
Coraz bardziej śmieszą opinie polityków związanych z rządzącą w tej chwili koalicją 15 października, którzy utrzymują, iż prezydent Andrzej Duda źle kończy swój urząd jako głowa państwa.
Dla mnie jest to kompletna bzdura, bo jeżeli ktoś twierdzi, iż źle kończy, to istnieje domniemanie, iż być może dobrze zaczynał. Tymczasem większość obserwatorów jest zdania, iż przecież PAD tak samo kończy, jak zaczynał. Nie lepiej było też przez te całe potwornie długie 10 lat, a może i gorzej.
Opinie o złym zakończeniu prezydenckiej działalności Dudy nasiliły się po ułaskawieniu przez niego Roberta Bąkiewicza. Więc może warto przypomnieć, iż swą polityczną mitręgę rozpoczął od ułaskawienia Mariusza Kamińskiego i Macieja Wąsika, prominentnych polityków PiS, byłych szefów CBA, skazanych wtedy nieprawomocnym wyrokiem. Wąsik dostał 2,5 roku, a Kamiński 3 lata odsiadki. W tej sytuacji Sąd Najwyższy uznał w 2023 r., iż prezydent nie miał prawa ułaskawiać osoby, których wyroki nie są prawomocne, wobec czego po pewnym czasie i kolejnych działaniach sądów oraz aresztowaniach obu delikwentów Andrzej Duda… ponowił akt łaski! Co więcej, schronił swych pupili pod dachem prezydenckiego pałacu i mocno ich uściskał.
W tym miejscu należy uczciwie dodać, iż Bąkiewicza na razie nie ściskał, ale samo ułaskawienie wzbudziło sporo kontrowersji i oburzenia, choć było tylko częściowe, gdyż darował mu karę ograniczenia wolności w postaci prac społecznych, a pozostawił nakaz zapłaty nawiązki w kwocie 10 tys. zł na rzecz Katarzyny Augustynek, znanej jako Babcia Kasia. Tę kobietę w wieku senioralnym Bąkiewicz brutalnie zepchnął ze schodów podczas Strajku Kobiet w 2020 r.
Wykonanie kary wstrzymał jednak ówczesny prokurator generalny Zbigniew Ziobro, który wnioskował też o ułaskawienie. Bąkiewicz, znany w tej chwili przede wszystkim z bezprawnych i bezczelnych „kontroli” na granicy, śmiał się z wyroku, zapowiadał, iż będzie ułaskawiony i niestety miał rację. Tyle tylko, iż oburzony Ziobro krzyczy teraz, iż ułaskawienie nie powinno być częściowe, ale całkowite, zaś skazać należy „wulgarną aktywistkę LGBT”, czyli Babcię Kasię.
Nie będziemy tego komentować, bo choćby dla ludzi nie mających nic wspólnego z prawem jest oczywiste, iż jeżeli ta leciwa już pani ma choćby niekiedy zbyt radykalny sposób bycia, to nikomu nie wolno naruszać jej nietykalności. A już zwłaszcza Bąkiewiczowi, który nie trafił jeszcze tam, gdzie jego miejsce tylko dlatego, iż jest idolem PiS. Byłoby zatem całkiem oczywiste, gdyby zamiast łamać prawo na granicy dostał miotłę i w myśl zasądzonych prac społecznych granicę tę posprzątał. Ale dla takiego „patrioty”, jak butnie zwą go pisowcy, mogłaby to być praca urągająca. Istny szok!
Są to zresztą sprawy już tak dobrze znane, iż rodzi się pytanie, czy ułaskawienie było pomysłem prezydenta, czy też prezesa? jeżeli Dudy – to źle, ale jeżeli Kaczyńskiego – to jeszcze gorzej, gdyż to oznacza, iż PAD przez cały czas przymila się szukając teraz dobrej fuchy po 6 sierpnia, gdy wyjedzie na zawsze z prezydenckiego pałacu, bo na razie nie słychać, by ktoś miał ochotę dać mu intratną posadkę. Więc – cytując Stanisława Jerzego Leca – „tonący brzydko się chwyta”.
Na koniec trochę statystyki. Otóż Duda ułaskawił tylko 39 osób, tj. nieporównywalnie mniej od swych poprzedników. Ale wśród ułaskawionych byli m. in. złodzieje, oszuści, zabójca, diler narkotyków itp. No to cóż w tym dziwnego, iż ułaskawił też Bąkiewicza?