Historia Kowboja. Jak ikona Westernu stała się symbolem Solidarności?

3 dni temu
Podpis: Kowboj stał się symbolem pierwszych częściowo wolnych wyborów.
Źródło: fot. Lukas Plewnia/https://creativecommons.org/licenses/by-sa/2.0/flickr.com

Podczas niedawno zakończonej kampanii prezydenckiej tradycyjnie nie zabrakło banerów wyborczych kandydatów. Gdybyśmy jednak mieli sięgnąć pamięcią do afiszu, który odbił się największym echem, cofnęlibyśmy się do 1989 roku. Dlaczego Gary Cooper stał się symbolem zwycięstwa Solidarności? Z jakimi konsekwencjami spotkał się autor – Tomasz Sarnecki? Z okazji przypadającej w czerwcu 36. rocznicy pierwszych, częściowo wolnych wyborów w powojennej Polsce, przytaczamy dzieje plakatu „W samo południe”.

„Rysunek i grafika są moją pasją i zamiłowaniem… Wiem, na ile mnie jeszcze stać, wiem, iż tylko w tej dziedzinie dam społeczeństwu maksimum pracy i jej efektów” – tak pisał do rektora Akademii Sztuk Pięknych w 1986 roku Sarnecki. Był to fragment jego odwołania, kiedy dowiedział się, iż nie uzyskał pozytywnego wyniku rekrutacji na wymarzony kierunek studiów. Trzy lata później – w roku pierwszych, częściowo wolnych wyborów w Polsce, był już studentem III roku Wydziału Grafiki warszawskiego ASP. Prowadził Dyskusyjny Klub Filmowy i robił plakaty do filmów, od polityki jednak raczej stronił. niedługo na horyzoncie pojawił się wyraźny impuls do zmiany – Sarnecki obejrzał debatę między Lechem Wałęsą i Alfredem Miodowiczem. Zainspirowało go to do stworzenia plakatu. Początkowo prezentował on napis „Solidarność” z wizerunkiem małego milicjanta na dole. Następnie – na wzór popularnego wówczas niemieckiego pisma młodzieżowego „Bravo” – wyrysowaną ołówkiem twarz Lecha Wałęsy opatrzył sloganem „Bravo Lech”. Ostatecznie wybrał kowboja.

Plakat na czwórkę

Podpis: Również PZPR prowadziła aktywną agitację w plenerze.
Źródło: Wikimedia Commons. Licencja – Domena Publiczna

Gary Cooper został wybrany ze względu na swoją ówczesną rozpoznawalność. Western „W samo południe” był bardzo częstym elementem telewizyjnej ramówki. Każdy go kojarzył, nie był też skorelowany z żadną partią, wzbudzał pozytywne odczucia i skojarzenia. Po zaprojektowaniu finalnej wersji Sarnecki sporządził cztery kopie i chodził z nimi, gdzie się dało. Po początkowych niepowodzeniach i odmowach, jego pomysł zaakceptowali dziennikarka Janina Jankowska i sekretarz Komitetu Obywatelskiego – Henryk Wujec. Plakaty pojawiły się w całym kraju. W powyborczym tygodniu na uczelni autora kończyła się sesja egzaminacyjna. Niemal wszystkie egzaminy zaliczył na pięć. Wyjątek stanowiło zaliczenie z… plakatu u profesora Macieja Urbańca, u którego dostał czwórkę.

27 tysięcy zwycięstwa

Sarnecki nie wziął za swoją pracę żadnego wynagrodzenia pieniężnego. Sądził, iż byłoby to niemoralne i karygodne, bo wówczas liczył się każdy grosz. Podpisał jedynie z Komitetem Obywatelskim umowę o dzieło, która wyraźnie podkreślała, iż prawa autorskie pozostają przy artyście. Krótko po 4 czerwca 1989 roku masowo zaczęto rozpowszechniać naklejki, ulotki i tysiące kopii z grafiką, którą stworzył. Autor zaczął badać, ile handlarze na tym zarabiają. Szło o kwoty choćby czterech tysięcy za jeden przedmiot z użytą ilustracją. Klimat transformacji sprawił, iż nie poruszył wówczas tej kwestii. Dekadę później okładka „Polityki” sprawiła, iż coś w nim pękło. Z okazji 10. rocznicy pierwszej częściowo wolnej elekcji opublikowano raport specjalny, okraszony niepodpisanym plakatem. Redaktorzy gazety pozbawili kowboja napisów, zostawiając jedynie kartkę wyborczą i plakietkę „S”. Po interwencji redakcja przyznała, iż na okładce pojawił się fragment znanego dzieła i poinformowała, kto jest jego twórcą. Nie zadowoliło to jednak Sarneckiego – oczekiwał honorarium. Sprawa trafiła do sądu. Początkowo wnoszono o oddalenie powództwa – twierdzono, iż kowboj jest „fotografią maski artystycznej Gary’ego Coopera”. Tłumaczono, iż jest to wykorzystanie prawa cytatu. Afera została rozstrzygnięta 26 sierpnia 2002 roku, kiedy to Sąd Okręgowy w Warszawie orzekł o naruszeniu praw autorskich, osobistych i majątkowych grafika. Zasądzono przelew w wysokości 27 830 złotych z odsetkami.

On wrócił

„Polityka” stosunkowo gwałtownie pozbierała się po zapłacie odszkodowania, bo już w 2003 roku Gary Cooper powrócił na jej okładkę. Tym razem za plecami miał napis „Europa-tak” – chodziło oczywiście o referendum unijne. Rok później, podobna do kowboja postać wspierała Pomarańczową Rewolucję na Ukrainie. W 2013 roku namawiała natomiast do głosowania w sprawie odwołania ze stanowiska prezydentki Warszawy Hanny Gronkiewicz-Waltz. Trzy lata później podczas wyborów samorządowych, po modyfikacji główny element plakatu Sarneckiego powrócił na pierwszą stronę „Polityki” i „Tygodnika Powszechnego”. Dla zmarłego w 2017 roku autora nie było to upamiętnienie, o które mu chodziło.

Słońce zaszło rok później

Każda kolejna rocznica wyborów czerwcowych była równoznaczna z przywoływaniem tego plakatu i przypominaniem wielkiego wpływu, jaki wywarł na politykę i kulturę. Bardzo często przy tej okazji powracało jednak jeszcze jedno hasło: “Zachodźże czerwone słoneczko”. Był to slogan z baneru Macieja Buszewicza, chcącego zaktywizować obywateli do głosowania w wyborach samorządowych, które odbyły się rok po kontraktowych. Bliskość obu tych wydarzeń sprawiła, iż czerwone słoneczko jest często mylnie kojarzone jako element propagandowy z 1989 roku.

Oprócz walki o prawa autorskie Sarnecki miał również swój moment chwały. W 1999 roku plakat został zaprezentowany w Victoria and Albert Museum w Londynie. Później stał się też elementem wystawy w Autry Museum of Western Heritage w Los Angeles. Dwa lata przed wejściem w nowe millenium „W samo południe” zostało zakwalifikowane do wystawy stu najważniejszych plakatów XX wieku. Janusz Tazbir w swoim artykule „Kamienie milowe polskiej świadomości historycznej” przedstawił pięć ikonicznych arcydzieł, które mogły stanowić przełom dla polskiej kultury. Obok Drzwi Gnieźnieńskich i obrazu „Rejtan. Upadek Polski” Jana Matejki wskazał plakat najsłynniejszego polskiego grafika XX wieku.

Julia ZYGMUNT

Idź do oryginalnego materiału