Film Agnieszki Holland znowu wywołał debatę na temat nielegalnych imigrantów. I poza absurdami i kłamstwami jakie ten twór przedstawia, to może też wreszcie należałoby rozpocząć poważną debatę właśnie w sprawie migracji i demografii w Polsce?
Afera wizowa, wojna hybrydowa na granicy z Białorusią, nielegalna migracja z państw Afryki i Bliskiego Wschodu… To nawarstwienie się problemów natury migracyjnej jest ponownie jednym z głównych motorów napędowych kampanii wyborczej. Mamy niejako powtórkę z 2015 roku. W tamtym czasie PiS wykorzystał to idealnie. Czy teraz powtórzy ten wyczyn? Raczej tak.
Nawet nie dlatego, iż ma na to skuteczną strategię, bo nie ma. O ile obrona granicy z Białorusią częściowo zdała egzamin, to nie wyczerpało to wszystkich problemów. Jednak i tak stoi to o dwa, trzy poziomy wyżej od tego, co ma do zaoferowania liberalno-lewicowa opozycja.
Raz głosi ona, iż „nikt nie jest nielegalny” oraz by wpuszczać każdego „a kim jest ustali się później„, by dzień po tym krytykować rząd za brak ściślejszej kontroli migracji. Innymi słowy, poziom zaufania do takiego ugrupowania jest na poziomie zerowym, by nie powiedzieć ujemnym. Takie same kłopoty pojawiły się również w kontekście afery wizowej, gdzie opozycja znowu przestrzeliła się ze swoim przekazem.
Nieco zaś inną sprawą jest także niedawna sprawa związana z handlem wizami.
Jest tylko jedna racja
Jednak problem z aferą wizową jest na tyle skomplikowany, iż naprawdę ciężko znaleźć tu genezę tego zjawiska. I jest to tylko wina ekipy rządzącej, bo proces ten ma swoje korzenie znacznie głębiej. Na dodatek został on przegrzany przez media opozycyjne, ale nie wszystkie. Te, które się nie podporządkowały aktualnej narracji ponownie zostały uznane za zdrajców jedynej słusznej drogi.
W końcu portal Oko.Press, który ciężko posądzić o bycie prawicowym czy pisowskim, został już przez bardziej skrajne skrzydło lewicowo-liberalnej opozycji uznany za „symetrystyczny”. No a skoro symetrystyczny, to znaczy, iż zdradził. A to tylko dlatego, iż stosunkowo rzetelnie przyłożył się w swojej analizie do tego zagadnienia.
Takie podejście sprawia, iż w zasadzie zabijamy merytoryczną debatę. Po prostu. Konfederaci z kolei sami nie potrafią wypracować jednego stanowiska. Z jednej strony podejście części narodowej wymusza ochronę granic i „tkanki narodowej„. Z drugiej libertariańska wizja świata ma zupełnie inną interpretację. I to co raz wychodzi w dyskusjach.
Tym oto sposobem państwo jest skazane na działania doraźne, serwowane przez rząd. Nie jest to dobry wybór, ale nikt lepszego nie proponuje.
Kulejąca demografia
To temat, który wymaga szerszego omówienia, ale jest faktem, czyli nasze państwo jest w olbrzymim kryzysie demograficznym. Niestety nie ma tutaj żadnych krzepiących danych. Wbrew wielu krytykom to właśnie migracja z Ukrainy stała się takim „sterydem” dla gospodarki. Inaczej by ona nie wchłonęła tak wielkiej ilości ludzi, a jednak. Powstało tysiące małych firm za ich sprawą, które też dokładają cegłę do naszej gospodarki.
Pewnym remedium, przynajmniej częściowym, byłoby postawienie na politykę migracyjną opartą na specjalistach w danych dziedzinach i by ich zachęcać do przyjazdu. Natomiast to tylko wierzchołek góry, z którą trzeba się mierzyć już dziś. W końcu poza zwykłą nielegalną migracją w postaci, którą widzimy na granicy z Białorusią czy tą z zachodu pozostało ta sponsorowana przez wielkie korporacje. I tu nie pomoże żaden mur, gdyż w takich sytuacjach potrzebne by były wręcz reakcje międzynarodowe. Ale czy taka Unia Europejska byłaby w stanie temu podołać? Śmiem wątpić.