Irlandzki rząd oraz komisja ds. ochrony prywatności wszczęli w piątek dochodzenie w sprawie naruszeń bezpieczeństwa. Decyzja zapadła po doniesieniach mediów, iż do sprzedaży online trafiły dane o lokalizacji telefonów dziesiątek tysięcy irlandzkich użytkowników są dostępne w sprzedaży online.
Sytuacja pokazuje, iż RODO ma swoje granice – i jego ograniczony charakter może powodować niebezpieczeństwo zarówno dla polityków, jak i służb bezpieczeństwa oraz zwykłych obywateli.
Irlandzki publiczny nadawca RTE poinformował, iż jeden z brokerów danych oferował w internecie informacje o lokalizacji użytkowników. Zespół dziennikarzy odtworzył ruchy 64 tysięcy osób w ciągu dwóch tygodni, w tym pracowników polityków i żołnierzy, i był w stanie powiązać część z nich z adresami zamieszkania.
W reakcji na te doniesienia premier Irlandii Micheál Martin oświadczył, iż rząd wraz z Komisją Ochrony Danych (DPC) bada sprawę. Ostrzegł, iż dotyczy ona zarówno prywatności, jak i bezpieczeństwa narodowego.
Zwrócił także uwagę na niepewność co do stosowania unijnego prawa o ochronie prywatności, ponieważ sprzedawane dane były technicznie anonimowe. – Może pojawić się [prawny] problem w kwestii granicy (…) między RODO a anonimową identyfikacją lokalizacji” – powiedział Martin.
Dodał, iż „kiedy ludzie pobierają aplikacje czy ogólnie korzystają z usług, zwykle nie czytają wszystkich warunków i postanowień, i mają tendencję do ich pomijania”.
DPC także wyraziła zaniepokojenie i rozpoczęła działania zmierzające do ustalenia, który broker danych sprzedaje informacje, sprawdzając, czy ma on siedzibę w Irlandii, a tym samym podlega jej jurysdykcji.