Jacek Kurski, były prezes TVP i były członek Rady Dyrektorów Banku Światowego, znalazł się w centrum poważnego skandalu polityczno-prawnego. Prokuratura Okręgowa w Zamościu prowadzi śledztwo w sprawie nielegalnego finansowania jego kampanii wyborczej do Parlamentu Europejskiego w 2024 roku. Jak ustaliły Onet i Radio ZET, śledczy dysponują nagraniami, z których wynika, iż Kurski instruował swojego syna, jak obejść limity ustawowe i wpłacić pieniądze na kampanię, omijając przepisy – ujawnił Onet.
„Cześć Zdzisiu. Prześlę ci ostatnie 100 tysięcy”
Jednym z najbardziej szokujących dowodów w sprawie jest nagranie rozmowy Jacka Kurskiego z jego synem Zdzisławem. Były prezes TVP poleca mu przelać środki – formalnie jako darowiznę – a następnie wpłacić je na kampanię ojca pod własnym nazwiskiem. W ten sposób Kurski próbował obejść limit 63 630 złotych, który może legalnie przeznaczyć na kampanię jeden obywatel.
„Prześlę ci zaraz ostatnie 100 tys., jakie mi zostało z domu i wpłać na moją kampanię. Ja ci prześlę jako darowiznę, a Ty wpłacisz jako swoją wpłatę” – mówi Kurski na nagraniu. Syn, wyraźnie zaniepokojony legalnością tej operacji, zostaje uspokojony: „Nie, nie będzie żadnej afery. Tak jak nie było w 2014 r.”
Nie tylko syn, ale i przedsiębiorcy
Nagrania, które posiada prokuratura, dokumentują znacznie więcej. Kurski miał otrzymywać środki nie tylko od bliskich, ale także od zaprzyjaźnionych przedsiębiorców. Jednym z nich był Daniel W., właściciel kilkunastu firm, który osobiście przyznał się do przekazania 20 tys. zł gotówką oraz pokrycia kosztów kampanii na łączną kwotę około 60 tys. zł – z pominięciem oficjalnych kanałów.
W rozmowach z Kurskim i jego wieloletnim współpracownikiem Pawłem Gajewskim, Daniel W. potwierdzał, iż „coś się znajdzie”, jeżeli chodzi o osoby gotowe przekazywać pieniądze jako „prywatni” darczyńcy, niekojarzeni bezpośrednio z kandydatem.
Kurski: „Zaj***li całe 100! Ka mać!”
Kurski nie tylko omijał przepisy, ale też nie szczędził gorzkich słów pod adresem własnego zaplecza politycznego. W jednej z rozmów narzeka na to, iż Prawo i Sprawiedliwość miało „zabrać mu” 100 tys. zł z funduszu kampanijnego, mimo iż – jak twierdził – Jarosław Kaczyński obiecał, iż nie będzie musiał płacić. „Umówiłem się, iż zabiorą mi 50, a 50 dopłacę później. A zaj***li całe 100!” – słyszymy w nagraniu.
Piknik, który miał nie być koncertem
Szczególną uwagę zwrócił także sposób organizacji wydarzeń kampanijnych. W Wyszkowie odbył się wielki piknik z udziałem gwiazd disco polo, takich jak Zenek Martyniuk czy Bayer Full. W rozmowach Kurskiego i Gajewskiego słyszymy, iż impreza miała być zorganizowana jako „piknik”, by uniknąć formalności związanych z organizacją imprezy masowej, mimo iż planowano udział choćby 15 tysięcy osób.
Prokuratura potwierdza śledztwo
„Wszczęte zostało w kierunku czynów z art. 506 pkt 7 ustawy Kodeks wyborczy i inne” – potwierdził rzecznik Prokuratury Okręgowej w Zamościu, prok. Rafał Kawalec. Śledczy badają nie tylko sposób finansowania kampanii, ale również możliwe nadużycia dotyczące organizacji wydarzeń, wpłat z ukrycia oraz omijania limitów ustawowych.
Dymisja z Banku Światowego, klęska w wyborach
Kampania, która miała być triumfalnym powrotem Kurskiego do polityki, zakończyła się porażką. Nie zdobył mandatu, mimo olbrzymich nakładów finansowych i rozbudowanej kampanii medialnej. Przed wyborami został także odwołany z lukratywnej posady w Banku Światowym, gdzie zdążył zarobić ok. miliona złotych.