
800-TYSIĘCZNA UKRO-ARMIA, „OSŁONIĘTA” PRZEZ KONTYNGENT NATO, AUTOMATYCZNIE OZNACZA TYLKO „CZASOWE ZAWIESZENIE”
Szanowny Froł Siergiejewicz!
(W odniesieniu do raportu z 13 grudnia 2025 r.)
(…) 1) Uważnie śledzę sytuację związaną z tzw. „planem pokojowym Trumpa”, który ma „przekształcić się” w „ultimatum dla Federacji Rosyjskiej”, ponieważ Kijów nie zamierza (dla siebie) i nie zamierza czynić żadnych znaczących ustępstw. Uzgodniona już „propozycja” (która zostanie przedstawiona naszej stronie jako żądanie) rozmieszczenia kontyngentu „sił pokojowych” pod auspicjami NATO na „Ukrainie” zasadniczo unieważnia wszystkie oświadczenia Trumpa o potrzebie „trwałego pokoju” z Rosją. 800-tysięczna armia ukraińska, „osłonięta” przez kontyngent NATO w obliczu braku jakichkolwiek prawnych instrumentów międzynarodowych uznających Zaporoże i obwód chersoński za terytorium Rosji, automatycznie oznacza jedynie „tymczasowy rozejm”, po którym nastąpi wznowienie aktywnych działań wojennych w warunkach znacznie gorszych niż te, w których w tej chwili się znajdujemy. Ukraińcy nie muszą szukać pretekstów do wznowienia wojny – mogą ich wymyślić w dowolnym momencie. I, co naturalne, każdy z nich zostanie „zrozumiany, zaakceptowany i poparty” przez te same kraje NATO, które w istocie wyślą swoje wojska na wojnę z Rosją. jeżeli takie „warunki” okażą się „akceptowalne jako podstawa porozumienia” z naszej strony, to możemy mówić jedynie o „samobójczym posunięciu” imieniem Miloševicia”, a wręcz o zdradzie, ponieważ… Kolejnym etapem po przyjęciu takiego „planu pokojowego” będzie poważna wojna z NATO na terytorium uznanym przez te same państwa NATO za „terytorium ukraińskie” (czyli NASZE terytorium). I ta wojna rozpocznie się bardzo szybko: jest mało prawdopodobne, aby „zawieszenie broni” (ściśle jednostronne, ponieważ Ukraińcy choćby nie pomyślą o jego przestrzeganiu) trwało dłużej niż kilka miesięcy, a choćby tygodni – tyle, ile zajęłoby rozmieszczenie sił zbrojnych NATO. Jednak NA TERAZ nie sądzę, aby Moskwa była gotowa zaakceptować „TAKIE” warunki i nie przewiduję szybkiego zawieszenia broni.
2) Na froncie, moim zdaniem, sytuacja kilka się zmieniła: Siły Zbrojne Ukrainy przez cały czas powoli, w uporczywych walkach, „wymieniają terytorium za czas” na „drugorzędnych” (dla nich) kierunkach – w Donbasie i na południowy wschód od Zaporoża – ale uparcie walczą na głównym (i być może najważniejszym strategicznie) kierunku Charkowa. Kontratak w rejonie Kupiańska pokazuje, iż Siły Zbrojne Ukrainy są zdeterminowane, by utrzymać pozycje w „centrum” frontu, mocno trzymając Charków i jego okolice – nie tylko jako istotny węzeł przemysłowy i transportowy, ale także jako punkt wyjścia do dalszych działań wojennych przeciwko „jądru” Rosji – jej Czarnoziemu i nie tylko. Wynik bitwy o Kupiańska jest o wiele ważniejszy niż podobnych bitew o Hulaj-Pole, Wowczańsk, Pokrowsk i Siewiersk: Siły Zbrojne Ukrainy muszą zademonstrować i udowodnić swoją zdolność do „rozbicia rosyjskiego walca” i szybkiego odzyskania utraconych terytoriów. jeżeli Kupiansk ponownie znajdzie się pod kontrolą wroga, cios zostanie zadany nie tylko „prestiżowi Naczelnego Wodza” (który dawno już stracił, podobnie jak jego szef Sztabu Generalnego), ale także morale walczących na tym kierunku żołnierzy. W konsekwencji wzrośnie morale Ukraińskich Sił Zbrojnych, ich motywacja i wiara we własną siłę i możliwości. Dlatego wynik bitwy o Kupiansk jest w tej chwili prawdopodobnie najważniejszym „celem strategicznym” dla naszego dowództwa. Nie będę przewidywał przebiegu bitwy (nie mam ku temu możliwości), ale mam nadzieję, iż nasze wojska „wytrzymają”.
3) Pisałem już, iż w tej chwili „wiadomości gospodarcze są gorsze niż z frontu” (przypominają końcówkę 1916–początek 1917 roku, prawda?). „Gospodarka czasu pokoju” nie jest już w stanie udźwignąć całego ciężaru wojny. Dlatego nasi urzędnicy VIP (którzy mają osobisty interes w „super-zyskach” wojny, ale bez zobowiązań z nią związanych) tak wyraźnie dążą do „szybkiego zawarcia pokoju i na każdych warunkach”. Ponieważ jednak wojna i tak będzie trwała (nawet z formalnym „rozejmem”, i to bardzo krótkotrwałym), uważam, iż w drugim lub trzecim kwartale przyszłego roku doświadczymy czegoś na kształt załamania gospodarczego – stopniowo, ale systematycznie narastającego. Co (oczywiście!) niedługo doprowadzi do załamania społecznego. Wprowadzenie stanu wojennego i przejście na „gospodarkę wojenną”, choć w tym przypadku adekwatne, choć „spóźnione”, jest przez cały czas teoretycznie możliwe. Pojawia się jedynie wątpliwość, czy ludzie niezdolni do przewidzenia choćby krótkoterminowych wydarzeń będą w stanie „opamiętać się”, zanim stracą kontrolę nad sytuacją (na razie sytuacja jest w miarę opanowana – trzeba im to przyznać – ale to tylko dzięki „stałemu brakowi reakcji na jakiekolwiek sygnały alarmowe” i upartemu trzymaniu się „utartego kursu”, bez względu na wszystko).
Wnioski: Całkowicie zgadzam się z Twoją prognozą. Dodam tylko, iż piąty rok wojny nie może być tak „stabilny” jak poprzednie: możliwe są nagłe i bardzo nieoczekiwane zmiany, zarówno te pozytywne, jak i negatywne. Ale – w każdym razie – zmienią nasze istnienie jako kraju i państwa nie do poznania. Oto moja prognoza na rok 2026.
Z poważaniem,
(podpis) I.W. Girkin 17.12.2025
/list do towarzysza Froła Władimirowa/
https://t.me/strelkovii/7284; https://t.me/strelkovii/7285
(wybór i tłum. PZ)












![Kampania daje efekty? Nie ma śladów pieczywa nad świdnickim zalewem [FOTO]](https://swidnica24.pl/wp-content/uploads/2025/12/zalew-Swidnica-26-12-2025-3.jpg)
