Eliza Michalik wypowiada słowa, które powinny wstrząsnąć całym środowiskiem dziennikarskim. Jej apel jest jasny: „Powinniśmy poznać imienne listy dziennikarzy opłacanych przez PiS i rosyjską propagandę”. Bo tylko wtedy, jak twierdzi, Polacy będą mogli znów zaufać mediom. A to zaufanie jest najważniejsze – nie tylko dla uczciwego dziennikarstwa, ale dla samego trwania demokracji.
W latach rządów PiS obserwowaliśmy niepokojące zjawisko: media, zamiast być bezstronnym obserwatorem i kontrolerem władzy, coraz częściej stawały się tubą partyjnej propagandy. Najbardziej jaskrawym przykładem była Telewizja Polska pod rządami PiS – instytucja, która z misji publicznej uczyniła farsę. Ale problem nie dotyczy tylko mediów publicznych. Prywatne redakcje również nie są wolne od zarzutów o powiązania finansowe i ideologiczne – także z zewnętrznymi, wrogimi Polsce ośrodkami wpływu, jak Rosja.
Bez rozliczenia nie będzie odnowy
Eliza Michalik nie przebiera w słowach, bo sytuacja jest poważna. jeżeli chcemy oczyścić środowisko dziennikarskie z propagandowych agentów i politycznych najemników, musimy wiedzieć, kto i za co brał pieniądze. Nie chodzi o polowanie na czarownice, ale o elementarną uczciwość wobec odbiorców. Czytelnik i widz mają prawo wiedzieć, kto był dziennikarzem, a kto tylko medialnym najemnikiem partii władzy albo obcego wywiadu.
Kontrola mediów nad politykami to fundament demokracji
Demokracja nie może istnieć bez wolnych, niezależnych i odpowiedzialnych mediów. jeżeli dziennikarze przestają patrzeć politykom na ręce, politycy robią, co chcą. A gdy politycy robią, co chcą – kończy się państwo prawa. Dziennikarz, który w zamian za pieniądze uprawia propagandę, nie tylko zdradza swój zawód – on zdradza demokrację. I dlatego – jak trafnie zauważa Michalik – bez kontroli mediów nad politykami nie ma demokracji.
Kiedy poznamy te nazwiska?
Dziś wielu z nas zadaje sobie to pytanie. Ilu publicystów, reporterów i komentatorów, których nazwiska widnieją codziennie na ekranach i portalach, było (lub wciąż jest) na pasku partii politycznej lub rosyjskiego wywiadu? Czas na ujawnienie tych nazwisk. Tylko przejrzystość i pełna prawda mogą odbudować to, co zostało zniszczone – zaufanie. Część pracy zrobiliśmy – jest u nas lista dziennikarzy – presstytutek. Ale to nie wszystko. Są inni dziennikarze i wydawcy, którzy brali pieniądze od PiS i Suwerennej Polski a teraz ostro krytykują rząd Tuska i czekają na powrót Kaczyńskiego.
Jeśli naprawdę chcemy mediów, którym można ufać, musimy zacząć od rozliczenia. A jeżeli komuś to przeszkadza, to warto zapytać: co ma do ukrycia?