Ich lider miał być nowym Václavem Havlem. Dziś czescy Piraci próbują odbić się od dna

2 godzin temu
Zdjęcie: https://euractiv.pl/section/demokracja/news/ich-lider-mial-byc-nowym-vaclavem-havlem-dzis-czescy-piraci-probuja-odbic-sie-od-dna/


Przed poprzednimi wyborami byli swoistym fenomenem, a ich ówczesnego lidera porównywano do Vaclava Havla. Dziś Piraci zajmują odległe miejsce w sondażach. Co się stało, iż jedna z najciekawszych czeskich partii ze szczytu spadła tak nisko?

W 2021 r., na kilka miesięcy przed wyborami parlamentarnymi, sondaże dawały ówczesnemu premierowi Andrejowi Babišowi duże szanse na utrzymanie władzy. Jego ugrupowanie ANO goniła jednak Czeska Partia Piratów.

Międzynarodowy ruch pod nazwą Partia Piratów powstał już ponad dwie dekady temu i działał lub wciąż działa w różnych formach organizacyjnych w wielu krajach UE (również w Polsce), a także w Australii, Brazylii, Kanadzie, Nowej Zelandii, Peru, Rosji, RPA, Szwajcarii, Wielkiej Brytanii czy USA.

W większości z tych państw pirackie partie mają jednak niewielkie polityczne znaczenie – do tego stopnia, iż kilka kto o nich słyszał. Czeska Partia Piratów, która od lat stanowi część tamtejszego politycznego establishmentu, jest więc ewenementem.

I tak, w 2021 r. przed czeskimi Piratami otworzyła się perspektywa, aby stać się pierwszą partią z ruchu, która nie tylko wejdzie do rządu, ale i stanie na jego czele – a jej charyzmatyczny i charakterystyczny ówczesny lider Ivan Bartoš zostanie pierwszym „pirackim” premierem.

Kampania oszczerstw

Tak się jednak nie stało. ANO z Babišem na czele przypuściła bowiem zmasowany atak (dez)informacyjny, by zdyskredytować Piratów i Bartoša w oczach Czechów.

On i inni politycy jego partii nazywali przywódcę Piratów „neomarksistą”, zarzucając Piratom dążenie do „rewolucji kulturowej” i „lewactwo”, a choćby twierdząc, iż Piraci chcą otworzyć granice dla imigrantów i osiedlić ich na działkach letniskowych Czechów.

Grali też na skojarzeniach, jakie Piraci mogli wywoływać u konserwatystów lub starszych wyborców. – Już sama nazwa tej partii implikuje pewną „dzikość”, „nieprzewidywalność”, zwracał uwagę w 2021 r. w rozmowie z EURACTIV.pl czeski politolog Břetislav Dančák z Uniwersytetu Masaryka w Brnie.

Jeszcze łatwiej niż samo ugrupowanie było zdyskredytować jej lidera, polityk, który posługuje się specjalistycznym, nie dla wszystkich zrozumiałym językiem, a w dodatku ma dość kontrowersyjną jak fryzurę, kojarzącą się raczej z muzyką reggae aniżeli z polityką, nie każdemu musi się podobać.

– Bartoš jest popularny, ale też polaryzujący. Już sam jego wygląd jest wyzwaniem dla wielu tradycyjnie nastawionych wyborców – mówił już w 2019 r. Tomislav Delinić, szef biura zagranicznego Fundacji Konrada Adenauera (KAS) w Pradze.

Czy w trzeciej dekadzie XXI wieku fryzura polityka może jeszcze wpływać na jego notowania? – Tak, dredy są problemem – przyznał w 2021 r. ówczesny poseł Piratów, obecny minister spraw zagranicznych Czech Jan Lipavsky.

Aby wzmocnić swoje szanse, Piraci jeszcze przed wyborami weszli w koalicję z centrowymi Burmistrzami i Niezależnymi (STAN), a dynamiczny duet, jakim okazali się Bartoš i lider STAN Vít Rakušan, działając razem, zdołał zjednać Piratom i Burmistrzom (PirSTAN), bo tak nazwano nowy sojusz, spore poparcie – przez dłuższy czas blok prowadził choćby w sondażach.

Babiš konsekwentnie starał się jednak podciąć im skrzydła, sugerując między innymi, iż Piraci i Burmistrzowie „chowają do szafy” Bartoša i w debatach wystawiają mniej kontrowersyjnego Rakušana.

To interesujący zwrot, biorąc pod uwagę, iż jeszcze po zwycięskich wyborach w 2017 r. Andrej Babiš proponował Piratom współpracę. Ci jednak postawili mu twarde warunki programowe, które on odrzucił.

Premier z dredami?

Program Czeskiej Partii Piratów skupia się na przejrzystości politycznej, walce z korupcją, wspieraniu małych firm, rozwoju lokalnym oraz zwiększeniu udziału obywateli w podejmowaniu decyzji.

Jak przystało na partię „piracką”, ugrupowanie opowiada się też za modernizacją prawa autorskiego, regulacji finansowych i opodatkowaniem korporacji międzynarodowych.

Choć jest proeuropejska i popiera strefę euro, partia domaga się reform UE w kierunku większej demokratyzacji. W kwestii NATO popiera członkostwo Czech, ale według niej każde użycie natowskich sił poza granicami państw sojuszniczych musi być poparte rezolucją ONZ.

Barwna postać na czele partii, mimo dużego elektoratu negatywnego, stała się jej atutem, wyróżniając ją na czeskiej scenie politycznej. Tym bardziej iż oprócz wspomnianego image’u Bartošowi trudno było coś zarzucić.

To nie tylko doktor filozofii z dyplomem także z informatyki, ale też człowiek o ponadprzeciętnym talencie muzycznym. Nie tylko w przeszłości śpiewał w punkowym zespole i okazjonalnie występuje jako DJ, ale grywa też na akordeonie, a w młodości posługiwał czasem jako organista w lokalnym kościele (w przeciwieństwie do większości Czechów Bartoš jest wierzący).

Po 2020 r. starał się też zmienić swój polityczny wizerunek i przekonać wyborców, iż nie jest młodzieżowym buntownikiem, który nie poradzi sobie z rządzeniem, a odpowiedzialnym, w przeciwieństwie do Babiša, dobrym materiałem na męża stanu.

W sytuacji, gdy Piraci zaczęli przed wyborami w 2021 r. realnie zagrażać ANO i coraz więcej zaczęło się mówić o tym, iż to właśnie Bartoš może po wyborach zostać premierem, bywał on choćby porównywany do… Václava Havla.

Sam zainteresowany, pytany, czy premier może mieć dredy, odpowiadał, iż ważne jest to, co człowiek ma w głowie, a nie co na głowie.

Pierwsza piracka partia w rządzie

Mimo wysiłków Babiša ostatecznie w wyborach piracko-burmistrzowski blok zdobył prawie 16 proc. głosów i 28 mandatów w liczącej 200 miejsc Izbie Poselskiej, zajmując trzecie miejsce za ANO (29,6 proc.) i innym utworzonym ad hoc przed wyborami blokiem, Spolu (22,4 proc.).

Mimo iż to Babiš wygrał wybory, to nie znalazł koalicjanta, którego poparcie zapewniłoby mu stabilną większość. Tymczasem sojusz Spolu, złożony z konserwatywnej Obywatelskiej Partii Demokratycznej (ODS) oraz chadeckich KDU-ČSL i TOP09, porozumiał się z Piratami i Burmistrzami i utworzył pięciopartyjny, prounijny rząd.

Tym samym czescy Piraci choć nie stanęli na czele rządu, to weszli w jego skład, co i tak jest pierwszym takim przypadkiem wśród partii „pirackich”. Premierem został lider ODS Petr Fiala, a szefowie pozostałych partii wchodzących w skład szerokiej koalicji, w tym Ivan Bartoš, zajęli stanowiska wicepremierów. Bartoš w nowym rządzie otrzymał resort cyfryzacji i rozwoju regionalnego.

Na okres, w którym Piraci współrządzili Czechami, przypadła czeska prezydencja w Radzie Unii Europejskiej, której jednym z priorytetów było cyberbezpieczeństwo – a więc obszar podlegający w rządzie właśnie Piratom.

Jednocześnie jednak poparcie dla Piratów zaczęło stopniowo spadać. Jeszcze w pierwszej połowie 2021 r. sojusz Piratów z Burmistrzami prowadził w sondażach, wyprzedzając choćby ANO. Po wejściu do rządu notowania obu partii znacząco jednak się obniżyły.

„Lepsza opozycja”

Prawdziwą katastrofą stały się natomiast dla Piratów ubiegłoroczne wybory do Parlamentu Europejskiego. Partia, której lidera jeszcze trzy lata wcześniej typowano do stanowiska premiera, uzyskała tylko 6,2 proc. głosów.

W dodatku jesienią doszło do sporu między premierem Fialą a Piratami, a wszystko zaczęło się od nieudanej cyfryzacji procesu wydawania zezwoleń budowlanych.

Problemy z oprogramowaniem doprowadziły do znaczącego opóźnienia wydawania zezwoleń na budowy, za co Ivan Bartoš jako minister spotkał się z ostrą krytyką ze strony czeskiego sektora budowlanego i opozycji.

Fiala całą winą za powstałe problemy obarczył Bartoša. Jego zdaniem szef Partii Piratów źle zarządzał powierzonym mu resortem i choćby nie umiał się przyznać do popełnionych błędów (mimo iż Bartoš przepraszał za problemy z systemem).

Premier oznajmił, iż zwróci się do Partii Piratów o zaproponowanie innego kandydata, który lepiej poradzi sobie z funkcją sprawowaną dotąd przez Bartoša. Podkreślił jednocześnie, iż nie zrywa umowy koalicyjnej z Piratami. Jak dodał, jest bardzo zadowolony z pracy dwóch pozostałych ministrów z tej partii.

Taka postawa szefa rządu była dla Piratów niemałym zaskoczeniem. Żądanie Petra Fiali określili jako „zdradę” i „spisek”, mający na celu pozbycie się partii z rządu. Zarzucili mu wręcz, iż ten „poddał się presji oligarchów”.

Sam Bartoš też uważał, iż premier postąpił wobec niego nieuczciwie, bo na spotkaniu, na które go wtedy zaprosił, nic mu nie wspomniał o planach jego dymisji, a zaledwie kilka godzin później publicznie ją ogłosił.

Odmówili przedstawienia kandydata na wymianę za Bartoša i wystąpili z koalicji. Inaczej postąpił jedynie wspomniany Lipavský, który zdecydował się pozostać na stanowisku szefa czeskiej dyplomacji i opuścił Partię Piratów. W tegorocznych wyborach startuje już z ramienia ODS.

– Będziemy obserwować, jak rząd będzie kontynuował rozpoczętą przez nas politykę. Będziemy lepszą opozycją – taką, jakiej nie było od trzech lat – zapowiedział wtedy Bartoš, odnosząc się głównie do ANO i Babiša.

Teraz albo nigdy

W czasie, gdy wybuchła afera związana z wadami cyfrowego systemu wydawania zezwoleń budowlanych, poparcie dla Piratów było najniższe od 2017 r. W takiej sytuacji Bartoš po 15 latach zdecydował się zrezygnować z funkcji lidera Partii Piratów, a na nowego przewodniczącego wybrano Zdeněka Hřiba, zastępcę burmistrza Pragi.

Po wystąpieniu z rządu poparcie trochę wzrosło, ale przez cały czas oscyluje w okolicach 10 proc. – to o wiele mniej niż w najlepszych czasach. O przekroczenie progu wyborczego w trwających wyborach mogą być raczej spokojni, ale chyba nie o to chodziło ugrupowaniu, które jeszcze przed poprzednimi wyborami miało ambicje, by stanąć na czele rządu.

Może więc nie w Bartošu i reszcie pirackiej „starszej gwardii” tkwił problem, a w czymś innym – czymś, czego do dzisiaj nie udało się rozwiązać?

– Partia Piratów w ostatnich miesiącach odbudowała część poparcia, korzystając z tego, iż wystąpiła z rządu i mogła odciąć się od jego działań. Piraci stracili jednak efekt nowości i wizerunek ugrupowania wnoszącego nową jakość – mówi w rozmowie z EURACTIV.pl Andrzej Sadecki z Ośrodka Studiów Wschodnich.

Zwraca uwagę, iż kampania wyborcza toczy się przede wszystkim wokół kwestii gospodarczych, w których Babiš i ANO mają więcej do zaoferowania i zdominowali narrację sprzeciwu wobec rządu Fiali.

– Piraci, choć od pewnego czasu w opozycji, wciąż w dużej mierze odpowiadają za działania obecnego rządu i dlatego nie mogą już tak wiarygodnie przedstawiać się jako główna siła opozycyjna – wskazuje ekspert.

Wizja zmiany rządu jest dla Partii Piratów okazją, aby „wymyślić się na nowo” – tym bardziej iż od ANO łatwiej będzie jej się odciąć, niż od rządu, który sama długo współtworzyła.

Choć partia Babiša niegdyś proponowała im koalicję, to dzisiaj, zwłaszcza w świetle tego, jak Babiš oczerniał Piratów w kampanii wyborczej w 2021 r., jakakolwiek forma współpracy jest praktycznie niemożliwa.

Dla Piratów jest to czas „teraz albo nigdy”. jeżeli nie zdołają wiarygodnie określić swojej pozycji i odbić się od dna, ryzykują, iż za rok czy dwa ich poparcie spadnie poniżej progu wyborczego.

A wówczas zamiast mieć „nowego Havla” z dredami na stanowisku szefa rządu, w perspektywie kilku lat mogą podzielić los innych pirackich partii, które na scenie politycznej swojego kraju nie znaczą nic.

Idź do oryginalnego materiału