Jak się pracuje w zagranicznych korporacjach?

2 miesięcy temu

W pierwszej chwili się zmartwiłem, iż dopiero z pewnym poślizgiem trafiła mi w ręce książka Katarzyny Dudy „Korpo. Jak się pracuje w zagranicznych korporacjach”. Ale druga myśl była już taka, że… to nic. Bo przecież rzeczywistość korpopracy w Polsce od roku 2022 jakoś znacząco się nie zmieniła. A o ile już, to raczej na gorsze.

Na początek słowo o samej autorce, bo warto. Poznałem ją lata temu jako nieopierzoną debiutantkę, która przyjechała z Kietrza do Warszawy, żeby promować swój raport na temat uśmieciowienia polskiej pracy. To było jeszcze przed rokiem 2015, przed PiS-em i przed 500+. Bezrobocie dopiero zaczynało spadać poniżej 10 procent. Regionalnie z pracą ciągle było bardzo źle.

W wielu miejscach w Polsce zarabiało się stawki na poziomie 3,5 zł za godzinę, zaś rekordziści brali dyżury po 30 godzin bez przerwy, żeby jakoś wyjść na swoje. Tak było. Nie bujam.

Kto pamięta, ten wie. Kogo zaś los obdarzył łaską późnego urodzenia, ten niech sobie doczyta.

Autorka z mocnym CV

Raport był oczywiście świetny. A potem jeszcze jeden – tym razem o tym, jakie skutki niesie ze sobą outsourcing (wystawienie pracy poza zakład pracy) usług pomocniczych w jednostkach publicznych. Na przykład w szpitalach. Były tam nie tylko „gorzkie żale” na złe położenie polskiego pracownika na potuskowej „zielonej wyspie”. Ale także cały szereg dobrych rozwiązań instytucjonalnych. Na przykład takie, by instytucje publiczne (rząd i samorząd), gdy same stają się pracodawcą, za wszelką cenę dawały dobry przykład i nie psuły rynku śmieciowym zatrudnieniem. choćby gdy będzie się to wiązało z wyższymi kosztami funkcjonowania. Część z tych rozwiązań – dodatkowe punkty przy przetargach za zatrudnianie na umowy o pracę – dziś już funkcjonuje. Choć do ideału oczywiście daleko jak stąd do wieczności.

Te prace ustawiły Katarzynę Dudę jako nazwisko na mapie kronikarzy doli i niedoli polskiej pracy. Duda napisała wtedy – rok 2019 – swoją pierwszą prawdziwą książkę „Kiedyś było tu życie. Teraz jest tylko bieda”. Rzecz była z cyklu „porozmawiajmy o Polsce B, C i D”, czyli o ofiarach polskiej transformacji neoliberalnej. Duda nie była pierwszą ani jedyną autorką, która zapuściła tam swoją sondę. W przeciwieństwie do szeregu salonowych reporterów, którzy „ruszyli w Polskę” w poszukiwaniu „pornografii biedy”, ona pisała o swoich ziomkach i swoich klimatach, w których wciąż jeszcze wtedy jedną nogą była. Do dziś tamta praca Dudy – może obok podobnych publikacji Magdy Okraski – pozostaje klasykiem.

Potem w życiu Dudy stanęła kwestia polityczna. To naturalne. Piszesz o czymś, badasz, narzekasz, proponujesz. I zaczynasz rozumieć, iż samo się nie zrobi. Wtedy przychodzi temat zaangażowania osobistego. Czy tylko społeczny aktywizm i gadanie do paru osób na krzyż? Czy może jednak polityka? Kasia spróbowała. Startowała do sejmu w wyborach roku 2019. Bez skutku. Słyszę od ludzi, iż trochę ją to otrzeźwiło. I zniechęciło. Zwłaszcza do najnowszej odsłony naszej „lewicy”. Nie dziwię się. Ekipa od Czarzastego, Anny Marii czy Gawkowskiego takie zwykle zostawia po bliższym poznaniu wrażenie. Zwłaszcza, jak ktoś by chciał robić lewicę taką, w której sprawa pracownicza jest sednem. A nie tylko którymś tam dodatkiem do głównego dania upichconego pod potrzeby wyborcy o liberalnym (także gospodarczo) światopoglądzie. A takiego wyborcę polska lewica dzisiaj ma i takiego obsługuje. Koniec kropka.

Działamy bez cenzury. Nie puszczamy reklam, nie pobieramy opłat za teksty. Potrzebujemy Twojego wsparcia. Dorzuć się do mediów obywatelskich.

Pomóż nam walczyć o prawa pracownicze

Przekaż swój 1,5% podatku:

Wpisz nr KRS 0000191928

lub skorzystaj z naszego darmowego programu do rozliczeń PIT.

Lepsza niż Springer

Tak czy inaczej szacuneczek dla Dudy, iż się na sprawy społeczne zupełnie nie obraziła. Dziś działa w OPZZ. Nie jest to wprawdzie „Solidarność”, ale trudno. Nie można mieć wszystkiego. Ważne, iż zakotwiczyła po słusznej związkowej stronie walki klas.

Daje tę charakterystykę autorki, bo godzi się pokazać, iż nie jest to pierwsze lepsze pióro od pracy. To nie Filip Springer co jednego dnia ronił łzy nad losem polskich „ludzi na przemiał”. A zaraz potem ochoczo stanął do pouczania tych samych klas pracujących, iż jak głosują nie na tę partię, to są nicponiami. A na dodatek za nic mają los Planety oraz demokracji.

Kasia Duda na takie mielizny nie wchodzi i dlatego czytać ją warto.

Także tutaj w „Korpo”. Ta książka to jest panorama tej niby lepszej polskiej pracy. Autorka zamysł miała taki, żeby po udzielenia głosu sześćdziesięcio- i pięćdziesięciolatkom poprzetrącanym w młodości przez kartel Balcerowiczów, Hausnerów i Tusków (to w tej poprzedniej książce „Kiedyś było tu życie…” z roku 2019) teraz oddać głos młodszym. Porobili studia, zostawili rodzinne miasteczka, pokupowali mieszkania na kredyt, mają psiecka, chodzą do barbera. A robota? Oczywiście korpo. Na pierwszy rzut oka zaczepili się dobrze. Ich firmy – co do zasady – nie są „trwale nierentowne”, jak u rodziców bywało. Niektóre pozują choćby na fajne miejsca. Owocowe czwartki, stołówki z ładnym wzorkiem a la Ikea na ścianie, karta Benefit. Te sprawy.

Plagi polskiej pracy

Ale czy to są dobre miejsca pracy? Duda mnoży wątpliwości. A adekwatnie mnożą jej rozmówcy. W efekcie „Korpo” to jest trochę taki katalog przeróżnych chorób współczesnego realnego kapitalizmu. Jest plaga podwykonawstwa. Na przykład w firmach kurierskich. Albo wśród informatyków. Jako pracownik nie jesteś tu w zasadzie żadnym pracownikiem. Z twoim faktycznym pracodawcą nie łączy cię bezpośrednia relacja. choćby nie chodzi o klasyczne B2B (czyli samozatrudnienie). Tylko raczej o niekrótki łańcuszek podzatrudnienia.

W efekcie – jak coś się nie daj Boże – stanie, nie masz choćby kogo oskarżyć.

Pośrednicy zaś stanowią znakomity bufor w domaganiu się czegokolwiek od „firmy-matki”. Albo zjawisko „czasownikostwa” (realny kapitalizm jest jak Tinder – po co się wiązać na stałe, jak codziennie można mieć kogoś innego).

Dalej idą problemy z sensem pracy w korpo. Brak wpływu na cokolwiek. Poczucie, iż robota bywa zbędna, a czasem choćby społecznie szkodliwa (jak w branży obsługi zaciągniętych pożyczek, które trzeba po ich udzieleniu także osobiście egzekwować). Są też problemy, które uwypukliła mocno pandemia.

Przeświadczenie o kompletnym osamotnieniu i kiśnięcie z dala od ludzi w warunkach kompletnie zaburzonej równowagi „praca-dom”.

Ale korpo to przecież nie tylko białe kołnierzyki. To także formy w stylu Amazona. Z ich obsesją dehumanizującej optymalizacji. Z technologiami służącymi do inwigilacji pracowników. Z napuszczaniem na siebie najniższego szczebla pracowników fizycznych i średniego sortu zarządców. Nazywanych w korpojęzyku na przykład „liderami”. Ale faktycznie ustawianymi w roli „poganiaczy niewolników”. To także mocno w tej książce widać.

Zapraszamy na staże, praktyki i wolontariat!

Dołącz do nas!

Post scriptum 2025

I jeszcze post scriptum. Przez te trzy już prawie lata od publikacji tamtej książki pojawił się jeszcze jeden wymiar problemu. To strach, który w międzyczasie zaczął się w korpoświecie szerzyć. Ma on dwie przyczyny. Jedna jest polska i polega na tym, iż dobra koniunktura czasów PiS (niskie bezrobocie, wysokie zatrudnienie, rozbudowa programów społecznych) zaczyna się powoli zwijać. Widać to po kolejnych doniesieniach o zwolnieniach grupowych w różnych miejscach gospodarki. Ze szczególnym uwzględnieniem dużych firm oraz korporacji właśnie.

Druga przyczyna jest bardziej systemowa. Mamy za sobą małą rewolucję w rozwoju technologii sztucznej inteligencji opartych o uczenie maszynowe (chatboty i inne).

Ten fenomen w oczywisty sposób grozi automatyzacją sporej części pracowników korpoświata.

Również dlatego, iż duże (często globalne) organizacje, w których pracują, tym się różnią od firm małych, iż jako pierwsze po AI na szeroką skalę sięgają. W efekcie graficy, programiści czy choćby twórcy prostszych treści nie siedzą zbyt pewnie w siodle.

To też już widać, słychać i czuć.

Katarzyna Duda, Korpo. Jak się pracuje w zagranicznych korporacjach w Polsce, Wydawnictwo Kołnierzyki, Warszawa 2022

Przygotowano w ramach projektu Rozwój Centrum Wspierania Rad Pracowników dofinansowanego ze środków Narodowego Instytutu Wolności Centrum Rozwoju Społeczeństwa Obywatelskiego w ramach Rządowego Programu Wspierania Rozwoju Organizacji Poradniczych na lata 2022–2033.

Idź do oryginalnego materiału