
Wybory prezydenckie 2025 przyniosły kilka rozstrzygnięć z pozoru marginalnych i pewnie dlatego nie zostały zauważone w poważnych komentarzach. U nas jest mniej poważnie, więc meldujemy uprzejmie, iż największym wygranym tego wyścigu wcale nie jest Karol Nawrocki, ale Andrzej Duda, który dzięki sukcesowi obywatelskiego kandydata PiS ma teraz niepowtarzalną okazję na to, by zmyć z siebie opinię najgorszego prezydenta RP w najnowszej historii Polski. Zwycięstwo Nawrockiego może mu w tym bardzo pomóc, gdyż wiele wskazuje na to, iż właśnie wybraniec Jarosława Kaczyńskiego ma mocne predyspozycje na przejęcie tego niechlubnego ostatniego miejsca, choć musi się jeszcze trochę postarać. Szkoda tylko, iż Duda wmawiał nam przez 10 lat, iż stale się uczy, a tymczasem nauka poszła w las.
Dowodem słabego przyswajania wiedzy może tu być jego absurdalna wypowiedź w Kanale Zero, w której rzekł, iż nie potępia ustawek kibicowskich, ponieważ można zawrzeć „dżentelmeńską umowę” na jakich zasadach odbędzie się walka. Potem dodał, iż choć jego zdaniem „takie bijatyki nie są okej”, to jednak upierał się, iż „chłopcy, a zwłaszcza tacy mocni, męscy, jak są młodzi, to lubią się poszarpać i zachowują się trochę jak takie małe niedźwiadki, czy małe tygrysy. Po prostu walczą ze sobą. Nie jest to nic nadzwyczajnego”. Co więcej, Duda przyznał, iż sam też się trochę bił. „No biłem się, oczywiście, iż się biłem, o rany” – podkreślił ten niedźwiadek vel tygrysek. O rany!
Wypowiedź ta bardzo oburzyła m. in. jednego z warszawskich policjantów, który przypomniał, iż w tych „dżentelmeńskich umowach” dotyczących ustawek ludzie odnoszą poważne obrażenia, a choćby giną.
Ale idźmy dalej, bo dzięki wyborom dowiedzieliśmy się też wielu nieznanych dotąd epizodów z życia prezesa Kaczyńskiego. Czy komuś wcześniej przyszłoby do głowy, iż ten raczej wysoce niepozorny człowieczek tłukł się w młodości z rówieśnikami i to do tego stopnia, iż kilka razy lądował w stacji pogotowia ratunkowego? W desperackiej promocji Nawrockiego posunął się choćby do oczernienia własnego ś. p. brata, klarując, iż ten także brał udział w takich burdach, ale miał więcej szczęścia, bo przeciwnicy mniej razy trafiali w niego czymś ciężkim. A w Jarosława częściej. I tu wyjątkowo wierzę temu Małemu Bu, bo to widać do teraz.
– Dlaczego wygrał Nawrocki? – pytałem sam siebie zaraz po ogłoszeniu wyników. I tu z pomocą przyszedł mi były prezydent Aleksander Kwaśniewski. „Uważam, iż duża część wyborców Karola Nawrockiego zagłosowała ze względu na wiarę w PiS, w kandydata PiS, a wiara ma to do siebie, iż nie podlega racjonalnym argumentom” – skomentował ten wybór w Onecie.
Mogę tu tylko dorzucić, iż ta spora część rodaków zastosowała jakby swoisty akt łaski wobec Karola Nawrockiego, dając mandat mimo mnogości wcześniej przedstawianych mu zarzutów i to przeważnie wagi ciężkiej. Może niektórzy liczą na to, iż nowy prezydent niebawem im się zrewanżuje?
Na koniec akcent nieco optymistyczny. Otóż według „Newsweeka”, prezes PiS zaproponował Nawrockiemu, by ministrem w jego nowej kancelarii został stary wiarus Kaczyńskiego, przemyślanin Marek Kuchciński. Wiadomo, iż byłby on w Pałacu Prezydenckim „oczami i uszami” prezesa. Ale Nawrocki odmówił tego prezentu! Czyżby prognostyk jego politycznej samodzielności?