Karol Nawrocki, uzurpator „prezydent” lansowany przez PiS, pojechał do USA z misją, która miała wyglądać na dziejową. W zamyśle propagandy rządowej była to wizyta, która miała otworzyć Polsce drzwi do „wielkich” projektów: od broni jądrowej, przez „Żelazną Kopułę”, aż po inwestycje amerykańskich gigantów technologicznych. Rzeczywistość okazała się jednak bezlitosna.
Lista sukcesów? Zero. Nie ma ani broni atomowej, ani systemu obrony przeciwrakietowej, ani wspólnych inwestycji, ani podatku od Big Techów, który miałby przynieść Polsce miliardy. choćby w sprawach bezpieczeństwa regionu – jak presja na reżim Łukaszenki, uwolnienie Andrzeja Poczobuta czy demilitaryzacja Królewca – amerykański sojusznik nie dał żadnej konkretnej odpowiedzi. Wszystko skończyło się pustymi słowami i zdjęciami.
Propaganda zamiast realnych efektów
Co w takim razie osiągnęła ekipa Nawrockiego? Zrobiła to, co PiS potrafi najlepiej – dostarczyła darmowego PR-u politykom amerykańskim. Polscy politycy wystąpili w roli statystów w wewnętrznej grze Trumpa i jego republikańskich sojuszników. Warszawa zagrała rolę taniego tła, za które nie dostała żadnej realnej zapłaty.
W zamian otrzymaliśmy kilka błyskotek – zdjęcia na czerwonym dywanie, zaproszenie na bankiet i obietnice, które nigdy nie zostaną zrealizowane. To typowa taktyka „koralików dla tubylców”: trochę ciepłych słów, kilka pustych gestów i narracja, którą można sprzedać w prawicowych mediach w Polsce.
Polska jako klient, nie partner
Największym „sukcesem” wizyty jest to, iż Polska ma kupić jeszcze więcej amerykańskiego sprzętu wojskowego. Nie ma mowy o równoprawnym partnerstwie – jesteśmy klientem, który płaci miliardy za obietnice ochrony. Nawrocki wrócił z mętnymi deklaracjami: może Trump przyjedzie do Polski, może będzie więcej żołnierzy, może zaproszą nas na G20.
Same „być może”, żadnych konkretów.
Tymczasem Polska traci pieniądze, czas i – co gorsza – wiarygodność w Europie. Wizyta w USA miała pokazać siłę, a obnażyła słabość. Wyszło na jaw, iż Nawrocki nie reprezentuje żadnej poważnej strategii. To była wyłącznie hucpa na użytek wewnętrzny, sesja zdjęciowa dla propagandy i kolejne dowody, iż PiS-owska polityka zagraniczna sprowadza się do uległości wobec Waszyngtonu w zamian za obietnice bez pokrycia.
Polska sprzedana za uśmiechy
Podsumowanie jest brutalne: smutna ekipa Karola Nawrockiego nie załatwiła dla Polski niczego. Zero realnych korzyści, zero gwarancji, zero projektów. Za to wiele strat – kolejne miliardy, które popłyną z budżetu do USA, osłabienie pozycji Polski w UE i upokorzenie na arenie międzynarodowej.
Polska została sprzedana za zdjęcia, obietnice i uśmiechy. A Karol Nawrocki udowodnił, iż nie jest żadnym prezydentem, tylko figurantem w teatrze, który rozgrywa się na naszych oczach.