Jakie będą koszty polaryzacji i ignorowania norm?

2 godzin temu
Od 1989 r. słowo „demokracja” jest w naszym kraju odmieniane przez wszystkie możliwe przypadki. Nie schodzi ono z ust polskich polityków i dziennikarzy mediów mainstreamu. Jako gość, który przeżył komunę i czasy realnego socjalizmu, uświadomiłem sobie, iż „demokracja” to adekwatnie już pustosłowie. Okazuje się, iż termin demokracja jest podzielny. Panowie Steven Levitsky i Daniel Ziblatt, autorzy ciekawej książki „How democracies die” (Jak umiera demokracja), doszli do wniosku, iż żaden demokratyczny ustrój, choćby najlepiej zaprojektowany, nie jest w stanie przetrwać, jeżeli elity i społeczeństwo porzucą dwie podstawowe zasady: wzajemnej tolerancji oraz instytucjonalnej wstrzemięźliwości. Ci faceci to nie jacyś pierwsi lepsi politolodzy z kupionymi licencjatami. To wybitni eksperci wykładający na najbardziej prestiżowych uniwersytetach Harvarda, czy Stanforda. Prof. Steven Levitsky ujmuje to tak: „Nasze instytucje demokratyczne (amerykańskie) wciąż są silne i rozbudowane. Ale mimo to demokracji nie można uznawać za pewnik. Zbyt długo zbyt wielu Amerykanów sądziło, iż niezależnie od tego jak nieodpowiedzialnie czy podle się zachowamy, nie uda się złamać amerykańskiej demokracji. To błędny sposób myślenia. Naszym celem jest pokazanie, jakie są koszty ignorowania norm. Ostrzegamy przed głęboką polaryzacją polityczną, w polityce rośnie bowiem wzajemny brak zaufania. Do czego to doprowadzi?”.
Idź do oryginalnego materiału