Idealny kandydat PiS. Wiele o nim wiemy

2 tygodni temu

Od kilku dni przez portal X (dawniej Twitter) przewija się tylko jeden temat. Po tym, jak prezes PiS w Radiu Maryja opowiedział, jaki powinien być kandydat na prezydenta, wszyscy zastanawiają się, na kogo postawi Jarosław Kaczyński. Okazuje się, iż chętnych nie brakuje.



Chcesz czytać więcej wewnętrznych informacji ze świata polityki i mediów? Prosimy o obserwowanie naszego profilu na Facebooku oraz na Twitterze. Proszę o lajkowanie i podawanie dalej naszych wpisów - w ten sposób możemy zrobić dla Ciebie więcej.


Na przykład w miniony piątek swoją gotowość zapowiedział europoseł Dominik Tarczyński. Podchwycił to Jacek Sasin. W programie „Tłit” WP poseł PiS mówił, iż partia chciałaby na jesień przedstawić swojego kandydata na prezydenta. Były szef resortu aktywów państwowych stwierdził, iż każdy ma prawo taką deklarację złożyć i iż jego zdaniem Tarczyński spełnia wszelkie kryteria.

Z książki Izabeli Pek „Noce z Dudą” wiemy już, iż Tarczyński ubiera się wytwornie, zachowuje z niewymuszoną swobodą i faktycznie chyba spełnia oczekiwania prezesa. Zobaczmy zresztą sami.

„Spotkaliśmy się z Tarczyńskim w listopadzie, kiedy było okrutnie zimno – pisze Pek. – Odwiedziliśmy jedną z warszawskich restauracji. Zaiskrzyło niemal natychmiast. W miarę jak za oknem ciemniało, spoglądał na mnie coraz łakomiej.

– Wiesz, iż nęcisz. – Odchylił się na krześle i odezwał niskim, głębokim głosem.

Nie spuszczał ze mnie wzroku. Zanim zdążyłam odpowiedzieć, podniósł się, nagłym ruchem przyciągnął moją głowę i pocałował w usta tak, iż dostałam gęsiej skórki. Niemal mnie sparaliżowało. Był czarujący i zuchwały zarazem. Zdecydowanie miał w sobie to coś. Coś, co przyciągało i intrygowało. Nie chciałam jednak beznadziejnie się zakochać. Wyczułam, iż on traktuje tę znajomość na zasadzie „w sam raz na jeden raz”, a ja, po obiecującej wiele kolacji, chciałam czegoś jeszcze.

Gdy wyszliśmy z lokalu, chwycił mnie za rękę i jak naiwna romantyczka myślałam, iż udamy się na Starówkę przy światłach latarni. A on przywołał taksówkę.

– Dobry wieczór – powiedział. – Do Radisson Blu poprosimy.

– …Ee… chyba ty.

– Tak?

– Ja na… – uzupełniłam, podając adres.

– Pewna jesteś? Powiedz mi to, patrząc prosto w oczy – poprosił, chwytając równocześnie moją dłoń i kładąc sobie na krocze, wyraźnie licząc na to, iż ożywi mi wyobraźnię i zmienię zdanie.

– Nie. Ale zostawmy coś na później – zaproponowałam.

Świsnął gorzko i… zmalał”.

W naszym przekonaniu tak twardy polityk ubiłby pewnie niejeden dobry interes dla Polski.

Źródło: Noce z Dudą

Idź do oryginalnego materiału