To trzeba nagłośnić Dariusz Matecki, obrzydliwy hejter, człowiek siejący nienawiść, jeden z najbardziej krzykliwych przedstawicieli skrajnych bojówek Kaczyńskiego i Ziobry, od lat przedstawia się jako rzekomy obrońca polskości i narodowych wartości. Na swoich profilach społecznościowych regularnie atakuje „niemieckie wpływy” w Polsce, media określane przez niego jako „niemieckie”, a także straszy dominacją Berlina. Tymczasem jego własne oświadczenie majątkowe ujawnia coś zupełnie innego – codzienne wybory Mateckiego to nieustanna adoracja niemieckiego kapitału.
Z dokumentu, który sam złożył jako radny, wynika jasno: Dariusz Matecki jeździ Volkswagenem – marką, która ma nie tylko niemieckie pochodzenie, ale i wyjątkowo mroczną historię. Koncern Volkswagen został założony w III Rzeszy z bezpośredniego polecenia Adolfa Hitlera. W czasie II wojny światowej korzystał z pracy przymusowej, w tym także polskich robotników wywiezionych siłą do Niemiec. Szacuje się, iż w fabrykach Volkswagena pracowało ponad 15 tysięcy robotników przymusowych, a wielu z nich zginęło w nieludzkich warunkach pracy i życia. Do dziś jest to jedna z najbardziej haniebnych kart w historii przemysłu niemieckiego.
Ale to nie koniec. Z tego samego oświadczenia majątkowego wynika, że Matecki spłaca kredyt hipoteczny w niemieckim banku. Człowiek, który potępia „niemiecki imperializm” i publicznie deklaruje sprzeciw wobec niemieckich interesów w Polsce, sam uzależnił się finansowo od niemieckiego kapitału. Nie wziął kredytu w polskim banku, nie wybrał choćby instytucji z udziałem Skarbu Państwa. Wybrał niemiecki bank.
To klasyczny przykład politycznej hipokryzji. Z jednej strony głośne hasła o niezależności, suwerenności i walce z wpływami zagranicy, z drugiej – praktyka codziennego życia, w której niemiecki samochód i niemiecki bank są wygodniejsze niż własne deklaracje.