Mateusz Morawiecki, były premier Polski i prominentny polityk Prawa i Sprawiedliwości (PiS), od miesięcy pozycjonuje się jako surowy krytyk polityki migracyjnej rządu Donalda Tuska.
W mediach społecznościowych i publicznych wystąpieniach oskarża obecną administrację o „otwieranie granic na oścież” i narażanie bezpieczeństwa Polski. Jednak ta retoryka jest nie tylko cyniczna, ale i głęboko nieuczciwa, zważywszy na działania PiS w czasie ich rządów. To właśnie za kadencji Morawieckiego Polska borykała się z chaosem migracyjnym, a skandal wizowy ujawnił, jak jego rząd lekką ręką wpuszczał do kraju „kogo popadnie”. Wykorzystywanie obecnego kryzysu uchodźczego przez PiS to polityczna hipokryzja, która zasługuje na krytykę.
W latach 2015–2023, gdy PiS sprawował władzę, polityka migracyjna rządu Morawieckiego była pełna sprzeczności. Z jednej strony partia budowała wizerunek twardego przeciwnika nielegalnej imigracji, szczególnie w kontekście kryzysu na granicy polsko-białoruskiej w 2021 roku. Z drugiej strony, Polska stała się krajem o jednej z najbardziej liberalnych polityk wizowych w Europie. Rząd PiS masowo wydawał wizy pracownicze i humanitarne, szczególnie obywatelom państw Azji Południowej i Afryki. Dane Eurostatu wskazują, iż w 2022 roku Polska wydała ponad 1,3 miliona pozwoleń na pobyt obywatelom spoza UE – najwięcej w całej Unii. Większość z nich dotyczyła pracy, a proces weryfikacji był często powierzchowny, co ułatwiało napływ migrantów bez głębszej kontroli.
Największym cieniem na polityce migracyjnej PiS kładzie się skandal wizowy, który wybuchł w 2023 roku. Ujawniono wówczas, iż polskie konsulaty, szczególnie w Azji i Afryce, wydawały wizy w zamian za łapówki, omijając standardowe procedury. Śledztwo „Gazety Wyborczej” i Onetu wykazało, iż proceder ten, nadzorowany przez ludzi związanych z MSZ pod rządami PiS, umożliwił wjazd do Polski dziesiątkom tysięcy osób bez należytej weryfikacji. Skandal wywołał międzynarodowe oburzenie, a Morawiecki, zamiast wziąć odpowiedzialność, bagatelizował problem, twierdząc, iż to „marginalna sprawa”. Tymczasem proceder ten podkopał zaufanie do polskich instytucji i naraził kraj na ryzyko bezpieczeństwa.
Obecny kryzys uchodźczy, związany z rosnącą liczbą migrantów próbujących przedostać się do Europy, jest cynicznie wykorzystywany przez PiS do ataków na rząd Tuska. Morawiecki i jego partyjni koledzy, tacy jak Mariusz Błaszczak, przedstawiają siebie jako jedynych strażników bezpieczeństwa narodowego, pomijając własne zaniedbania. Na platformie X Morawiecki regularnie publikuje wpisy sugerujące, iż polityka migracyjna Tuska prowadzi do „zalewu nielegalnych migrantów”. Tymczasem statystyki Straży Granicznej pokazują, iż liczba nielegalnych przekroczeń granicy w 2025 roku jest niższa niż w szczycie kryzysu w 2021 roku, za rządów PiS. To manipulacja, która ma na celu podgrzewanie społecznych lęków i odwracanie uwagi od wcześniejszych błędów.
Krytyka Morawieckiego jest szczególnie rażąca, gdy zestawimy jego obecne wypowiedzi z brakiem skutecznych reform w polityce migracyjnej za jego rządów. Zamiast wzmacniać system weryfikacji wizowej, PiS koncentrował się na populistycznych hasłach i budowie muru na granicy z Białorusią, który kosztował miliardy złotych, a nie rozwiązał problemu. Co więcej, Morawiecki nie zaproponował żadnych konkretnych rozwiązań na obecny kryzys, ograniczając się do straszenia „utratą suwerenności” i „islamizacją Europy”.
Polityka PiS w kwestii migracji była chaotyczna i niespójna, a skandal wizowy pozostaje plamą na reputacji partii. Morawiecki, zamiast rozliczyć się z błędów swojej administracji, próbuje wykorzystać obecny kryzys do politycznej gry. To podejście nie tylko podważa jego wiarygodność, ale też szkodzi debacie publicznej, która wymaga rzeczowych rozwiązań, a nie populistycznych haseł.