„Im więcej mówią o patriotyzmie, tym więcej kradną”. Sikorski trafia w sedno afery działkowej

1 tydzień temu
Zdjęcie: Sikorski


Nie minęło wiele czasu, odkąd Wirtualna Polska ujawniła szczegóły bulwersującej sprzedaży działki pod Centralny Port Komunikacyjny, a głos w sprawie zabrał człowiek, który od lat nie owija w bawełnę – Radosław Sikorski.

Minister spraw zagranicznych w kilku słowach rozebrał na czynniki pierwsze to, co dziś dzieje się wokół Prawa i Sprawiedliwości. „Złodziejstwo tamtej ekipy jest legendarne. Im więcej mówią o patriotyzmie, tym więcej kradną” – powiedział w rozmowie z TVN24.

Ta jedna wypowiedź, celna jak cios szpadą, doskonale oddaje istotę problemu. Bo afera wokół sprzedaży działki pod CPK nie jest tylko epizodem z marginesu władzy. To kwintesencja ośmiu lat rządów PiS – władzy, która zasłaniając się hasłami o suwerenności i Bogu, bez skrupułów zawłaszczała majątek publiczny.

Według ustaleń Wirtualnej Polski, w 2023 roku – tuż przed wyborami i oddaniem władzy – Ministerstwo Rolnictwa wydało zgodę na sprzedaż 160-hektarowej działki w Baranowie, kluczowej dla planowanej trasy kolei dużych prędkości z Warszawy do CPK. Ziemia, należąca do Krajowego Ośrodka Wsparcia Rolnictwa (KOWR), trafiła do Piotra Wielgomasa, wiceprezesa firmy Dawtona.

Cena transakcji to 22,8 mln zł. Dziś, gdy teren zmieni przeznaczenie, jego wartość może wzrosnąć choćby do 400 mln. W praktyce więc ktoś właśnie zrobił interes życia – na państwowym majątku.

Zarząd spółki CPK alarmował, iż działka jest niezbędna do realizacji inwestycji i próbował zablokować transakcję. Bez skutku. A minister Robert Telus, który w tym czasie kierował resortem rolnictwa, jeszcze przed sprzedażą złożył wizytę w siedzibie Dawtony. Nie „na kawie” i nie „z grzeczności”. Wizyta trwała kilka godzin.

Gdy sprawa wyszła na jaw, prezes PiS Jarosław Kaczyński w pośpiechu zawiesił Telusa i jego zastępcę Rafała Romanowskiego. Ale jak trafnie zauważył premier Donald Tusk, to nie wystarczy: „Mateusz Morawiecki zawsze umiał w działki, a pisowski minister od CPK Horała tłumaczył, iż jak kraść, to tylko zgodnie z procedurami. Mam dla nich złą wiadomość – sprawa przekrętu opisanego przez WP od kilku miesięcy jest w prokuraturze. Zgodnie z procedurami oczywiście.”

Tusk mówi to, co myśli większość społeczeństwa: iż PiS przez lata mylił patriotyzm z przywilejem, a państwo – z prywatnym folwarkiem.

Afera CPK nie wydarzyła się w próżni. To część większej układanki, w której PiS uczynił z państwa instrument realizowania interesów swoich ludzi. KOWR, instytucja mająca wspierać polskie rolnictwo, stała się narzędziem w rękach polityków, którzy rozporządzali publiczną ziemią jak własnym majątkiem.

„Dlaczego KOWR sprzedał tę ziemię, mimo iż CPK potrzebowało jej do budowy kluczowej infrastruktury? Dlaczego w ogóle taka decyzja zapadła w ostatnich dniach rządów PiS?” – pytają dziś eksperci.

Nieprzypadkowo sprawą zajęła się już prokuratura. Jak ujawnił pełnomocnik rządu ds. CPK Maciej Lasek, dokumentacja została przekazana do zewnętrznej kancelarii, a następnie do śledczych. „Zimą tego roku zebrane materiały zostały przekazane w celu oceny, czy stanowią podstawę do złożenia zawiadomienia o możliwości popełnienia przestępstwa, i prokuratura podjęła postępowanie” – poinformował Lasek.

Słowa Sikorskiego, choć ostre, nie są przesadą. Przez lata PiS budował narrację o moralnej wyższości nad resztą klasy politycznej. „My nie kradniemy, my służymy Polsce” – powtarzali politycy, od Kaczyńskiego po Morawieckiego. Dziś to właśnie ta retoryka wali się z hukiem.

Bo gdy szef MSZ mówi, iż „złodziejstwo tamtej ekipy jest legendarne”, to nie jest atak polityczny. To diagnoza rzeczywistości, którą potwierdzają fakty: od willi Plus, przez fundusze zbrojeniowe, po działki pod CPK – wszędzie widać tę samą logikę: „nam się należy”. Jak celnie zauważył jeden z komentatorów: „PiS zawsze mówił o Polsce w wielkich słowach, ale działał w małych interesach.”

Wśród politycznych deklaracji, kalkulacji i pustych obietnic, słowa Sikorskiego brzmią jak wezwanie do przywrócenia elementarnej przyzwoitości w życiu publicznym. Nie chodzi tylko o potępienie złodziejstwa, ale o obnażenie hipokryzji, która przez lata była fundamentem władzy PiS.

Dla tej partii każde oskarżenie o nadużycia jest „atakiem na Polskę”. Ale jak trafnie zauważył minister spraw zagranicznych, prawdziwy patriotyzm nie polega na zawłaszczaniu, ale na odpowiedzialności.

I może właśnie dlatego słowa Sikorskiego tak mocno rezonują – bo są głosem tych, którzy mają dość fałszywego patriotyzmu w wydaniu partii, która Polskę traktowała jak łup.

Idź do oryginalnego materiału