, ale jeszcze wymądrzał się w Brzozowie wygłaszając złote myśli. „Chcę – mówił tam – żeby PiS było partią wielkiego namiotu”. Więc złość Kaczyńskiego jest zupełnie zrozumiała, gdyż raczej wiadomo, z czym ludziom kojarzy się wielki namiot. I nie jest to bynajmniej siedziba sceny, ale raczej areny, co nie może podobać się prezesowi. Tym bardziej, iż to nie koniec pomysłów Morawieckiego, bo – jak wiadomo – zaprosił on część polityków PiS na swoje spotkanie wigilijne. Odbyło się ono po wigilii organizowanej przez prezesa, a zatem Morawiecki znów wykonał wobec Kaczyńskiego, którego kult wyraźnie gaśnie, gest konfrontacyjny, czyli brzydki. Takie postępowanie prowadzi bowiem do tego, iż w jednej partii może jeszcze odbyć się choćby kilka wigilii.

Nie jest już przecież żadną tajemnicą, iż w PiS-ie działają frakcje, a ta, na czele której stoi Morawiecki, to „Harcerze”. Większość ma bowiem przeszłość w Związku Harcerzy Rzeczypospolitej, z którymi współpracował były premier. W tej sytuacji adekwatnie każda frakcja może jeszcze zdążyć z organizacją konkurencyjnej wigilii, w tym też „Maślarze”, nazywani tak po proteście Tadeusza Bocheńskiego, który zrobił aferę z tego, iż w samolocie LOT-u podawano niemieckie masło. Na ich miejscu dodałbym jeszcze, iż oprócz masła prawdopodobnie paliwo też było niemieckie, bo tankowane na niemieckim lotnisku. A wiadomo, z czym kojarzy się samolot lecący nad naszymi głowami na niemieckim paliwie.

Nie można też wykluczyć wigilii „Prawdziwków”, czyli „Zakoniarzy”, wywodzących się z czasów Porozumienia Centrum, zwanego „zakonem PC”. No i wreszcie wigilia frakcji „Ziobrystów”. Ale ta to już chyba odbyłaby się raczej na Węgrzech.

Prezes Kaczyński nie powinien się jednak przesadnie martwić ewentualną mnogością wigilii, gdyż święta spędzi u swego brata ciotecznego Jana Marii Tomaszewskiego, u którego już zamieszkał, gdyż w jego domu realizowane są intensywne i hałaśliwe prace remontowe. Kaczyński jest zresztą gościem niekrępującym i ponoć choćby sam robi sobie rano jajecznicę na śniadanie. Po prostu gość z jajami.

A jeżeli chodzi o wigilię, to prawdopodobnie przed jej rozpoczęciem prezes, zgodnie z tradycją, odczyta stosowny fragment PiSma Świętego. Morawiecki zaś przez cały czas – używając wybranego właśnie Młodzieżowego Słowa Roku 2025 – będzie w partii s z p o n c i ć.

Życzę zdrowych, pogodnych ŚWIĄT!

PS. jeżeli w noc wigilijną usłyszycie zwierzęta klnące ludzkim głosem, to wybaczcie im te emocje, gdyż powodem będzie weto dotyczące ustawy łańcuchowej.

Idź do oryginalnego materiału