Trzy kobiety, dziecko i 29-letni pilot zostali uratowani po tym, jak ich samolot zmuszony był awaryjnie lądować na bagnistym terenie pełnym aligatorów w Amazonii. Ostatecznie cała piątka została uratowana przez lokalnych rybaków. Na dachu maszyny rozbitkowie spędzili 36 godzin.
Ich samolot lądował w wodzie pełnej aligatorów. Ponad dobę dryfowali na dachu maszyny
Samolot, który zniknął z radarów w centralnej części Boliwii, odnaleziono w rejonie Amazonas. Jak się okazało, jego załoga zmuszona została do awaryjnego lądowania w trudno dostępnym terenie z powodu awarii silnika.
Boliwia. Rozbitkowie dryfowali wśród aligatorów
Dyrektor centrum operacji ratunkowych Wilson Avila ujawnił w rozmowie z BBC, iż ocaleni - trzy kobiety, dziecko i 29-letni pilot samolotu - zostali odnalezieni w piątek przez lokalnych rybaków. Wszyscy mieli być w doskonałym stanie.
ZOBACZ: Chciała wysadzić bankomat. 38-latka zaginęła w eksplozji
Pilot Andres Velarde przekazał lokalnym mediom, iż rozbitkowie przez 36 godzin nie mogli się ruszyć, ponieważ dookoła pływało stado aligatorów. W jego ocenie przed drapieżnikami uratowało ich jedynie wyciekające z wraku samolotu paliwo, które odstraszyło zwierzęta. W wodzie widzieli także anakondę.
Podczas oczekiwania na pomoc, rozbitkowie jedli mąkę maniokową, którą miała przy sobie jedna z pasażerek. Po tym, jak udało się ich odnaleźć, zostali przetransportowani helikopterem do szpitala, gdzie przeszli rutynowe badania.
