Intrygi Kaczyńskiego. Tak wygląda zakulisowy plan powrotu do władzy

14 godzin temu

Jarosław Kaczyński, mimo przegranych wyborów i sprowadzenia Prawa i Sprawiedliwości do roli opozycji, nie złożył broni.

Plotki z partyjnych kuluarów i analiza jego dotychczasowych działań sugerują, iż prezes PiS snuje plany powrotu do władzy, które mają kilka wspólnego z demokratyczną wolą wyborców. Zamiast budować konstruktywną opozycję, Kaczyński zdaje się stawiać na zakulisowe intrygi, manipulacje i polaryzację, by podważyć obecny rząd i odzyskać wpływy. Jego metody, choć dobrze znane, budzą niepokój, bo pokazują człowieka gotowego nagiąć zasady gry, byle tylko osiągnąć cel.

W opozycji Kaczyński nie traci czasu. Plotki z Nowogrodzkiej wskazują, iż jego strategia opiera się na trzech filarach: destabilizacji rządu, konsolidacji twardego elektoratu i rozgrywaniu wewnętrznych konfliktów w koalicji rządzącej. Pierwszym krokiem jest nieustanne podgrzewanie emocji społecznych. PiS pod wodzą Kaczyńskiego konsekwentnie atakuje rząd, oskarżając go o wszystko – od gospodarczych niepowodzeń po rzekome zdrady narodowych interesów. Mówi się, iż Kaczyński osobiście nadzoruje narrację w mediach sprzyjających partii, dyktując, które tematy mają dominować. To nie przypadek, iż w sejmowych korytarzach krążą opowieści o „dyżurnych tematach” – od migracji po kwestie światopoglądowe – które PiS wykorzystuje, by siać niepokój i mobilizować swoich zwolenników.

Zakulisowe gierki Kaczyńskiego idą jednak dalej. Plotki sugerują, iż próbuje on rozgrywać słabości koalicji rządzącej, szukając „słabych ogniw” wśród posłów czy senatorów, którzy mogliby zostać przeciągnięci na stronę opozycji. Mówi się o nieformalnych spotkaniach, w których ludzie Kaczyńskiego sondują możliwość „transferów” politycznych, oferując stanowiska czy inne korzyści. To stara taktyka PiS, znana z czasów rządów, gdy lojalność kupowano posadami w spółkach Skarbu Państwa. Teraz, w opozycji, Kaczyński zdaje się stosować podobny schemat, licząc na erozję większości rządowej. Tego typu zakulisowe działania budzą pytanie: czy chodzi mu o demokratyczną rywalizację, czy o przejęcie władzy wbrew woli wyborców, którzy wyraźnie odsunęli PiS od sterów?

Krytycy Kaczyńskiego wskazują, iż jego obsesja na punkcie kontroli prowadzi PiS w ślepą uliczkę. Zamiast budować nową wizję, która mogłaby przekonać niezdecydowanych, skupia się na konsolidacji twardego elektoratu, grając na emocjach i polaryzacji. Plotki z partyjnych kuluarów mówią o frustracji młodych działaczy, którzy chcieliby zobaczyć w PiS więcej merytorycznej opozycji, a mniej „wojen kulturowych”. Tymczasem Kaczyński, jak donoszą źródła, wciąż dyktuje linię partii, nie dopuszczając do głosu tych, którzy mogliby zaproponować nową strategię. Jego upór w trzymaniu się starych metod – jak budowanie narracji o „zagrożonej Polsce” – świadczy o braku pomysłu na realną alternatywę dla obecnego rządu.

Najbardziej niepokojące są jednak plotki o tym, iż Kaczyński nie wyklucza bardziej radykalnych kroków. W kuluarach mówi się o planach wykorzystania instytucji wciąż kontrolowanych przez ludzi PiS – jak niektóre sądy czy media publiczne – do podważania legitymacji rządu. Tego typu działania, jeżeli prawdziwe, byłyby jawnym lekceważeniem woli wyborców, którzy w demokratycznym procesie wybrali inną drogę. Kaczyński, otoczony lojalistami, zdaje się wierzyć, iż jego wizja „prawdziwej Polski” usprawiedliwia wszelkie środki, choćby te podważające demokratyczne standardy.

Plany Kaczyńskiego sprowadzają się do zakulisowych gierek, które mają osłabić rząd i utorować PiS drogę do władzy – nie poprzez przekonanie wyborców, ale przez manipulacje i destabilizację. Jego strategia, choć skuteczna w mobilizowaniu twardego elektoratu, alienuje umiarkowanych i pokazuje, iż Kaczyński bardziej ceni władzę niż demokratyczne zasady. PiS pod jego wodzą przypomina orkiestrę, która gra jedną, coraz bardziej fałszywą melodię. Pytanie brzmi, jak długo wyborcy będą tolerować te kuluarowe rozgrywki.

Idź do oryginalnego materiału