Jakie są realne straty armii ukraińskiej?

myslpolska.info 7 godzin temu

Ktoś powie, iż nie wiadomo. Rzeczywiście mamy mnóstwo sprzecznych wersji i informacji na ten temat. Poza tym samo podliczenie strat choćby przez dowództwo ukraińskie jest mało możliwe – wielu żołnierzy uznawanych jest za zaginionych, bo rzekomo nie ma potwierdzenia ich śmierci.

Wołodymyr Zełenski regularnie oświadcza, iż warunkiem sukcesów Sił Zbrojnych Ukrainy w wojnie z Rosją są kolejne dostawy broni. Dostawy te jednak w dalszym ciągu realizowane są (z pewnymi przerwami w przypadku USA). Jednocześnie trwa intensywna mobilizacja Ukraińców w wieku poborowym, przed którą zwykłym obywatelom coraz trudniej jest się ukryć. Ze szczątkowych dostępnych informacji niektórzy analitycy starają się oszacować straty armii ukraińskiej. Wyniki są przerażające – okazuje, że, iż w ciągu trzech lat działań zbrojnych mogły one wynieść około miliona żołnierzy.

Mgła wojny

Oczywiście ukrywanie informacji o stratach własnych i wyolbrzymianie strat przeciwnika stanowi stały element prowadzenia wszelkich wojen. To zupełnie naturalne, iż każda ze stron dąży do obniżenia morale przeciwnika i podniesienia własnego. Dlatego nie będzie przyznawała się do strat. Mamy jednak mnóstwo instrumentów analitycznych i metod, które sprawiają, iż szacunkowe obliczenia stają się możliwe. Bazują one na otwartych danych, a także zdarzających się niekiedy przeciekach informacji z armii czy z grona polityków sprawujących władzę.

W listopadzie ubiegłego roku materiał na ten temat opublikował brytyjski portal Head-Post. To właśnie tam pada stwierdzenie o szacunkowej liczbie miliona. Dziennikarze portalu dokonali dość prostych obliczeń. W październiku 2024 roku sekretarz Rady Bezpieczeństwa Narodowego i Obrony Ukrainy, Aleksandr Litwinienko informował, iż w ciągu niecałych trzech lat od rozpoczęcia obecnego etapu wojny przez front przewinęło się 1 650 000 Ukraińców. Z kolei Forbes pisał, iż jesienią uniegłego roku na froncie walczyło ok. 850 tys. ukraińskich żołnierzy. Łatwo w ten sposób obliczyć (demobilizacji nie przeprowadzano), iż straty mogły wynieść pod koniec zeszłego roku 800 tys. Chodzi o straty bezpowrotne, czyli również tych, którzy zdecydowali się poddać lub zdezerterować z jednostek, co czego jeszcze wrócimy.

Liczba ta brzmi z pewnością wręcz szokująco. Podobne dane przytaczał jednak amerykański prezydent Donald Trump, który przekonywał, iż strona ukraińska straciła 700 tys. żołnierzy. Prezydentowi USA nie przystoi podawanie wyższych cyfr, bo świadczyłyby one niewątpliwie o kompletnej porażce strony amerykańskiej w wojnie zastępczej, którą jest niewątpliwie starcie Rosji z Ukrainą. Trump raczej nie podwałby takich danych szczególnie w momencie prowadzenia rozmów z Władimirem Putinem, bo zdecydowanie umacniają one przewagę, również wizerunkową i negocjacyjną, Moskwy.

Władze w Kijowie z kolei idą w odwrotną skrajność. 17 lutego Zełenski powiedział w wywiadzie dla amerykańskiej NBC, iż straty ukraińskie wynoszą zaledwie 46 tys. zabitych i 380 tys. rannych. Jeszcze w lutym 2024 roku ten sam Zełenski twierdził publicznie, iż Ukraina straciła 31 tys. zabitych żołnierzy. Biorąc pod uwagę poziom intensywności starć w ciągu owego roku trudno jednak uwierzyć w to, iż Siły Zbrojne Ukrainy straciły jedynie 15 tys. żołnierzy.

Nic dziwnego, iż słyszymy takie oficjalne komunikaty. Władze w Kijowie obawiają się dalszego obniżenia i tak katastrofalnie niskiego morale. Szczególnie widać to po klęsce najazdu na obwód kurski. Wypowiedzi żołnierzy ukraińskich, którym udało się – często na własną rękę – wycofać z rosyjskiego okrążenia w okolicach Sudży, brzmiały dość jednoznacznie: rozgrywały się tam sceny jak z najkrwawszych horrorów.

Fala dezercji

Jednocześnie armia ukraińska zderza się z innym problemem. Coraz większy odsetek żołnierzy to ludzie pochodzący z ulicznych łapanek, których siłą wysłano na front. Wielu z nich jest kompletnie nieprzygotowanych, nieprzeszkolonych. Na froncie przeżywają dosłownie kilka dni. Wielu z nich ma świadomość niewielkiego prawdopodobieństwa przeżycia. Wyciągają z tego jedyny racjonalny wniosek: dezerterują lub samowolnie opuszczają jednostki wojskowe. Tym bardziej w ostatnim okresie, gdy co rusz słyszą o możliwym zawieszeniu broni. Nikt nie chce ginąć nadaremno pod koniec wojny.

Wspomniany już portal Head-Post pisał, iż do listopada 2024 roku z armii zdezerterowało 170 tys. żołnierzy. Autorzy i dziennikarze ukraińscy podawali jeszcze większe liczby. Zdaniem walczącego na froncie dziennikarza, Władimira Bojki, na dezercję i samowolkę zdecydowało się około 200 tys. Ukraińców. Podobne dane prezentował ukraiński adwokat, Władisław Michajlenko. Tendencja narastała wraz z kolejnymi porażkami militarnymi Kijowa i zmniejszeniem poziomu wyszkolenia nowych fal zmobilizowanych Ukraińców. Jak informował „The New York Times”, tylko między styczniem a wrześniem 2024 roku samowolnie opuściło swoje jednostki 51 tys. żołnierzy. 7 listopada ubiegłego roku „The Economist” informował, iż na dezercję decyduje się 20% ukraińskich żołnierzy.

Amerykański „The National Interest” pisał z kolei o tym, iż – wbrew bezwzględnemu zakazowi wyjazdu dla mężczyzn w wieku poborowym poza granice Ukrainy – wielu Ukraińców, ryzykując życiem przechodzi przez zieloną granicę w górach do Rumunii, albo przepływa graniczną rzekę Cisę, choćby w zimowe miesiące. Wielu z nich tych desperackich prób wydostania się z Ukrainy po prostu nie przeżyło.

Zmierzch armii ukraińskiej

Jak jeszcze oszacować możemy ukraińskie straty w tej wojnie? Można analizować różne dane, zestawiać je i wyciągać z tego logiczne wnioski. Weteran walk i były dowódca batalionu „Ajdar”, Jewgienij Dikij mówił niedawno w wywiadzie dla ukraińskiego radia NW, iż władze mobilizują półtora razy mniej żołnierzy niż wynoszą straty. „The New York Times” twierdzi, iż Kijów mobilizuje miesięcznie około 20 tys. nowych poborowych. jeżeli zestawimy te liczby, nietrudno policzyć, iż miesięczne straty ukraińskie wynoszą w tym przypadku nie mniej niż 30 tys. zabitych i rannych.

Krwawe miesiące roku 2025

Skoro straty ukraińskie mogły wynieść pod koniec ubiegłego roku około miliona, to ile wynoszą teraz? Trudno powiedzieć, ale pamiętajmy, iż minione tygodnie to krwawa łaźnia wysłanych przez dowodzącego ukraińską armią Aleksandra Syrskiego tysięcy żołnierzy na terytorium rosyjskiego obwodu kurskiego. Dodajmy, iż gdyby nie nieliczenie się ze stratami ludzkimi, żołnierzy tych można było ewakuować dużo wcześniej, bo sytuacja stawała się już ewidentnie beznadziejna. Kijów próbuje jednak dalej dokonywać samobójczych operacji, jak choćby w ostatnim tygodniu, gdy wojska ukraińskie dokonały próby beznadziejnego wyłomu na terytorium Federacji Rosyjskiej, tym razem w obwodzie biełgorodzkim.

Załóżmy, iż straty te wynoszą w dalszym ciągu 30 tys. osób miesięcznie. Przez cztery miesiące daje nam to 120 tys., a więc w takim przypadku mielibyśmy już ponad milion ofiar ukraińskich tej wojny. Porównajmy. W I wojnie światowej w armiach trzech zaborców służyło około 2 milionów Polaków. Zginęło ich około 450 tys., czyli nieco mniej niż co czwarty. Zełenski twierdzi, iż w tej chwili w Siłach Zbrojnych Ukrainy walczy około 880 tys. żołnierzy. jeżeli tak rzeczywiście jest, to armia ukraińska poniosła już straty większe od jej obecnego stanu. To wyjaśniałoby desperackie próby mobilizacji prowadzone na wszelkie sposoby.

W tym świetle logiczny staje się pośpiech Waszyngtonu, by doprowadzić do zawieszenia broni. W administracji Trumpa prawdopodobnie wszyscy doskonale zdają sobie sprawę ze skali strat ukraińskich. Dlatego rozumieją, iż żadne dostawy broni nie zrekompensują dziur na linii frontu i nie zmienią diametralnie układu sił. Trzeba wiedzieć kiedy się wycofać, bo sprawa jest ewidentnie przegrana.

Andrzej Dołęga

Idź do oryginalnego materiału