Hipokryzja Morawieckiego. Kogo on udaje?

2 tygodni temu

Były premier i wiceprezes Prawa i Sprawiedliwości, Mateusz Morawiecki, w swoim wpisie na platformie X zaapelował o ochronę wolności słowa oraz swobody mediów w Polsce. Morawiecki odniósł się w swojej wypowiedzi do doniesień dotyczących planowanej przez rząd Donalda Tuska ingerencji w swobodę użytkowników internetu. W swoim poście napisał:



Chcesz czytać więcej wewnętrznych informacji ze świata polityki i mediów? Prosimy o obserwowanie naszego profilu na Facebooku oraz na Twitterze. Proszę o lajkowanie i podawanie dalej naszych wpisów - w ten sposób możemy zrobić dla Ciebie więcej.


– #StopCenzurzewSieci! Brońmy wolności słowa w internecie! To fundament demokracji – i skuteczne narzędzie kontroli władzy – napisał były premier na X.

Tyle tylko, iż najwyraźniej zdaniem Morawieckiego „wolność w sieci” oznacza bezkarność dla prawicowego hejtu. A na to nie może być zgody.

Apel Morawieckiego o ochronę wolności słowa brzmi szczególnie przewrotnie w kontekście działań podejmowanych przez jego własny rząd. Nie można zapominać o kontrowersyjnym projekcie Lex TVN, który PiS usilnie starał się przeforsować. Gdyby te plany zostały zrealizowane, mielibyśmy do czynienia z realnym ograniczeniem wolności słowa w Polsce.

Morawiecki, apelując o wolność w internecie, wydaje się pomijać fakt, iż jego własna formacja polityczna wielokrotnie podejmowała próby wprowadzenia rozwiązań, które mogłyby tę wolność ograniczyć. Warto zadać pytanie: czy apel byłego premiera to szczery głos w obronie demokracji, czy jedynie polityczna kalkulacja?

Idź do oryginalnego materiału