Jaki skromny! Jaki potulny! Przemysław Czarnek odniósł się do słów prezesa PiS, który wskazał go jako przyszłego premiera. Prezes wskazał Czarnka Przemysław Czarnek od lat buduje swoją pozycję w PiS. Bezczelny, butny i arogancki – w tym środowisku takich lubi się najbardziej. Niektórzy politycy z Nowogrodzkiej próbują grać taką rolę, żeby się lepiej sprzedać, tymczasem były minister edukacji ma tę przewagę, iż faktycznie taki jest. Jak wysoko stoją notowania Czarnka u Jarosława Kaczyńskiego, niech świadczą ostatnie wybory prezydenckie – przecież kilka brakowało, by to on, a nie Karol Nawrocki został kandydatem PiS na najważniejszy urząd w państwie. Pewnie trudniej byłoby wmówić elektoratowi, iż to „obywatelski kandydat”, ale też by dało radę. W sobotę podczas PiS-owskiej manifestacji przeciwko imigrantom Jarosław Kaczyński znowu połechtał ego Czarnka. – Ze mną jest dwoje premierów. Pani premier Szydło, pan premier Morawiecki. Także pan premier, bo był wicepremierem, a grzeczność nakazuje, żeby mówić w tej sytuacji „premier”, pan Mariusz Błaszczak – przedstawiał swoich ludzi prezes. – I wreszcie, nie był jak dotąd premierem, ale pewnie będzie, pan Przemek, pan minister Przemysław Czarnek – dodał prezes PiS i te słowa odbiły się największym echem. Bo czy da się to odczytać inaczej, niż jako namaszczenie Czarnka na szefa