
Coraz częściej słychać głosy, iż żyjemy w jakimś dzikim kraju. Niby nic nowego, gdyż już przed laty podobny pogląd wygłosił Mirosław Drzewiecki, minister sportu w pierwszym rządzie Donalda Tuska i choć potem za to przepraszał, to prawica wyrażała wtedy swe największe oburzenie, mówiąc, iż to „Miro” jest dziki. Później, gdy ci sami najbardziej oburzeni dorwali się do władzy, ich swojska dzika łapczywość i demolka praworządności sięgnęły zenitu. I tak im już zostało, choćby wtedy, gdy swe rządy utracili.
Krytyka jest zbójeckim prawem opozycji o ile idzie w parze bodaj z odrobiną współodpowiedzialności. Tymczasem byle opozycyjny mędrek leje pomyje na zwycięska koalicję, obiecując, iż ma receptę na ponowną „dobrą zmianę”, czyli na zmianę rządu i powtórne przejęcie władzy. „Wtedy staniemy na głowie, by postawić kraj na nogi” – zapowiada. Tyle tylko, iż jak się stoi na głowie, to dopiero wtedy wszystko jest do góry nogami. Trzeba jednak ostrzec, iż taka zjadliwa walka opozycji z obecną władzą w gruncie rzeczy oczernia nasz kraj, przez co świat, który ostatnio podziwia dokonania Polski, może się zadumać, czy ten zachwyt jest słuszny, skoro Polacy z politycznej konkurencji tak plują na własną ojczyznę. Na szczęście większość państw dobrze zna tę obecną opozycję i nie bierze jej na serio.
Po tym ogólnym wstępie czas na inny temat, który stał się w tej chwili jednym z naszych głównych problemów. Chodzi o zbrodnicze napady na pracowników ochrony zdrowia. Śmierć lekarza ortopedy z Krakowa przechyliła czarę goryczy, ale nie powstrzymała innych zdziczałych bandytów. Skąd się to bierze?
Byłoby grubą przesadą twierdzenie, iż jedną z głównych przyczyn są zdziczałe czyny kryminalne znanych polityków, które ośmielają pospolitych przestępców. W swych małych rozumkach myślą sobie, iż skoro najwięksi bezczelnie łamią prawo, to dlaczego im nie wolno? Piszę dziś to, co słyszę na ulicy od tzw. zwykłych ludzi, którzy twierdzą, iż wyczyny politycznych bonzów to jednak w dużej mierze fatalny wzór ośmielający potencjalnych bandziorów. I nie chodzi już choćby o złodziei z PiS-u, którzy przez osiem lat na potęgę okradali Polskę, bo im niebawem nie ujdzie to na sucho.
Ciekawe jest m. in. to, iż krytykowany przez zwykłych obywateli jest dziś immunitet, jaki mają politycy-parlamentarzyści. Słychać postulaty, by tym przywilejem mogli być chronieni tylko w przypadkach zagrożenia ich uprawnień i obowiązków bezpośrednio wynikających z powierzonych im zadań, a nie za pospolite przestępstwa. Klasykiem jest tu Grzegorz Braun, który dokonuje czynów wrednych i karygodnych, a prawo go nie tyka. I to właśnie trzeba zmienić, bo podobnych modeli jest więcej.
Na koniec, żeby się trochę odprężyć, zmienię temat i doniosę, iż dyrektor Rydzyk, też na dziko wspomagany grubą kasą przez poprzednią władzę, to ma jednak rzadki łeb do interesu. W bogatym zestawie jego dóbr doczesnych znajduje się choćby sklep internetowy. A w tym sklepie, obok modlitewników i dewocjonaliów, można też nabyć przeceniony poradnik „Sex & smile” pióra Kamila Wojciechowskiego i znaleźć w nim odpowiedzi na choćby takie pytania: Jakie są korzyści z częstego uprawiania seksu? Skąd biorą się erotyczne fantazje i co wyrażają? Jak „pracować” nad pożądaniem? Co możemy zrobić, żeby mieć większą ochotę na seks, a tym samym rozniecić ogień w naszej sypialni? Jak reagować w sytuacji odmowy seksu w małżeństwie? Itp.
W takim super sklepie bidy się nie klepie.