Hiszpania: Premier między młotem a kowadłem w sprawie obronności

1 godzina temu
Zdjęcie: https://euractiv.pl/section/bezpieczenstwo-i-obrona/news/hiszpania-premier-miedzy-mlotem-a-kowadlem-w-sprawie-obronnosci/


Gdy premier Pedro Sánchez w ubiegłym tygodniu w Kopenhadze apelował o wzmocnienie europejskich zdolności obronnych, w kraju balansował między zobowiązaniami wobec NATO a żądaniami lewicowych partnerów koalicyjnych którzy sprzeciwiają się zwiększaniu wydatków na obronność.

Podczas szczytu przywódców UE w Kopenhadze Pedro Sánchez zaprezentował się jako wiarygodny partner w dziedzinie europejskiego bezpieczeństwa.

Jego pozycja osłabiła się jednak w czerwcu, kiedy na szczycie NATO w Hadze odmówił poparcia nowego celu w zakresie wydatków na obronność w łącznej wysokości 5 proc. PKB, który państwa mają osiągnąć do 2035 roku (3,5 proc. na obronność sensu stricto i 1,5 proc. na wydatki powiązane, takie jak cyberbezpieczeństwo czy infrastruktura).

Sánchez powiedział wówczas sojusznikom: „2,1 proc. – ani więcej, ani mniej”, uzasadniając, iż taki poziom wystarczy do realizacji celów NATO w zakresie zdolności obronnych. Hiszpania później twierdziła, iż uzyskała od sekretarza generalnego NATO Marka Ruttego zgodę na elastyczne podejście do tej wartości.

Później jednak pojawiło się zamieszanie, ponieważ komunikat NATO zobowiązał wszystkie 32 państwa członkowskie do zwiększenia wydatków.

Kreatywna księgowość

Hiszpania jest krajem o najniższych wydatkach na obronność wśród członków NATO – w 2024 roku wyniosły one zaledwie 1,43 proc. PKB. Według szacunków Sojuszu do końca br. wzrosną one do 2 proc., czyli około 33 mld euro, ale przez cały czas pozostaną dużo poniżej nowych celów.

Eksperci ostrzegają, iż plan Sáncheza jest nierealny. – To niemożliwe – stwierdził emerytowany pułkownik Alfredo Rodríguez, wykładowca stosunków międzynarodowych na Uniwersytecie Camilo José Cela.

Na podstawie rozmów z wyższymi oficerami argumentuje, iż Hiszpania nie jest w stanie zmodernizować swoich sił zbrojnych bez zwiększenia wydatków przynajmniej do 3 proc. PKB.

– Sánchez nie dotrzyma celu NATO na poziomie 3,5 proc. PKB przeznaczanego na samą obronność.Nie jesteśmy wiarygodnym partnerem – stwierdził Rodríguez.

Minister obrony Margarita Robles również brzmiała ostrożnie, gdy latem w telewizji zapytano ją, czy Hiszpania utrzyma poziom 2,1 proc. przez kolejną dekadę. – Musimy zobaczyć, jakie cele wyznaczy nam Sojusz – odpowiedziała.

Impuls dla obronności?

W kwietniu Sánchez ogłosił wart 10,47 mld euro „Przemysłowy plan obrony i bezpieczeństwa”, mający pozwolić na zwiększenie wydatków bez „naruszania państwa dobrobytu”.

Jedynie 19 proc. środków ma jednak zostać przeznaczone bezpośrednio na zakup uzbrojenia, a większość skierowano na badania i rozwój poprzez Ministerstwo Przemysłu.

Ponad 7,3 mld euro w formie nieoprocentowanych pożyczek już trafiło do głównych wykonawców, w tym firm Indra, Navantia oraz spółek zależnych Airbusa. Zgodnie z modelem stosowanym od lat 90. Ministerstwo Przemysłu przekazuje środki z góry, a przedsiębiorstwa spłacają pożyczki w ciągu 20 lat, po dostarczeniu sprzętu Ministerstwu Obrony.

Analitycy ostrzegają jednak, iż ta metoda może przynieść odwrotny skutek. – Hiszpania ściga się, by osiągnąć poziom 2 proc., metodologia obliczeniowa NATO może nie uwzględniać wydatków realizowanych przez inne resorty – powiedział EURACTIV Félix Arteaga z Królewskiego Instytutu Elcano.

Krytycy dodają, iż system ten ukrywa prawdziwą skalę wydatków obronnych. Raport barcelońskiego Centrum Studiów Pokojowych Delás określił go jako sposób na „ukrywanie rzeczywistych kosztów obronności przed opinią publiczną przy jednoczesnym zwiększaniu państwowych nakładów na badania i rozwój”.

Historyczna bariera

W kraju Sánchez jest ograniczony kruchą równowagą polityczną. Jego rząd zależy od skrajnie lewicowej formacji Sumar, która zdecydowanie sprzeciwia się zbrojeniom.

Zobowiązania wobec NATO mogą stać się dla niego politycznym obciążeniem, jeżeli zostaną odebrane jako uległość wobec Waszyngtonu lub Brukseli.

Sprawa ma głębsze korzenie. – Każdy, kto mówi o wydatkach na obronę, traci głosy – zauważa były pułkownik Rodríguez.

Jak podkreśla José Luis Pontijas, były oficer i wykładowca geopolityki na Uniwersytecie Karola III w Madrycie, świadomość znaczenia bezpieczeństwa od dawna jest w Hiszpanii niska.

– Dyskusja o obronie przez dekady była banalizowana i przedstawiana jako domena konserwatywnego establishmentu wojskowego – wskazuje.

Ten polityczny koszt sprawił, iż hiszpańskie siły zbrojne pozostają chronicznie niedofinansowane. I choć Sánchez za granicą stara się prezentować jako zwolennik wzmocnienia Europy, w kraju wciąż funkcjonuje w debacie publicznej, w której obronność pozostaje tematem drugorzędnym.

Idź do oryginalnego materiału