Jacek Kurski i PiS. Powrót do toksycznej przeszłości

2 dni temu
Zdjęcie: Kurski


Jacek Kurski znów daje o sobie znać, a jego zapowiedź powrotu do Telewizji Polskiej, wygłoszona w rozmowie z dziennikarką TVP Info, budzi niepokój i oburzenie.

„Wrócę do was, kochani, w telewizji. Zachowujcie się bardzo grzecznie” – powiedział były prezes TVP, jakby nie zdawał sobie sprawy, jak toksyczną spuściznę zostawił po sobie w mediach publicznych. Jego słowa, wypowiedziane z charakterystyczną pewnością siebie, wywołały natychmiastową reakcję Karola Nawrockiego, kandydata PiS na prezydenta, który na platformie X napisał: „Po moim trupie…”. Jarosław Kaczyński, zapytany o sprawę na konferencji prasowej, nazwał wypowiedź Kurskiego „niefortunną” i „wyrwaną z kontekstu”, apelując o pokazanie całej rozmowy. Ale ta nieudolna próba załagodzenia sytuacji tylko pokazuje, iż Kaczyński sam nie wie, co zrobić z Kurskim – człowiekiem, który stał się symbolem propagandy i upolitycznienia mediów.

Kurski, który w latach 2016–2022 (z krótką przerwą) rządził TVP, przekształcił ją w tubę propagandową PiS, siejącą nienawiść i dezinformację. To za jego czasów telewizja publiczna stała się narzędziem ataków na opozycję, mniejszości i niezależne instytucje, co wielu wiąże z tragicznymi wydarzeniami, takimi jak zamordowanie prezydenta Gdańska Pawła Adamowicza w 2019 roku. Narracja TVP, pełna ksenofobii i polaryzacji, przyczyniła się do eskalacji społecznych konfliktów, a Kurski nigdy nie wykazał cienia skruchy za swoje działania. Po odejściu z TVP próbował kariery w Banku Światowym (2022–2023), a później bezskutecznie kandydował do Parlamentu Europejskiego w 2024 roku, wywołując przy tym wewnętrzne spory w PiS. Teraz, ledwie kilka miesięcy po porażce, znów chce wrócić na Woronicza – jakby Polacy zapomnieli, ile szkód wyrządził.

Reakcja Kaczyńskiego na słowa Kurskiego to kolejny dowód na to, iż PiS nie wyciągnął żadnych wniosków z własnych porażek. Prezes partii, zamiast stanowczo odciąć się od człowieka, który symbolizuje najgorsze oblicze ich rządów, brnie w wymówki i uniki. Mówiąc o „niefortunnych zdaniach” i „kontekście”, Kaczyński próbuje zrzucić winę na media, zamiast przyznać, iż Kurski to polityczny balast, którego powrót byłby katastrofą dla wizerunku partii. Ale czy naprawdę można się dziwić? PiS od lat funkcjonuje w bańce własnej propagandy, ignorując głos społeczeństwa i rzeczywistość. Kurski, mimo swojej toksyczności, wciąż jest w łaskach Kaczyńskiego, bo idealnie wpisuje się w autorytarną wizję partii – wizję, w której media służą władzy, a nie prawdzie.

Sama kandydatura Nawrockiego, który tak stanowczo odciął się od słów Kurskiego, jest jednak tylko fasadą. Nawrocki, popierany przez PiS, sam ma kontrowersyjną przeszłość związaną z kibolskimi ustawkami, a jego kampania opiera się na populistycznych hasłach i nacjonalistycznej retoryce. Jego „po moim trupie” brzmi bardziej jak desperacka próba ratowania wizerunku niż szczera deklaracja. W końcu PiS już raz pokazał, iż potrafi przywrócić Kurskiego mimo publicznych protestów – w 2020 roku Andrzej Duda wymusił jego dymisję, by po kilku miesiącach Kurski znów zasiadł na stanowisku prezesa TVP. Czy teraz będzie inaczej? Wątpliwe.

PiS, pod wodzą Kaczyńskiego, to partia, która od lat niszczy Polskę – od demontażu Trybunału Konstytucyjnego, przez upolitycznienie sądów, po przekształcenie TVP w maszynę propagandową. Ich rządy przyniosły izolację na arenie międzynarodowej, zablokowanie unijnych funduszy i pogłębienie społecznych podziałów. Poparcie dla Nawrockiego przez takie postaci jak Viktor Orbán tylko potwierdza, iż PiS zmierza w stronę autorytaryzmu, odwracając się od demokratycznych wartości. Powrót Kurskiego do TVP byłby ukoronowaniem tej polityki – triumfem kłamstwa nad prawdą i interesu partyjnego nad dobrem publicznym. Polacy zasługują na więcej niż powrót do mrocznych czasów rządów PiS – zasługują na przyszłość wolną od takich postaci jak Kurski i jego mocodawcy.

Idź do oryginalnego materiału