Wydarzenia w Sejmie pokazują, iż standardy debaty publicznej w Polsce zostały sprowadzone do poziomu ulicznej agresji. Dziennikarz „Gazety Wyborczej” Wojciech Czuchnowski w skandaliczny sposób zaatakował mnie, posła opozycji, wyrywając mi z ręki telefon i wyzywając od „złodziei” i „bandziorów”. Atak fizyczny i werbalny w polskim parlamencie – miejscu, które powinno być przestrzenią wolnej debaty i wymiany poglądów – pozostaje jednak bez reakcji marszałka Sejmu Szymona Hołowni. Milczenie w tej sprawie jest jednoznaczną akceptacją takich zachowań i dowodem na całkowitą degrengoladę obozu rządzącego.
Kiedy opozycja staje się ofiarą, marszałek udaje, iż nie widzi
Gdyby podobna sytuacja miała miejsce, a agresorem był dziennikarz prawicowy atakujący posła Platformy Obywatelskiej lub Lewicy, już mielibyśmy natychmiastowe oświadczenia, potępienia, żądania ukarania sprawcy i oskarżenia o „zamach na wolność mediów”. Gdy jednak ofiarą jest poseł opozycji, Hołownia udaje, iż nic się nie stało.
To nie jest pierwszy raz, gdy marszałek Sejmu pokazuje, iż jego „neutralność” jest jedynie fasadą.
Gazeta Wyborcza ma immunitet na agresję?
„Gazeta Wyborcza” od lat słynie z brutalnych ataków na polityków Prawa i Sprawiedliwości, Kościół i każdego, kto nie mieści się w ich ideologicznym schemacie. Teraz jednak poszli o krok dalej – przeszli do rękoczynów. Skoro marszałek Sejmu nie reaguje, to oznacza, iż takie zachowania są dla niego akceptowalne? Czuchnowski poczuł się bezkarny, wiedząc, iż jego środowisko medialne jest traktowane w Sejmie jak święta krowa?
Rządzący i sprzyjające im media uwielbiają mówić o wolności słowa. Ale ich wizja tej wolności to sytuacja, w której oni mogą mówić wszystko – a konserwatyści mają siedzieć cicho. Kiedy dziennikarze niezależnych mediów są wyrzucani z konferencji prasowych Trzaskowskiego, kiedy „Gazeta Wyborcza” otwarcie wyzywa przeciwników politycznych, kiedy ich ludzie dopuszczają się fizycznej agresji – wtedy nie ma oburzenia. Jest milczenie. Bo agresja wobec PiS-u i jego polityków nie tylko jest tolerowana, ale wręcz akceptowana.
Jeszcze raz Panie Marszałku @szymon_holownia – czy będzie jakakolwiek reakcja na zachowanie Czuchnowskiego? Czy trzeba do Pana z dachu krzyknąć żeby Pan usłyszał? https://t.co/a7bfRaWXop
— Dariusz Matecki (@DariuszMatecki) January 31, 2025
Hołownia – marszałek czy marionetka?
Marszałek Sejmu ma obowiązek stać na straży godności parlamentu i dbać o bezpieczeństwo wszystkich posłów, niezależnie od ich opcji politycznej. Milczenie Hołowni w tej sprawie pokazuje, iż jest on jedynie pionkiem w rękach obozu Donalda Tuska. Nie ma żadnej realnej władzy ani odwagi, by postawić się skrajnie agresywnemu środowisku, które atakuje konserwatywną opozycję.
Nie ma zgody na agresję – sprawa trafi do sądu
Nie pozwolę na to, by takie sytuacje pozostawały bez konsekwencji. W przyszłym tygodniu do sądu trafi prywatny akt oskarżenia przeciwko Czuchnowskiemu oraz zawiadomienie do prokuratury. To nie jest tylko walka o moje dobre imię, ale o fundamentalne zasady debaty publicznej w Polsce. Dziś atakują mnie – jutro mogą zaatakować każdego, kto nie zgadza się z linią obecnej władzy i jej propagandowych mediów.
Cisza Hołowni to akceptacja przemocy
Jeśli Hołownia milczy, to znaczy, iż popiera ten skandaliczny atak. Oczekuję natychmiastowej reakcji ze strony marszałka i potępienia działań Czuchnowskiego. jeżeli tak się nie stanie – będzie to jasny sygnał, iż rządzący akceptują przemoc wobec opozycji. Nie możemy na to pozwolić!
No, to jest mocno niezdrowe. Dziennikarz, który nie jest w stanie trzymać dystansu, staje się zaangażowanym aktywistą politycznym i całkowicie traci wiarygodność. https://t.co/VAKpOb4nKN
— Łukasz Warzecha (@lkwarzecha) January 31, 2025
Agresja ze strony dziennikarzy w Sejmie! To się na pewno dobrze skończy dla „demokracji”. Być może jesteśmy w trackie zmiany systemu politycznego w Polsce. https://t.co/wjsw5PKYUj
— Joanna Miziołek (@JMiziolek) January 31, 2025