Iluzjonista od finansów. Polska płaci dziś rachunek za rządy Morawieckiego

1 tydzień temu
Zdjęcie: Morawiecki


Mateusz Morawiecki znów przemawia. Tym razem nie z sejmowej mównicy ani gabinetu premiera, ale z mediów społecznościowych.

„Bezrobocie rośnie trzeci miesiąc z rzędu. Setki wysłanych CV – zero odpowiedzi! Tak wygląda rynek pracy pod rządami KO! Czy też to widzicie?” – napisał były premier. Problem w tym, iż widzimy. Tyle iż to, co widzimy dziś na rynku pracy, nie jest skutkiem miesięcy nowych rządów, ale ośmiu lat chaosu, za który odpowiada właśnie Mateusz Morawiecki.

Były premier lubi kreować się na fachowca od gospodarki. Przypomina, iż był bankierem, menedżerem, iż zna świat finansów. W rzeczywistości to właśnie jego decyzje – podejmowane jako minister finansów, a potem szef rządu – doprowadziły do największego rozchwiania polskiej gospodarki od lat 90.

To Morawiecki wprowadził model „polityki na kredyt”, który miał przykrywać realne problemy. Wielkie programy socjalne finansowano długiem, a dziurę w finansach maskowano kreatywną księgowością i przenoszeniem wydatków do funduszy pozabudżetowych. W efekcie Polska zaczęła funkcjonować w dwóch rzeczywistościach – tej z rządowych komunikatów o sukcesach i tej z pustym portfelem zwykłych obywateli.

Kiedy dziś Morawiecki pisze o „setkach CV bez odpowiedzi”, brzmi to jak gorzki żart. To jego polityka doprowadziła do odpływu inwestorów, do zamrożenia wielu sektorów gospodarki i do spadku zaufania przedsiębiorców.

Nie trzeba być ekonomistą, żeby pamiętać ostatnie lata rządów PiS. Inflacja, która pożerała oszczędności i pensje Polaków, rosła w rekordowym tempie. W 2022 i 2023 roku ceny podstawowych produktów wzrosły tak bardzo, iż dla wielu rodzin codzienne zakupy stały się poważnym obciążeniem. To właśnie w czasach Morawieckiego polska złotówka traciła na wartości, a państwowe instytucje zajmowały się pudrowaniem rzeczywistości.

Do tego dochodzi dramatyczny wzrost długu publicznego. Oficjalne dane mówiły o względnie bezpiecznych wskaźnikach, ale każdy ekonomista wiedział, iż rzeczywisty deficyt ukrywano w funduszach specjalnych, poza budżetem. To była księgowa sztuczka, która miała sprawić, iż wyborcy poczują się spokojniej. Dziś płacimy za to wszyscy.

Morawiecki nie ma dziś realnej władzy. W PiS jego pozycja systematycznie słabnie – jest traktowany jak figurant, którego można wykorzystać do medialnych ataków, ale który nie odgrywa już poważnej roli. I może właśnie dlatego były premier tak chętnie sięga po social media. Tam nie musi konfrontować się z pytaniami, tam nikt nie przypomina mu jego własnych decyzji, tam może kreować się na zatroskanego polityka bijącego na alarm.

Im mniej Morawiecki znaczy w realnej polityce, tym więcej tweetów i wpisów produkuje. To jego sposób na przetrwanie w obozie PiS – pokazać, iż wciąż jest obecny, iż ma głos. Tyle iż ten głos brzmi coraz bardziej fałszywie.

„Bezrobocie rośnie trzeci miesiąc z rzędu” – alarmuje Morawiecki. To prawda, statystyki GUS są jednoznaczne: w końcu sierpnia 2025 roku liczba zarejestrowanych bezrobotnych wyniosła 856,3 tys. wobec 830,8 tys. miesiąc wcześniej. Tylko iż polityk zapomina dodać, iż fundamenty pod ten trend zostały położone dużo wcześniej – w czasie, gdy sam zasiadał w Kancelarii Premiera. To jego rząd doprowadził do osłabienia rynku pracy przez rozchwianie gospodarki, zamrożenie inwestycji i niszczenie dialogu z przedsiębiorcami.

Polacy nie są naiwni. Wiedzą, iż obecne kłopoty gospodarki to nie efekt kilku miesięcy, ale długiej i kosztownej polityki rozdawnictwa. Wiedzą, iż rekordowe ceny energii, kryzys w służbie zdrowia i dramatyczne braki w edukacji nie wzięły się znikąd.

Dlatego każde kolejne wystąpienie Morawieckiego w social mediach brzmi jak rozpaczliwa próba ucieczki od odpowiedzialności. Były premier zachowuje się tak, jakby Polacy mieli krótką pamięć. A to właśnie pamięć – o inflacji, drożyźnie, o pustym budżecie i kreatywnej księgowości – jest dziś największym oskarżeniem wobec Mateusza Morawieckiego.

Ile jeszcze tweetów napisze, zanim zrozumie, iż nie da się uciec od własnych błędów?

Idź do oryginalnego materiału