Partia Kaczyńskiego to bezbożnicy! To hipokryzja w czystej postaci! Gdy politycy PiS z sejmowej mównicy moralizują o „chrześcijańskich wartościach”, prywatnie potrafią rzucić się w wir zupełnie innej, mrocznej zabawy. Izabela Pęk odpaliła prawdziwą bombę – na jaw wychodzi, iż jeden z czołowych działaczy partii jeszcze niedawno chodził na koncerty… satanistyczno-pogańskiej Wardruny!
„Kacper, weź nie p.l.”
Tak zaczyna się wpis, który zelektryzował polityczną scenę. Pęk bez ogródek przypomina: „Przecież jeszcze trzy lata temu razem z żonką biegaliście na koncerty Wardruny, której wokalista kultywuje pogańskie tradycje i śpiewa o paleniu kościołów”. To nie są żadne plotki – Pęk mówi wprost, iż w 2022 roku żona prominentnego polityka PiS szalała pod sceną, podskakując do rytmu mrocznych pieśni, jakby zapomniała o całej „katolickiej poprawności”.
Wardruna i polityczne rozdwojenie jaźni
Zespół Wardruna od lat szokuje opinię publiczną swoją estetyką i tekstami, które wprost odwołują się do nordyckich bóstw, rytuałów i symboliki pogańskiej. To muzyka pełna mroku, daleka od tego, co w PiS nazywają „chrześcijańską kulturą”. Pogaństwo w najczystszej postaci. A jednak, jak widać, niektórzy z moralizatorów z Nowogrodzkiej wcale nie mają problemu, by w wolnym czasie bawić się przy dźwiękach, które – delikatnie mówiąc – nijak nie przystają do obrazka „obrońców wiary i narodu”.
Skandale w tle – od Wardruny do Nawrockiego
Pęk wbija kolejne szpile: „Żonka w 2022 skakała na koncertach pobudzona jego muzyką jak Nawrocki snusem na ostatniej Radzie Bezpieczeństwa”. To porównanie wbiło kij w mrowisko – bo przecież Karol Nawrocki, pełniący wciąż niejasną rolę w strukturach państwa, od dawna kojarzony jest z dziwnymi zachowaniami po środkach pobudzających.
Jak Płażyński wytłumaczy wyborcom, iż partia, która z ambony walczy z „dekadencją Zachodu”, sama w najlepsze bawiła się przy dźwiękach kapeli, która wprost gloryfikuje antychrześcijańskie tradycje?