Jak Zenon Laskowik został „polskim kabaretem”, czyli każdy patriota ma kota

3 miesięcy temu

Starsi Polacy, co najmniej tacy po 50-tce, doskonale wiedzą, iż w odniesieniu do Zenona Laskowika stwierdzenie „legenda kabaretu” nie jest żadną przesadą, czy kurtuazją. Zenon Laskowik na to miano zapracował solidnie, chociaż nie sam, bo towarzyszyło mu wielu wybitnych członków kabaretu „Tey” i kolegów z innych projektów. choćby dzieci słyszały o Bohdanie Smoleniu i Januszu Rewińskim, ale był jeszcze Krzysztof Jaślar, autor tekstów, wokalista Rudi Szubert i chyba najmniej znany Aleksander Gołębiowski.

Muzycznie całość nadzorował Zbigniew Górny, wielokrotny szef orkiestry na festiwalu w Opolu i to właśnie tam w 1980 roku miał miejsce chyba najlepszy występ kabaretu “Tey” w programie “Z tyłu sklepu”.

Co można zrobić z takim dorobkiem, szczególnie wtedy, gdy dwóch członków legendarnego kabaretu „Tey” już nie żyje (Bohdan Smoleń i Krzysztof Jaślan)? Istnieją dwie podstawowe możliwości, pierwsza to oprawić całość w złote ramy i zachować dla potomnych. Druga, całkowicie przeciwna możliwość, to rozmienienie dorobku na drobne i niestety dokładnie to postanowił zrobić Zenon Laskowik. Gwiazda kabaretu „Tey” dołączyła do powszechnie obśmiewanych „polskich kabaretów” i obśmiewania nie należy łączyć ze śmianiem, bo do śmiechu nic w tych masowych produkcjach nie ma.

Zenon Laskowik po latach wrócił na festiwal w Opolu i tam zaliczył bolesny upadek, który w uproszczeniu polegał na tym, iż nie sposób było odróżnić pana Zenona od Jerzego Kryszaka, a ten przecież nigdy nie był zabawny na scenie. adekwatnie wyglądało to jeszcze gorzej, Zenon Laskowik całkowicie zgubiłby się w cyklicznych kabaretach Polsatu i chyba by się nie odnalazł w „Uchu prezesa”, produkcji na wskroś politycznej, ale jednak na nieco wyższym poziomie niż jego sobotni występ. Jest taka zasada, iż tandety nie powinno się nagłaśniać i promować, ale z drugiej strony nic nie zastąpi cytatu, który najprecyzyjniej zobrazuje upadek. Na początku padło hasło: „każdy patriota powinien mieć kota” i jeżeli ktoś liczył, iż po tym sucharze artysta się wzniesie na swój archiwalny poziom, to boleśnie się przeliczył:

Proszę państwa. Lubimy te oklaski. Na początku programu tylko to. Oczywiście mam świadomość, iż nie od wszystkich państwa te brawa otrzymamy, bo jeszcze się taki nie narodził, co by wszystkim Polakom zaszkodził. Już szkodników nie ma — od 15 października, a nie 13 grudnia. A wtedy ponoć prezes spał do południa.

(…)Andrzeju! Prawomocnie skazanych przyjacielu! Andrzeju! Zastanów się! Andrzeju! Zjednoczonej Prawicy czarodzieju! Obudź się! Obudź się! Obudź się! (…) Lotne umysły nie potrzebują podpórek. Korzystają z rozumu i wiedzą, iż mądrość mieszka w maksymie „myślę, więc jestem”. A głupota? „Myślę, iż jestem… Prezydentem wszystkich Polaków.

Apel do Prezydenta pic.twitter.com/uTGEpMgQY1

— Obywatel Prezes (@PrezesObywatel) June 1, 2024

Pan Zenon jest tak zabawny i przekonujący, jak „Polityka” Patryka Vegi albo konkurs standuperów zorganizowany w Miejskim Domu Kultury w Pułtusku. Wydawać by się mogło, iż podobne opinie wygłaszają wyłącznie wyborcy PiS i Andrzeja Dudy, ale nic bardziej mylnego. Internet pęka w szwach od „żenady”, „tragedii” i „jprl”, rzucanych ze wszystkich stron politycznej sceny, może z wyjątkiem fanatycznych wyborców Donalda Tuska i „koalicji 13 grudnia”, co precyzyjnie wyznacza skalę upadku.

Nie wierzymy nikomu, nie wierzymy w nic! Patrzymy na fakty i wyciągamy wnioski!

Idź do oryginalnego materiału