Izrael walczy o wolne sądy. "Nie chcemy być drugą Polską!"

1 rok temu
Sytuacja w Izraelu staje się coraz bardziej dramatyczna. Protesty realizowane są już od tygodni. Fot. Twitter

Izraelici wyszli na ulice swojego państwa, by bronić Sądu Najwyższego. Zdaniem protestujących, planowana przez rząd Benjamina Netanjahu reforma sądownictwa tak naprawdę jest deformą, która osłabi SN Izraela i ograniczy swobody obywatelskie. – Nie chcemy być drugą Polską – deklarują, nawiązując do tego, co z naszym wymiarem sprawiedliwości wyprawia władza.

Sytuacja w Izraelu staje się coraz bardziej dramatyczna. Protesty realizowane są już od tygodni. Na miniony czwartek (23 marca) zaplanowano 150 demonstracji w całym kraju. W Tel Awiwie i Hajfie policja użyła armatek wodnych do rozpędzenia tłumów protestujących. W Jerozolimie na murach Starego Miasta demonstranci wywiesili wielką flagę Izraela i kartę z tekstem Deklaracji Niepodległości Izraela. Nieśli też transparenty z napisem „lojalni wobec Deklaracji Niepodległości”.Wstrzymano odloty z największego lotniska w Izraelu – Ben Guriona. Tłumy demonstrantów skandowały „Izrael to nie są Węgry, Izrael to nie jest Polska – nawiązanie do naszego kraju nie jest przypadkowe. Izraelici porównują forsowaną przez rząd Netanjahu „reformę” sądowniczą, do deformy polskiego wymiaru sprawiedliwości prowadzonej przez aktualną władzę od prawie 8 lat. Podobna sytuacja ma miejsce na Węgrzech.

„W imię Izraela”

W Knesecie opozycyjni posłowie zaatakowali Simchę Rothmana, przewodniczącego komisji, która procedowała projekt ustawy, okrzykami „Hańba! Hańba!” i ostrzeżeniami, iż może ona doprowadzić do zniszczenia Izraela. – To jest wrogie przejęcie państwa Izrael. Nie potrzeba Hamasu, nie potrzeba Hezbollahu – powiedział jeden z posłów do Rothmana. Jednocześnie skrajnie prawicowy koalicjant, Itamar Ben-Gewir napisał na Twitterze, iż rząd musi kontynuować reformę i nie może „poddać się anarchii”. Oliwy do ognia dolała decyzja Netanjahu o zdymisjonowaniu ministra obrony narodowej Joava Galanta, który publicznie nawoływał o wycofanie się izraelskiego rządu z „reformy” sądownictwa i podjęcie rozmów z ugrupowaniami jej przeciwnymi. Prezydent Izraela Izaak Herzog w nocy z niedzieli na poniedziałek (z 27 na 28 marca) apelował o wstrzymanie „reformy”. – W imię dobra Izraela, w imię odpowiedzialności – podkreślał prezydent Herzog.

Niewygodni koalicjanci

Rząd Netanhaju został powołany zaledwie trzy miesiące temu. Po wyborach, które odbyły się w Izraelu 1 listopada, premier po raz już szósty sformował rząd. Jednak koalicja, jaką stworzył nie wszystkim się spodobała i nic dziwnego. Partia Likud, którą reprezentuje B. Netanjahu wywalczyła 52 mandaty w 120- osobowym Knesecie. Do koalicji z nią premier zaprosił religijne Szas z 11 mandtami w Knesecie i Zjednoczony Judaizm Tory (7 mandatów ) oraz partie radykalnej prawicy: Religijny Syjonizm (7), Siła Żydowska (6) i Noam (1). To właśnie nacjonalistyczno – religijni koalicjanci Likud wpadli na pomysł „reformy” sądownictwa i to oni naciskają na Netanjahu na wprowadzenie jej. Wycofanie się z „reformy” oznaczać może rozpad rządu. Założenia „reformy” są takie, iż politycy mają mieć większą kontrolę nad mianowaniem sędziów, a pozycja Sądu Najwyższego ma ulec osłabieniu.

W Polsce niestety bez zmian

Cała ta sytuacja wypisz wymaluj przypomina tę w Polsce. Deforma polskiego wymiaru sprawiedliwości jest autorstwa Zbigniewa Ziobry, ministra sprawiedliwości i prokuratora generalnego w jednym. Solidarna Polska, której Ziobro jest liderem, to partia o poparciu społecznym na poziomie błędu statystycznego. Jednak dla PiS to koalicjant, z którego partia rządząca nie może zrezygnować bez rozpadu rządu. Dlatego partia rządząca godzi się na wyczyny Ziobry i konsekwencje tychże dla Polski, czyli brak pieniędzy z Krajowego Planu Odbudowy i ogromne kary nałożone przez UE za niewykonywanie dyrektywy „pieniądze za praworządność”, którą Polska przyjęła.
Jak informowały wczoraj izraelskie media, premier Netanjahu początkowo deklarował, iż z reformy wycofać się nie zamierza, ale obiecuje wsłuchanie się w argumenty opozycji. Miał jednak zmienić zdanie i zdecydować się na wycofanie się z „reformy”. Jak podała Wirtualna Polska za publiczną izraelską telewizją Kan, Benjamin Netanjahu miał poinformować o tym swoich koalicjantów i zapowiedzieć wygłoszenie orędzia do narodu.

Monika Kamińska

Idź do oryginalnego materiału