Izrael przeprowadził nad ranem czasu lokalnego „prewencyjny” atak militarny wymierzony w irańskie obiekty nuklearne. Zginęli w nim najważniejsi irańscy generałowie.
Premier Izraela Binjamin Netanjahu oświadczył, iż naloty, które miały miejsce w piątek nad ranem czasu bliskowschodniego, były wymierzone w obiekty „stanowiące trzon irańskiego programu uzbrajania w broń jądrową”, w tym główny zakład wzbogacania uranu.
Netanjahu dodał, iż Izrael uderzył w domy irańskich naukowców zajmujących się irańskim programem nuklearnym. Według izraelskiego premiera operacja „będzie trwać tak długo, jak to konieczne, by wyeliminować to zagrożenie”. Minister obrony Izraela Jisra’el Kac ogłosił w kraju stan wyjątkowy w oczekiwaniu na irański odwet.
Irańskie media państwowe podały, iż w wyniku izraelskich ataków zginął generał Hosejn Salami, dowódca Korpusu Strażników Rewolucji Islamskiej, oraz generał Mohammad Bagheri, inny wysoki rangą irański dowódca. Ofiarami byli również dwaj naukowcy, specjalizujący się w energii jądrowej.
Zachowawcza reakcja USA
Do ataku doszło mimo apeli prezydenta USA Donalda Trumpa, by Izrael wstrzymał się z działaniami i pozwolił Stanom Zjednoczonym kontynuować rozmowy z Teheranem w sprawie ograniczenia jego programu nuklearnego. Kolejna runda negocjacji miała się odbyć w niedzielę (15 czerwca) w Omanie.
Trump obawia się wciągnięcia USA w konflikt Teheranem, a jego relacje z Netanjahu uległy pogorszeniu częściowo właśnie z powodu odmiennego podejścia do Iranu.
Choć amerykańscy urzędnicy gwałtownie ogłosili, iż Waszyngton nie ma nic wspólnego z przeprowadzonym nad ranem atakiem, nie wykluczyli udzielenia Izraelowi pomocy w razie odwetu ze strony Iranu.
– Izrael podjął jednostronne działania przeciwko Iranowi – zwrócił uwagę amerykański sekretarz stanu Marco Rubio.
Zadeklarował, iż Stany Zjednoczone „nie uczestniczą” w atakach na Iran, a „najwyższym priorytetem” pozostaje dla nich ochrona amerykańskich sił w regionie”.
– Izrael poinformował nas, iż uznał tę akcję za konieczną dla swojego bezpieczeństwa – oświadczył Rubio. Dodał, iż Iran „nie powinien atakować amerykańskich interesów ani personelu wojskowego”.
Oświadczenie było o tyle nietypowe, iż zabrakło w nim typowych dla amerykańskiej polityki zagranicznej zapewnień o zdecydowanym poparciu dla prawa Izraela do samoobrony oraz przypomnienia o „żelaznym” zobowiązaniu Ameryki wobec bezpieczeństwa tego kraju.